57. Daryl

1.3K 70 1
                                    

4 dni, dokładni tyle zajęło mi złożenie motocykla w całość. Gdy pierwszy raz go odpaliłem z moich ust nie schodził uśmiech. Może nie była to maszyna marzeń ale taki zrobiony własnoręcznie więcej dla mnie znaczył niż kupiony w sklepie. Zresztą nigdy nie miałem pieniędzy aby kupić sobie moją wymarzoną maszynę. Wytoczyłem się z garażu powoli, zatrzymałem się na ulicy. Pięknie mruczał, nie potrafiłem się nie uśmiechać, wbiłem jedynkę i ruszyłem w stronę domu. An siedziała na schodach i rozmawiała akurat z Michonne, zatrzymałem się tuż przed nimi. Zgasiłem go i spoglądałem na ukochaną. 

- Jest mój - przyglądałem się reakcji chowając spojrzenie pod włosami. 

- To jest to co stało u Aarona ? - podniosła się. 

- Tak, a ja złożyłem go w całość. 

- Jeszcze dużo rzeczy o Tobie nie wiem. 

Dotknęła go delikatnie, jak by się bała że go popsuje. 

- Teraz możesz wyrywać młode laski - uśmiechała się lekko. 

Położyłem rękę na jej tyłku i przyciągnąłem ją do siebie mocno.

- Już jedną wyrwałem i to bez motocykla - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją lekko.

- Zakochańce dwa - Michonne się śmiała. 

An oderwała się ode mnie i spojrzała na nią. 

- Mówisz tak, a sama ślinisz się na widok jednego z mężczyzn. - uśmiechała się triumfalnie. 

Michonne zmrużyła oczy i wpatrywała się w nią. 

- Nie wiem o czym mówisz - mruknęła.

- Ile razy się już bzykaliście na kanapie albo w sypialni ? 

Odchyliłem się delikatnie w tył i spojrzałem na czarnoskórą. Chyba o czymś nie wiedziałem ale chętnie bym się dowiedział. Jej mina sugerowała że An ją przyłapała na czymś na czym nie chciała być przyłapana. 

- Ani słowa więcej - mruknęła. 

- Czyli jeszcze tego nie robiliście, oj Michonne. 

- Ani słowa więcej, jeśli komuś coś powiesz to Cię własnoręcznie uduszę - podeszła do An.

- Ha - Ana klasnęła w dłonie - mam Cię czym szantażować.

Michonne fuknęła coś pod nosem i weszła do domu. Ana pokręciła głową i obróciła się do mnie z uśmiechem od ucha do ucha. 

- Nic Ci nie powiem - wytknęła mi język. 

- Co się dzieje ? - wpatrywałem się w nią. 

- Obserwuj dokładniej a się dowiesz - uśmiechnęła się do mnie - mam dziś nockę na wierzy. Idę pod prysznic, coś zjem i idę pełnić swoje obowiązki.

- Czyli dziś śpię sam ? - posmutniałem.

- Nie - pokręciła głową. 

- To znaczy ?

- Możesz spać z motocyklem. - zaśmiała się i kierowała się w stronę domu. 

Pokręciłem głową, zsiadłem z motocykla, przepchnąłem go między domy. Ustawiłem go tam mając pewność że i tak nikt go nie tknie. Zszedłem do piwnicy, zrzuciłem z siebie przepoconą koszulę, przeciągnąłem się mocno. Rano wyruszam w pierwszą rekrutację z Aaronem, dlatego muszę się przespać. Spoglądałem na stół na którym znajdowały się części od motocykla, często wieczorami grzebałem tutaj nie chcąc przeszkadzać Aaronowi i jego partnerowi. An kilkukrotnie wyzywała mnie za bałagan ale jakoś miałem to w dupie. 

- Może być w końcu posprzątał ? 

No i się zaczęło, ledwo przyszła i już swoje, odetchnąłem i obróciłem się do niej. Podchodziła akurat do szafy, wyglądała już lepiej. Wypoczęła mimo nocnych wart, podszedłem do niej, położyłem dłoń na jej brzuchu i prawie przykleiłem się do jej pleców. Pocałowałem ją w szyję, odchyliła głowę i uśmiechała się. 

- Jutro wracają skoczki z trzytygodniowego wypadu. Mam nadzieję że znajdą coś ciekawego.

- Jak będę wyjeżdżał z Aaronem to rozejrzę się. Może uda mi się coś wypatrzeć, jakieś specjalne zamówienia ?   

- Wracaj żywy - zerknęła na mnie - już nawet nie wymagam abyś był cały. Bo w Twoim wykonaniu to nie jest realne. A teraz przepraszam ale muszę się szykować. 

- Dobrze, pójdę zrobić Ci coś do jedzenia - pocałowałem ją w ramię. 

W życiu bym nie przypuszczał że kiedykolwiek będę swojej kobiecie robił kolację. Uśmiechałem się pod nosem szykując kanapki.  

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz