48- Kocham

227 26 4
                                    

Sonohi przyszedł do mnie w środku, bo chciał koniecznie o czymś ze mną porozmawiać. Muszę przyznać, że się trochę przeraziłam, ale ma dwa tematy o których może ze mną porozmawiać. Albo dowiedział się, że nie jestem tym kimś za kogo się podaje, albo oni też się zorientowali, że w stronę ich posiadłości zmierza oddział z klanu Uchiha. 

Szczerze to kiedyś uważałam ten klan za dość słaby, bo jakoś tak nie trafiałam na silnych przeciwników, ale ostatnio dali mi nieźle w kość. Są naprawdę trudnym przeciwnikiem i wątpię, że klan Yamaha pokona klan Uchiha, nawet z tą swoją niebezpieczną techniką.

- Katsumi dziękuję, że przyszłaś.- powiedział, a ja poprawiłam swoje czarne włosy, które zaczęły powoli blaknąć. 

Jednakże w blasku księżyca nie widać tego tak bardzo.

- Chciałabym ci wszystko powiedzieć i poukładać niektóre sprawy, które męczą mnie od jakiegoś czasu.- przełknęłam ślinę.

- O co chodzi Sonohi?- spytałam.

- Pierwszą sprawą, jest to, że szczerze cię kocham Katsumi.- popatrzyłam na niego zszokowana.

Jednak równocześnie zabolało mnie serce w klatce piersiowej, ponieważ Sonohi nie kocha mnie, a stworzoną przeze mnie postać Katsumi.

- Drugą sprawą jest to, że wiem o tym, że tak naprawdę nie jesteś Utsukushi Katsumi.- teraz to jeszcze bardziej byłam zaskoczona.

Skąd on wie i czy powiedział już całemu klanowi?

- Co ty wygadujesz Sonohi?- muszę grać dalej.

- Spokojnie nie powiedziałem o tym nikomu. Zachowałem to dla siebie.- popatrzył na mnie twardo, a ja ścisnęłam lekko swoje zęby.

- Skąd?- zadałam pytanie.

- Pamiętasz ten dzień, kiedy napadnięto na nas na polanie?- kiwnęłam głową.- Nie straciłem wtedy do końca przytomności. Widziałem jak walczysz.- automatycznie się cofnęłam i przyjęłam bojową pozycję.- Spokojnie, nie wydam cię.- popatrzyłam na niego niezrozumiale.

- Dlaczego? Przecież nie wiesz dlaczego tutaj jestem. 

- Gdyby ktoś z mojej rodziny by się dowiedział, to pewnie by cię zabili, a tego nie chcę.

- Tak dla twojej informacji. Nie dałabym się zabić.  Wychodziłam z gorszych sytuacji.- powiedziałam i podrapałam się po głowie.- Ale ty naprawdę musisz być głupi skoro nie chcesz mnie wydać. Równie dobrze mogłam zostać wysłana, by cię zabić. 

- Gdybyś chciała mnie zabić to już dawno byś to zrobiła.- prychnęłam lekko.

Ten człowiek doprawdy jest głupi.

- Sonohi powiedziałeś, że mnie kochasz, ale ile w tych słowach było prawdy? Znasz tylko wyidealizowaną postać Katsumi.- popatrzyłam na niego ostro.

- Nie umiem tego wytłumaczyć, ale kiedy zobaczyłem cię w tamtym momencie. Wiesz, kiedy walczyłaś, to poczułem, że to tobie powinienem oddać swoje serce. Może twoje zachowanie wobec mnie było w pełni fałszywe, ale tamten moment, kiedy mnie uratowałaś utkwił mi w pamięci.- Sonohi mocno mnie przytulił.- Jestem pewien, że będę w stanie pokochać cię taką jaką jesteś. Dlatego zdradzisz mi swoje imię?- zawahałam się na chwilę.

On powiedział, że kocha mnie. Tą prawdziwą mnie, którą wszyscy gardzą.

- Sora. Uzumaki Sora, to moje imię.- jeszcze mocniej się do mnie przytulił.

- To imię idealnie pasuje do twoich oczu.- oddalił się ode mnie i spojrzał na mnie, głaszcząc przy tym mój policzek.- Czyli twoje włosy są czerwone?- spytał, a ja automatycznie chwyciłam za kosmyk moich włosów.

- Tak, ale na potrzeby misji musiałam zmienić kolor.

- Pokaż mi kiedyś ten czerwony kolor.- uśmiechnął się w moją stronę, a ja poczułam jak moje serce się ściska.

Ja nie chcę, żeby Sonohi umarł.

- Sonohi posłuchaj mnie.- chwyciłam lekko jego dłoń.- W stronę posiadłości zmierza duży odział z klanu Uchiha. Nie muszę ci chyba tłumaczyć w jakim celu tutaj zmierzają. 

- Skąd wiesz, że tutaj zmierzają?- uśmiechnęłam się lekko.

- Sonohi stoi przed tobą członek klanu Uzumaki. Nie lekceważ naszych umiejętności sensorycznych. 


Witajcie

Nie powiem, że nic się w tym FF nie dzieje. Mamy kolejną osobę, która stała się ważna dla Sory, ale czy tym razem uda się jej go obronić?

Zobaczymy w kolejnych rozdziałach!

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now