- Dlaczego pojechałaś z nami? - Eugene obrócił się do mnie.
- A czy to jest istotne ? - spojrzałam na niego.
- To dziwne że postanowiłaś zostawić grupę z którą byłaś kilka lat dla grupy z którą znasz się ledwie kilka dni.
- Jeśli Ci nie odpowiada moje towarzystwo to mi to powiedz prosto w twarz. A przy najbliższej okazji zniknę niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Odpowiada Ci taki plan?
- Lepiej mieć jednego ochroniarza więcej niż mniej - obrócił się z powrotem przodem do kierunku jazdy.
Dotknęłam blizny którą zrobił mi Daryl, może i postąpiłam impulsywnie ale ta opcja wydawała mi się jedyną słuszną. Kusznik wybrał swoją drogę i nie chciałam mu w nią wchodzić, wiem co widziałam na własne oczy. Gdy wystrzeliła nam para spod maski, Abraham się wystraszył i w krótkim czasie wylądowaliśmy na boku. Musiałam uderzyć się w głowę, bo gdy się ocknęłam wszyscy byli już na zewnątrz i zabijali sztywnych. Podniosłam się i wyszłam do nich, rozejrzałam się po okolicy.
- Ja pierdole - Abraham trzymał się za dłoń.
- Pokaż ją - podeszłam do niego i chwyciłam go za nią.
- To rana się otworzyła, to draśnięcie ale cholernie mocno krwawi.
Wyciągnęłam z torby gaziki i bandaż, wytarłam ranę i owinęłam mu rękę.
- Musimy iść dalej, nie możemy tak dłużej stać. Poszukamy innego środka transportu, mamy misję.
- Rozbiliśmy się, długo oczyszczaliśmy drogę. Kościół jest 25 kilometrów stąd.
- Nie zatrzymujemy się i nie wracamy. To wojna, odwrót oznacza porażkę, przeszkody się zdarzają. Poradzimy sobie z tym bo musimy, możemy iść wszędzie ale nie w tył.
Abraham z Rositą ruszyli przodem, Eugene zaraz za nimi i na tyłach ja wraz z Tarą. Słońce niemiłosiernie grzało tego dnia, mieliśmy przed sobą długi dzień marszu przed sobą. Żar lał się z nieba, zdjęłam bluzę i przewiązałam ją w pasie. W końcu udało nam się dotrzeć do miasteczka, udało nam się wejść do biblioteki. Zabezpieczyłam wejście przed szwendaczami, każdy rozłożył się w kątach. Eugene udało się rozpalić ogień. Stanęłam przy oknie i obserwowałam okolicę, usłyszałam stękanie i jęki. To Abraham właśnie posuwał Rositę, w pomieszczeniu obok. Byli obrzydliwi robiąc to bez skrępowania, usiadłam na parapecie.
- Dlaczego tak naprawdę postanowiłaś jechać z nami ? - Tara stanęła obok mnie.
- Są takie okoliczności które czasami ciężko wyjaśnić. - spojrzałam na nią.
- Jak mniemam chodzi o tego mężczyznę w brązowych włosach. Jak mu było na imię ? - zastanawiała się.
- Daryl - mruknęłam pod nosem.
- O właśnie Daryl Dixon - uśmiechnęła się lekko - to o niego chodzi prawda ?
- Dlaczego tym się interesujesz ?
- Ja dołączyłam do Twojej grupy po wojnie z Gubernatorem, to z nim przyjechałam do więzienia. Mimo to Rick przyjął mnie do grupy i nie oceniał. Wtedy zauważyłam że Ciebie i tego mężczyznę łączy coś niepojętego. Znaczy się ja nie mogłam tego zrozumieć, nie wierzyłam że w tym świecie można się tak kochać. Dlatego podejrzewam że to o niego właśnie chodzi.
- Masz rację chodzi o niego - prychnęłam - myślałam że mu zależy na mnie. Że możemy w tym pierdolonym świecie być razem szczęśliwi.
- I coś nie pykło - usiadła obok mnie.
- Owszem, do wczorajszej nocy. Może już wcześniej powinnam się zorientować ale byłam nieuważna.
- Co się wydarzyło tej nocy ?
- No cóż, wybrał Carol. Widziałam jak wsiadają razem do auta po tym jak się wymknęli.
- Dlaczego nie zostałaś i nie wyjaśniłaś tego z nimi ?
- Nie sądzę żeby wrócili. Oni są w podobnym wieku, zna się z nią dłużej niż ze mną. Daryl podświadomie ciągle gdzieś jej szukał. Myślę a przynajmniej tak przypuszczam że tak naprawdę to ją kocha a nie mnie. Nie mogłam tam dłużej zostać, bo gdyby wrócili nie umiałabym z nim normalnie funkcjonować.
- Przykro mi - przytuliła mnie.
- To nic, nie ma mnie tam. Jeśli będą chcieli do nas dołączyć w Waszyngtonie, po prostu zniknę niczym widmo - uśmiechnęłam się.
- Dasz sobie radę sama ? - odsunęła się lekko.
- Od początku epidemii przez dwa lata radziłam sobie sama, potem trafiłam do więzienia i dołączyłam do grupy Ricka. Więc i teraz dam sobie radę w razie gdybym odeszła.
- Rozumiem - pokiwała głową.
Całą noc przesiedziałam na parapecie i wpatrywałam się w okno.

CZYTASZ
Who are you?
FanfictionPostacie - The Walking Dead Charaktery - TWD Miejsca - TWD Ogólne zarys historii, wydarzeń i postaci odnosi się do serialu The Walking Dead. Jednak większość dialogów, sytuacji będzie wymyślona przeze mnie.