Po dotarciu do posiadłości wszystko działo się bardzo szybko. Matka chłopaka była zszokowana, ale szybko się nim zajęli. Ja też dostałam opiekę, bo po drodze zrobiłam sobie parę ran, żeby nie wyglądało to dziwnie.
Sonohi sam nie dostał jakiejś szczególnie głębokiej rany, a do tego zdążyłam go trochę wyleczyć, ale nie zasklepiłam całej rany.
- Czy mogę dzisiaj odwiedzić Sonohiego?- spytałam jego matki, gdy przyszła mnie odwiedzić.
- Tak. Mój syn pyta się o ciebie i martwi się.- na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Chodź ze mną.
Wstałam z podłogi i narzuciłam na siebie różowy materiał. Ruszyłam za kobietą do pokoju, gdzie leżał Sonohi, czyli do jego sypialni. Gdy weszłyśmy do środka to chłopak spał. Wyglądał już dość dobrze, ale nadal jego tors był cały w bandażach. Pewnie miał dość już spania na brzuchu.
Usiadłam przy jego futonie i wpatrywałam się w jego śpiącą twarz. Wtedy, gdy mnie ochronił to poczułam się naprawdę miło, ale wiedziałam, że nie chronił tej prawdziwej mnie.
Sonohi chciał uratować Katsumi, czyli graną przeze mnie postać.
Jednak od kąt tutaj przybyłam to robię tylko obeznanie w terenie, a nie zaczęłam na razie działać. Cóż gdyby mnie odkryto, to moja śmierć byłaby pewna, ale nie mogę też siedzieć bezczynnie. Dlatego najwyższa pora, by zacząć coś robić.
- Katsumi-san?- spojrzałam na twarz blondyna.
- Dzień dobry Sonohi-san.- uśmiechnęłam się miło w jego stronę.- To miłe zobaczyć cię po takim czasie.- próbował się podnieść, więc mu z tym pomogłam.
Narzuciłam na jego ramiona czarne kimono i ponownie usiadłam na swoim miejscu.
- Chcę ci podziękować Sonohi-san, gdyby nie ty to pewnie bym już nie żyła.- pochyliłam lekko głowę w akcie wdzięczności.- Dziękuję Sonohi-san.
- Nie musisz mi dziękować. To oczywiste, że każdy mężczyzna powinien ratować swoją narzeczoną.- speszony odwrócił głowę, a ja zaśmiałam się cicho.
Żałosne.
Ale odrobinę urocze.
- Nurtuje mnie jednak jedno pytanie. Jak udało ci się pokonać tamtych ludzi?- spytał, a ja miałam wrażenie, że jego oczy wiercą we mnie dziurę.
- Pomógł mi przypadkowy przechodzień. Nie wiem skąd się tam wziął, ale miałam wtedy ogromne szczęście.- to oczywiste kłamstwo, ale prawdy mu przecież nie powiem.- Prowizorycznie cię opatrzył i pomógł usadzić ciebie na konia.- powiedziałam.- Wątpię, bym z moją siłą dała radę to zrobić. Spotkało mnie wtedy ogromne szczęście.
- Chciałabym podziękować temu mężczyźnie, ale najwyraźniej nie będzie mi to dane. Bynajmniej cieszę się, że tobie nie stało się nic poważnego.- położył swoją dłoń na mojej, a ja poczułam jak moje serce zabiło odrobinę szybciej.
- Bardzo się o ciebie martwiłam Sonohi-san.- powiedziałam i patrzyłam na jego rękę.
- Cóż nie sądzę, że teraz będzie nam dane opuścić posiadłości. Do tego pewnie przyśpieszą nasz ślub.- na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.- Nie będzie ci to przeszkadzać Katsumi-san?
- Nie. W końcu jestem tutaj, by zostać twoją żoną.- ścisnęłam jego dłoń i pogładziłam ją kciukiem.
Z obserwacji wiem, że takie małe gesty idealnie trafiają do ludzi. Nigdy nie miałam tak bliskiego kontaktu fizycznego z żywym człowiekiem, ale zawsze obserwowałam.
W wiosce klanu Uzuamki dużo było ludzi zakochanych. Widziałam jak się całują, przytulają, ale najbardziej skupiłam się właśnie na tych małych i na pozór nic nie znaczących gestach.
Tak naprawdę to one są najważniejsze, bo to one budują relacje i zaufanie.
A Sonohi musi mi zaufać.
Witajcie
Nasza Sora powraca. Ogólnie to tak trochę zbyt słodko się zrobiło, ale wszystko kiedyś wróci na swoje tory, bo w końcu świat nie jest sprawiedliwy i łaskawy.
Pozdrawiam Makoto
YOU ARE READING
Cienie Przeszłości
FanfictionSora to dziewczyna z klanu Uzumaki. Nie ma ona lekko. Gdyż nienawidzi ją cały klan. Jej rodzice nie żyją, a ona sama nie wie dlaczego klan ją nienawidzi. W czasach wojny pomiędzy klanami, czy uda się jej dowiedzieć powodu nienawiści do niej? Czy moż...