68- Nieoczekiwany koniec

154 19 2
                                    

Opanowanie genjutsu było trudne, ale nie poddawałam się. W końcu po ciężkim treningu byłam w tym na tyle dobra, że O-sama powiedział, że resztę mogę już tylko sama udoskonalać. 

Trochę szkoda było żegnać się ze wszystkimi lisami, które tak ciepło mnie przywitały, ale niestety musiałam wracać do siebie. Jestem pewna, że mój powrót do wioski to będzie jeden wielki ból głowy, ale nie mam innego wyjścia. 

Zabieram tylko swoje rzeczy i nie zamierzam już tam nigdy zaglądać.

- Nie zapędzaj się tak. Jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia.- K-chan skarcił mnie, a ja pokiwałam głową.

- Przecież wiem. Pomarzyć przez chwilę nie można. 


***


Kiedy wróciłam atmosfera na wyspie była napięta. Miałam wrażenie, że reszta patrzy na mnie z jeszcze większą niepewnością, lepszy czujnik będzie też mógł dostrzec zmianę w mojej chakrze.

Nie chciałam się jednak tym za bardzo przejmować. Jestem do tego przyzwyczajona. 

Jednak...

- K-chan coś jest nie tak.- powiedziała, gdy zamknęłam drzwi do mojego domu.

- Masz rację. Ich emocje i zamiary są dla mnie nieczytelne.- spojrzałam na niego zaskoczona.

- Co masz na myśli? To jeden z twoich atutów.

- Są dwie możliwości.- Kurama spojrzał na mnie uważnie.- Albo przestali odczuwać jakiekolwiek emocje, albo wszyscy czują coś podobnego.

- Raczej to będzie ta druga opcja.- mruknęłam i biegiem poszłam do mojej mini zbrojowni.

Im szybciej zabiorę swoje rzeczy tym szybciej opuszczę to miejsce. 

Chciałam to wszystko zapieczętować we zwoju, ale nie zadziałało?

Pieczęć jest dobra, więc to nie to.

- Cholera!- usłyszałam nagły krzyk K-chana.- Sora ucie...

Moje połączenie z nim zostało zerwane, kiedy padłam na ziemię jak kłoda. Nie mogłam ruszyć żadną kończyną, nie miałam też dostępu do chakry. 
Szybko popatrzyłam na ścianę i moim oczom ukazała się bardzo złożona pieczęć. Powoduje ona, że wrogowie nawet nie zauważą, że zostali złapani w pułapkę. Nie będę mogli używać chakry, ani uciekać.

Tylko dlaczego to tutaj jest?!

Nagle drzwi, które zamknęłam się otworzyły, a do środka weszła trójka mężczyzn. Nic nie mówiąc złapali za moje ramiona i zaczęli mnie za sobą wlec. Trzeci zaś nałożył na mnie pieczęcie. 

Zaprowadzili mnie na plac, który znajdował się w centrum wioski. Wszyscy na nim byli, ale nigdzie nie widziałam przywódcy wioski. Po za tym to wygląda jak jakaś cholerna egzekucja. Do tego dałam się tak łatwo w to wszystko złapać!

- Mieliśmy już nadzieję, że nie wrócisz.- powiedział jeden, kiedy brutalnie uderzył mną o ziemię. 

Wtedy dopiero to zauważyłam. Ciało przywódcy klanu wisiało na palu. Był blady i już dawno umarł. Widać to było po stanie jego ciała.

Jednak kto to zrobił i dlaczego jego ciało wisiało tutaj. To przywódca powinni go chociaż pochować.

- Przywódca trzymał przy sobie potwora.- przede mną stanął Shinomiya.

Ten cholerny drań! Wiedziałam, że nie podoba mu się moja obecność na wyspie, ale nigdy nie sądziłam, że posunie się do zamachu stanu. Do tego tak udanego, że cały klan za nim stanął.

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now