Wstałam rano o 3:00. Nie wyspałam się. Ale jakoś do domu wrócić trzeba. Zwlekłam się niechętnie z łóżka i wzięłam ubrania, które już przygotowałam sobie wczoraj po południu, a następnie poszłam do łazienki. Ogarnęłam się bardzo powoli. Nic mi się nie chciało, bo byłam nie wyspana. Wyszłam z łazienki i poszłam schować piżamę do walizki.
Popatrzyłam na YoonGi'ego, który sobie smacznie spał i nie zapowiadało się na to, żeby wstał. Westchnęłam ciężko i postanowiłam go obudzić. Cóż najwyżej mnie zwyzywa i tyle. Podeszłam do chłopaka i potrząsnęłam lekko jego ramię.
- YoonGi, wstawaj. - powiedziałam zaspana jeszcze. Bosz nienawidzę swojego głosu po przebudzeniu. Chłopak nie zareagował. - No, YoonGi. Bo tu zostaniesz i nie wrócisz do domu. - potrząsnęłam mocniej jego ramieniem.
- Co jest? - otworzył oczy.
- Musisz wstać, zaraz będzie śniadanie. - powiedziałam.
- Już wstaje. Moment. - zaczął się przeciągać.
- No wstawaj. Bo zaraz będzie, że nie zdąrzysz. - nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Popatrzyłam jeszcze na chłopaka który już się podniósł, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stał jakiś facet.
- Dzień dobry, ja przyszedłem po walizki. - powiedział po japońsku.
- A tak, proszę. - przepuściłam mężczyznę w drzwiach. Mężczyzna wszedł do pokoju, a ja krzyknęłam do YoonGi'ego, który był w łazience.
- YoonGi masz wszystko spakowane, bo jakiś facet przyszedł po walizki? - tym razem powiedziałam po koreańsku.
- Tak! Nich bierze. Przynajmniej nie będziemy musięli tego nosić. - zaśmiałam się.
- To te cztery walizki mam wziąć? - wskazał na walizki.
- Tak. - odpowiedziałam mężczyźnie po japońsku.
- Okey. - zaczął brać walizki. Najpierw wziął dwie moje walizki, a zaraz wrócił po YoonGi'ego. Chłopak akurat wyszedł z łazienki.
- Biorę torbę i wychodzimy? - spojrzał na mnie.
- Mhm. - mruknęłam, a chłopak się zaśmiał.
- Ty też bierz swoją torbę i wychodzimy. - wzięłam torbę, telefon i wyszliśmy z pokoju. Chciałam iść do windy, ale oczywiście moje szczęście dało o sobie znać. A mianowicie na kogoś wpadłam.
- Przepraszam. - powiedziałam nie wiedząc nawet do kogo.
- YuRi wszystko w porządku? - O! Jungkook.
- Co? A...Tak. W porządku. - uśmiechnełam się.
- YuRi co się dzieje? Dobrze się czujesz? - chwycił moją twarz w swoje dłonie.
- Tak, jestem tylko niewyspana. - odpowiedziałam.
- Moje biedactwo. Będziesz spać w samolocie. - mi się wydawało czy on powiedział "moje biedactwo"?
- Spoko. - Bosz nie wierzę w siebie. Jeszcze tak bardzo zmęczona nigdy nie byłam. Przecież ja ledwo kontaktuje.
- YuRi przecież ty zaraz zaśniesz na stojąco. - powiedział Tae, który wyszedł z pokoju.
- Nie prawda. - popatrzyłam na niego.
- Prawda. - powiedział Jungkook, YoonGi i Tae.
- Dobra, nie ważne idziemy na dół. - ruszyłam w stronę windy.
Chłopaki poszli za mną. Chciałam już wchodzić do windy, bo była otwarta, ale była zawalona cała walizkami tak, jak dwie następne. Żadna winda nie działa? No Boże, przecież ja się na schodach teraz zabije.
CZYTASZ
Bad Boy | Jungkook
FanfictionMin YuRi. Dziewczyna, która straciła swojego ojca w wypadku. Nie chcąc, aby Polska przypominała jej o tym strasznym zdarzeniu, wraz ze swoją matką przeprowadza się do Korei Południowej. Dziewczyna wraz z matką zamieszkują w stolicy. Dziewczyna nie s...