37- Odpoczynek

284 27 2
                                    

Zaczęłam iść przed siebie i im dalej byłam tym większe były moje obawy, choć tak naprawdę mogły być bez podstawy. Wkroczyłam do wioski i od razu powędrowałam do domu, gdzie znajdował się przywódca wioski.

Weszłam do jego gabinetu i zmierzyłam wzrokiem nieznanego mi starca, który stał przy ścianie przejeżdżając swoimi palcami po swojej koziej bródce. Jego włosy były już kompletnie siwe, ale gdzie niegdzie było widać jeszcze pojedyncze czerwone włosy.

- Tu jest wszystko napisane.- mruknęłam i rzuciłam zwój na biurko przywódcy. 

- Sora poczekaj.- powiedział przywódca, a ja odwróciłam się do niego przodem.- Chciałabym  ci kogoś przedstawić. To jest Shiromiya i od dzisiaj to on będzie ci przydzielał misję.- co?

- Mam nadzieję, że szybko zdechniesz potworze.- popatrzyłam prosto w jego zimne zielone oczy.

- Muszę cię zawieść, ale naprawdę trudno mnie zabić.- na moją twarz wkradł się złowrogi uśmiech.- Lepiej martw się o swoje życie Shiromiya-san. Słyszałam, że jak się jest starym to trudniej się walczy.- twarz przywódcy mówiła, żebym przestała.

- Martw się o siebie potworze.- opuściłam pomieszczenie nawet się z nimi nie żegnając.

Czyli wracamy do czasów, gdy dostawałam awykonalne misje. Wróciłam do domu i odrobinę się zdziwiłam. Dom był pusty, więc po Kishi nie było nawet śladu. Rzuciłam swoje rzeczy w kąt i podeszłam do stolika, na którym leżała kartka.

Był to list od Kishi w którym informowała mnie, że podczas mojej nieobecności nastąpił lekki przewrót w wiosce, bo ludzie nie tolerowali mojego zachowania. Uważali również, że przywódca mi pobłaża, przez co myślę, że wszystko mi wolno. Ją samą wypędzili z wyspy, więc nie może już ze mną być.

Nie żebym odczuwała taką potrzebę, bycia z jakimiś ludźmi. 

- K-chan jak myślisz jak teraz będzie?- spytałam i położyłam się na swoim łóżku.

- Na pewno trudniej niż dotychczas, ale nie musisz się martwić. Jestem pewny, że sobie poradzimy. 

- Właśnie. Chciałabym w końcu ukończyć naukę kontroli nad twoją chakrą. Umiem się nią posługiwać tylko trochę.

- Spokojnie, na to przyjdzie pora. Na razie musisz odpocząć.- stanęłam przed wielką klatką, za którą znajdował się dziewięcioogoniasty.- Nie wiemy, czy będziesz mieć jakiś czas na takowy, więc musimy skorzystać.

- Ty też zamierasz spać?

- Nie. Zawsze, gdy ty śpisz to ja czuwam. Wolę nie ryzykować, by ktoś cię zabił podczas snu.- zamrugałam parę razy zaskoczona i mocno wtuliłam się w łapę mojego jedynego przyjaciela. 

- Dziękuję K-chan. Naprawdę jestem wdzięczna światu za to, że cię mam.


***


Otworzyłam swoje oczy i ziewnęłam przeciągle. Czułam się naprawdę wypoczęta, a to zdarzało się naprawdę rzadko. Może to dlatego, że dzisiaj dla odmiany nie miałam koszmarów?

- Dzień dobry K-chan.

- Dzień dobry Sora.- weszłam do kuchni i zajrzałam do miejsca, gdzie przechowywałam jedzenie. 

Mięsa miałam dużo, ale i tak o wiele lepiej je mi się zupy z ziołami, niżeli mięso. Choć samych ziół też mam nie wiele, więc pasowałby uzupełnić zapasy.

- Lepiej zjedz coś pożywnego, bo jesteś strasznym chuchrem.- K-chan zaśmiał się, a ja udałam obrażoną.

- Ty tam nic nie jesz, a mnie się czepiasz.

- Ja w przeciwieństwie do istot ludzkich nie potrzebuje jedzenia. 

- Nie wiesz co tracisz.


Witajcie

Ostatni rozdział przed kolejnym skokiem czasowym i jak na razie ostatnim jaki planuje. Choć w sumie patrzę na to, że ta książka ma już w miarę dużo rozdziałów, a ja nadal nie zamierzam jej kończyć.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now