16- Uzumaki Kishi

445 39 1
                                    

Podniosłam lekko swoje powieki i usiadłam na swoim łóżku. Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Przetarłam swoje jasno niebieskie oczy i postawiłam swoje bose stopy na podłodze. Jeszcze lekko nieprzytomna ruszyłam po schodach na niższe piętro domu. Podeszłam do miski z wodą i przemyłam swoją twarzy by lekko się obudzić. Poprawiłam swoje rozwalone włosy i powędrowałam do spiżarni. Zwykle moje śniadania składają się tylko z lekkiej ziołowej zupy i to mój posiłek na resztę dnia. W ciągu dnia przywykłam nie jadać dużo, a jak już coś to zaspokajam organizm wieczornym lekkim posiłkiem. Mam chyba we krwi oszczędzanie jedzenia. 

- A według mnie powinnaś teraz trochę lepiej jadać. Twoje ciało to sama skóra i kości. 

- Przestań K-chan. Przecież wiesz, że zawsze może nadejść głód i wtedy jedzenie będzie mi potrzebne.

- Naprawdę myślisz, że coś takiego się stanie?

- Przezorny zawsze ubezpieczony. 

Nagle usłyszałam donośne pukanie do moich drzwi. Skrzywiłam się lekko, bo nie lubię jak ktoś przeszkadza mi w posiłku. Odbieram to jako brak szacunku, chodź ja rzadko dostaje szacunek. 

- Potworze! Przywódca cię wzywa.

Westchnęłam cicho i pobiegłam po schodach się przebrać. Ciekawe, czy to będzie nowa misja. Dawno nigdzie nie byłam i naprawdę mam ochotę wyrwać się z tej wyspy. Szybko ubrałam na siebie kimono z długimi szerokimi rękawami, moje krótkie czarne spodenki, białe skarpetki i ukochane wysokie buty. 

Wzięłam swoją katanę, którą biorę ze sobą wszędzie i wyszłam ze swojego domu. Powolnym krokiem ruszyłam do budynku gdzie przesiaduje obecna głowa wioski. Ludzie na mój widok chowali się w domach, a ci którzy już tam byli zamykali okna. Teraz nikt nie ma odwagi mnie zaatakować. 

Gdy dotarłam do budynku bez żadnych ceregieli weszłam do środka i poszłam do gabinetu Taksumo, bo tak nazywała się głowa wioski. Zdziwiłam się, gdy wyczułam, że w środku są dwie osoby. Niepewnie rozsunęłam drzwi i zajrzałam do środka. Koło stanowiska przywódcy stała dość starsza i już lekko zmarkotniała kobieta. Gdy mnie spostrzegła uśmiechnęła się do mnie zaskakująco miło i ciepło. 

- Sora usiądź.- Taksumo wskazał na poduszkę przed sobą.

Weszłam do środka i wykonałam polecenie. Kobieta obok wpatrywała się we mnie jak w obrazek, a w jej oczach dostrzegłam smutek pomieszany ze szczęściem. 

- Sora to jest Uzumaki Kishi. Jest twoją ciotką ze strony matki.

Moje oczy powiększyły się lekko. O moim prawdziwym pochodzeniu wie tylko głowa wioski i poprosiłam go żeby utrzymywał to w tajemnicy. Popatrzyłam z lekkim zmieszaniem na kobietę. Skoro jest moją ciotką to gdzie była przez te dwanaście lat? 

- Wiem, że możesz czuć się lekko zmieszana i po tym co się stało za pewnie nie chcesz nikogo do siebie dopuścić, ale Kishi-san zamieszka u ciebie.

Zerwałam się na równe nogi. Byłam wściekła. Jak ta kobieta może teraz tak arogancko żądać bym pozwoliła jej u siebie zamieszkać? Po moim cholernym trupie.

- Chyba sobie żartujesz!? Mój dom to moja przestrzeń nie chcę, żeby jakaś obca mi kobieta, której nigdy na oczy nie widziałam pałętała się tam!- wykrzyczałam wściekła i nawet nie zauważyłam gdy moje oczy zrobiły się czerwone. 

- Sora, Kishi-san była na długiej misji szpiegowskiej już od paru ładnych lat. Jej dom został zniszczony podczas ataku Kyuubiego, a ty jesteś jedyną żyjącą jej tutaj rodziną. 

Nienawidzę jak ktoś narusza moją przestrzeń osobistą. A już tym bardziej będę nienawidzić tej kobiety.


Witajcie

Przychodzę do was dzisiaj z szesnastym rozdziałem. Normalnie mój numer w dzienniku XD Święta tuż tuż, a u mnie takie zatrzęsienie sprzątania. Z resztą nawet jeśli święta to i tak w szkole mam dupa sprawdzian ;-;

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now