21. Daryl

2.1K 103 14
                                    

Ciągle zastanawiałem się dlaczego Ana tak się zachowuje. Całą noc przespałem jak dziecko, wyszedłem z wiezienia w porze posiłku, zatrzymałem się na schodach. Rozejrzałem się po ludziach i ją ujrzałem. Wyglądała źle, siedziała i myślała nad talerzem. Podszedłem do Carol i wziąłem swoją porcję. 

- Idź do niej, od kiedy wróciliście nie spała ani chwili. A bardzo źle wygląda. - patrzyła mi w oczy.

- A co ja jestem jej niańką ? - spoglądałem na An.

- Może i nie jesteś jej niańką ale kręcisz się koło niej. 

Spojrzałem na Carol i skrzywiłem się na jej uśmiech.

- Wymyślasz wiec przestań - fuknąłem.

- Jak dzieci, jedno lepsze od drugiego.

- Rozmawiałaś z nią o mnie ? - wpatrywałem się w szarowłosą.

- Nie rozmawiałam z nią po prostu mam oczy i widzę co się dzieje. Bliżej jej od Michonne niż do mnie. 

- Od początku nie możecie się dogadać. Przecież nawet Ci życie uratowała. 

- Przypadkiem. 

- Dlaczego jej nie lubisz ? - spoglądałem na nią. 

- Mam swoje powody, ale to nie Twoja sprawa. A teraz uciekaj bo robisz kolejkę.

Wyrzuciłem pusty talerzyk i udałem się w jej kierunku. Usiadłem obok niej i spojrzałem na nią.

- Spałaś coś ?

Pokręciła tylko głową, nie odrywając wzroku od talerzyka.

- Zjedz to i idź się połóż. - dotknąłem jej dłoni.

- Jeszcze jakieś życzenia ? - spojrzała na mnie.

- Po prostu odpocznij, jak jesteś zmęczona jesteś nieznośna - uśmiechnąłem się lekko.

- Powiedział to człowiek który zawsze jest nie do wytrzymania - fuknęła.

- Ale i tak mnie lubisz - zerknąłem jej w oczy.

- Może - uśmiechnęła się delikatnie.

- Więc mnie posłuchaj i idź odpocznij, źle wyglądasz.

- Co za komplement - pokręciła głową - możesz zjeść za mnie.

Oddała mi talerzyk i podniosła się. Była strasznie blada, zatoczyła się. W ostatniej chwili chwyciła się barierki, odłożyłem talerzyk i podniosłem się.

- Wszystko ok ? - spoglądałem na nią.

- Tak chyba tak. Zakręciło mi się w głowie - spoglądała na mnie.

- Naprawdę źle wyglądasz - chwyciłem ją pod ramię.

- Zaraz mi przejdzie - wsparła się na mnie.

- Już drugi raz będę Cię niósł do wieży.

Nim zdążyła się odezwać wziąłem ją na ręce. Nie miała siły nawet objąć mnie rękoma, oparła głowę o moją klatkę piersiową. Czułem na sobie spojrzenie ludzi, zaniosłem ja do wieży. Wszedłem z nią na górę i położyłem na śpiworze. Okryłem ją kocem.

- Na pewno wszystko ok ? - usiadłem obok niej.

- Prześpię się i przejdzie mi. - uśmiechnęła się lekko odkrywając mocniej kocem.

- Posiedzę trochę przy Tobie, dobrze ?

- Mhm - pokiwała głową.

Widziałem jak jej ciało drży, rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nigdzie nie zauważyłem dodatkowego koca.

- Zimno Ci? - spoglądałem na nią.

- Trochę.

Odetchnąłem głęboko i spojrzałem na nią, była naprawdę blada i trzęsła się. Położyłem się od strony ściany by ochronić ją przed chłodem. 

- Przytul się, będzie Ci cieplej - dotknąłem jej ramienia.

Obróciła się do mnie przodem i przysunęła bliżej. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie, czułem jej oddech na swojej szyi. Przykryłem ją szczelnie kocem i pocałowałem w głowę. Ogrzewałem ją swoim ciałem resztę dnia i połowę nocy, nie potrafiłem zasnąć. Przypatrywałem się jej, odsunąłem kosmyk jej włosów z twarzy. Przemknęło mi przez myśl że mógłbym się budzić codziennie przy niej. W środku nocy obudził mnie krzyk Ricka. Podniosłem się delikatnie, okryłem ją kocem i wyszedłem na zewnątrz. 

- Czego ? - spoglądałem na niego. 

- Tak podejrzewam że Cię tutaj znajdę - wchodził po schodach. 

- Chcesz coś konkretnego czy tak dla zabawy? - fuknąłem na niego. 

- Jesteś potrzebny w więzieniu - stanął obok mnie.

- Co się dzieje ? - oparłem się o barierkę. 

- W bloku B doszło do masakry, Patrick się przemienił i niestety ale pogryzł paru ludzi. 

- Dlaczego się przemienił ? - wyciągnąłem papierosa. 

- To właśnie trzeba ustalić - spojrzał na mnie. 

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz