Skip time.
Dziś poniedziałek i trzeba iść do szkoły. Przysięgam, że z całego serca mi się nie chcę, ale jak mus to mus.
Strasznie nie chętnie zwlekłam się z łóżka, udając się do garderoby, a potem do łazienki, gdzie wykonałam poranną rutynę. Wszystko szło mi mozolnie, więc zajęło mi to też więcej czasu.
Po około 45 minutach wyszłam gotowa z łazienki i poszłam do pokoju po plecak. Kiedy już miałam go ze sobą, poszłam na dół, gdzie w kuchni zastałam mamę i ciocię.
- Dobry. - mruknęłam i usiadłam przy wyspie.
- A co ty taka? - zapytała mama.
- Nie wiem, nic mi się nie chcę. - powiedziałam od niechcenia.
- A jak się dziś czujesz? - zapytała mama ze śmiechem.
- Jest git. - pokazałam kciuk w górę.
Wczoraj jak się obudziłam w hotelu myślałam, że umrę. Głowa bolała i do tego kiepsko się czułam, po tym całym alkoholu. Moja mama się potem ze mnie cały czas śmiała.
Ale nawiązując do wczorajszego dnia to wam trochę opowiem.
Wczoraj rano jak już wspominałam, obudziłam się w hotelu jak reszta, bo spaliśmy w pokojach. Jak wstałam była może, ja wiem, 12:00. Oczywiście kac był, bo inaczej by być nie mogło. W miarę możliwości i sił jakoś się ogarnęłam i zeszłam na dół zobaczyć w jakim stanie jest sala. O dziwo była już mniej, więcej posprzątana. Były jeszcze dekoracje i porozstawiane stoliki, ale na nich już było czysto. Jakieś panie sprzątały, z miłą chęcią bym im pomogła, ale nie w tamtym dniu. Nie miałam na nic siły, a jeszcze bolącą głowa w niczym nie pomagała. Poszłam do recepcji zapytać czy chłopaki już wyszli, a tam babka mi powiedziała, że kilku z nich właśnie wychodzi z pokoi. Super. Potem jak się okazało na dół zeszli Jin, D.O, Chen, Kai, Hobi i Nam. Reszta była w pokojach. Chłopaki narzekali także na ból głowy, ale mniejsza. Porozmawialiśmy chwilę, a potem wszyscy podzieliliśmy się i poszliśmy obudzić resztę. W miedzy czasie jeszcze do hotelu przyjechała mama. Kiedy chłopaki byli "żywi" pozamawiali taxi'ówki i pojechali do domów, a ja pojechałam z mamą. Jak wróciłam do domu, poszłam po tabletki oraz wodę do kuchni i potem od razu poszłam do swojego pokoju spać. Wstałam na sam wieczór, gdzieś o 19:30. Umyłam się, chwilę jeszcze pogadałam z mamą i ciocią. Mama i ciocia się ze mnie śmiały, ale nie ważne. Po tym jak zamieniłyśmy ze sobą kilka zdań, poszłam do pokoju przygotować się na następny dzień i spać, ale już zasnęłam późno i z trudem.
A wracając do dzisiejszego dnia, mama podała mi śniadanie, a szczerze nie jestem głodna.
- Dziękuję, mamo. Ale przykro mi, nie jestem głodna. - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- YuRi, nie denerwuj mnie. - powiedziała mama.
- Nie denerwuje, mamuś. Poprostu nie jestem głodna. Wiem, że się napracowałaś, ale nie mam ochoty. - popatrzyłam na kobietę przepraszająco.
- No dobrze. Odpuszczę ci, ale obiad jesz i koniec. - zarządziła.
- Postaram się. - moja rodzicielka popatrzyła tylko na mnie groźnie. - Noo, dobra. Zjem. - jęknęłam.
- No i dobrze. - uśmiechnęła się zwycięsko, a ja spojrzałam na zegarek. Trzeba się zbierać.
- Ja się zbieram. - powiedziałam i wstałam od wyspy.
- Tak szybko? - odezwała się ciocia.
- No tak, zaraz mam autobus, a z buta mi się nie chcę iść. - odpowiedziałam idąc na przedpokój.
CZYTASZ
Bad Boy | Jungkook
FanfictionMin YuRi. Dziewczyna, która straciła swojego ojca w wypadku. Nie chcąc, aby Polska przypominała jej o tym strasznym zdarzeniu, wraz ze swoją matką przeprowadza się do Korei Południowej. Dziewczyna wraz z matką zamieszkują w stolicy. Dziewczyna nie s...