58- Spotkanie

159 21 0
                                    

Szłam spokojnie za Hikeo do miejsca, gdzie mają oni przetrzymywać członków mojego klanu. 

- Ile ich tam jest?- spytałam.

- Troje. Złapaliśmy czworo, ale jednego zabiliśmy, żeby tamci zaczęli gadać.- na mojej twarzy nieświadomie pojawił się uśmiech.

Przynajmniej jednego członka tego głupiego klanu mniej.

- Pragnę ci przypomnieć, że ty również należysz do tego klanu.- usłyszałam głos K-chana w głowie, ale postanowiłam to przemilczeć.

Mam jeden problem z głowy. Wspominałam już, że trudno będzie uciec z rannymi? 

Naprawdę jak można być tak niekompetentnym i dać się złapać. Ja zawsze sama chodzę na misję i jakoś nigdy nie dałam się złapać. To znaczy raz mnie złapali, ale to była wina mojej ,,drużyny", a nie moja. 

- To tutaj.- Hikeo pokazał na drzwi, na które była założona bardzo słaba pieczęć. 

W sensie wygląda na nawet silną, ale ja tutaj porównuje do pieczęci klanu Uzumaki.

- Zaczekam tutaj na ciebie. Dostałem niecałe dwadzieścia minut, więc też nie możesz za długo siedzieć.- Hikeo pogładził moje włosy i uśmiechnął się.

- Dziękuję Hikeo.- uśmiechnęłam się w jego stronę i weszłam do środka.

Zostałam tam bardzo żałosny widok. Panuje tutaj bardzo nieładny zapach, za pewnie od rozkładającego się ciała, które leży w kącie. Do tego ta trójka, która siedzi skuta i niezwykle potórbowana.

- Co za żałosny widok.- założyłam barierę, by nikt nas nie podsłuchiwał.- I wy siebie tytułujecie członkami klanu Uzumaki? Żałosne...- westchnęłam ciężko i anulowałam jutsu transformacji.

- To ty!- warknął jeden z więźniów.

- Tak to ja. Też się cieszę, że cię widzę członku klanu, którego nigdy na oczy nie widziałam. Uwierzcie mi, najchętniej to bym was wszystkich tutaj pozabijała, ale dostałam zadanie  i niestety muszę je wykonać.- popatrzyli na mnie z mordem w oczach.- Dostanie się tutaj nie było łatwe, ale wiecie ja zawsze daję sobie radę.- zaśmiałam się złośliwie i wzięłam do ręki bat.- Gram tutaj dziewczynkę, która ma uraz do naszego klanu, a dostałam się tutaj by dostać swoją zemstę, więc wiesz. Trzeba grać pozory...- wtedy uderzyłam tego, który siedział najbliżej.- Nie zranię was jakoś bardzo, no bo wiecie jakoś będziemy musieli uciec.- zaśmiałam się i zadałam drugiemu cios.

Szczerze nienawidzę swojego klanu, a taka okazja by pograć im na nerwach się nie zdarza. Wręcz muszę to wykorzystać!

- Możesz już przestać?! Cholerny potworze!- jeden warknął, a ja uśmiechnęłam się słodko.

- Ale wiesz... trzeba zachować pozory.- wymierzyłam mu solidny policzek. 

Już chciałam ich bardziej pomęczyć, ale usłyszałam pukanie. Znowu zmieniłam swój wygląd i pomachałam im na pożegnanie. Zdjęłam barierę i wyszłam do Hikeo ze szczerym uśmiechem na twarzy.

- Chyba ci to pomogło?- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Pomogło mi to uspokoić moje serce.- Hikeo odetchnął z ulgą i złapał mnie za rękę.

- Powinnaś teraz wziąć kąpiel. Trochę śmierdzisz krwią.- podrapałam się nerwowo wolną ręką po głowie. 

- Tak zrobię.- powiedziałam i udałam się do miejsca, gdzie powinna znajdować się łazienka. 

Moje przygotowania do ucieczki idą do przodu. Teraz wiem, gdzie znajdują się ci idioci i jak są chronieni. Mimo wszystko nie pobiłam ich za darmo i zdjęłam trochę pieczęci, które ich wiązały. Powinni być w stanie nawet odrobinę się podleczyć.

Teraz czekajmy tylko na odpowiedni moment, do ucieczki.


Witam!

Coś ostatnio tak myślałam nad tą serią i uważam, że powoli, powolutku będzie wchodzi w ostatnią fazę fabuły. Ale nie martwcie się, jeszcze przed nami jeszcze trochę rozdziałów.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now