23- Uważaj na tyły

372 34 1
                                    

Stałam na zboczu dość wielkiego klifu i patrzyłam na dolinę, która rozpościerała się pode mną.  Chakry oddziałów z klanu Shimazu są już blisko, a my musimy być gotowi na atak w każdej chwili. Choć nadal nie jestem przekonana do współpracy to walka z tym klanem może okazać się kłopotliwa.

- Pamiętaj o tym co ci mówiłem. Jeśli będzie źle, po prostu użyj mojej mocy.

- Rozumiem co chcesz mi przekazać K-chan. Jednak nie mogę tego zrobić od tak. Jeśli przywódca wioski się dowie, to źle się to dla mnie skończy. W końcu tutaj mam trzech kłopotliwych świadków. 

K-chan prychnął na moje słowa, a ja uśmiechnęłam się lekko w duchu. 
Wszyscy tutaj zebrani wydawali się skupieni i opanowali, ale w głębi ich oczu było widać ten lekki stres, przed czekającą nas walką. 

W oddali zobaczyłam biegnących po polanie ludzi. Byli to sami mężczyźni, którzy nie wyglądali na ani trochę zmęczonych długą wędrówką. Każdy z nich miał na swojej twarzy diabolicznie szalony uśmiech, a ich oczy aż świeciły się wizją kolejnej walki. Było ich około dwudziestu. 

- Działamy według planu. Hishiro postaw barierę, żeby nie przekroczyli połowy polany, a ty potworze mu pomóż.- upierdliwiec.- Później musimy zająć się ostrzałem. 

Do klanu Uzumaki jednak należą ludzie, którzy lubią robić rzeczy niemożliwe. Postawienie tak dużej bariery zużywa bardzo dużo chakry i trudno ją dokładnie rozstawić. Cóż, ale ja lubię robić rzeczy niemożliwe.

Popatrzyłam kątek oka na to co robi Hishiro i w tym samym momencie co on przyłożyłam ręce do podłoża. Ze skupieniem wyobraziłam sobie wygląd bariery. Ludzie na polanie się zatrzymali, a my zaczęliśmy szykować się do ataku. Wszyscy równocześnie złożyliśmy pieczęcie i wykrzyknęliśmy.

- Futon: Mienai kaze no hane.

Technika ta tworzy niewidzialne ostrza wiatru i ostrzeliwuje wroga z dalekiego dystansu. Idealna technika, żeby zwalczyć narwany klan Shimazu. Jednak nie możemy za długo na niej polegać. W końcu mają oni fioła na punkcie walki i znajdą sposób, żeby się do nas dostać. 

Pięciu mężczyzn padło od przebicia głowy na wylot, ale reszta cała poraniona próbuje znaleźć sposób na przedostanie się dalej. Naprawdę są tak wytrzymali.

- Rioko działaj dalej zgodnie z planem.- powiedział Takeru nie przerywając ostrzału. 

Kobieta kiwnęła głową i pośpiesznie złożyła pieczęcie.

- Futon: Kaze no senpū- powiedziała, a pod wpływem techniki na polanie wytworzyła się trąba powietrzna. 

Wzrokiem śledziłam wrogów i ciekawiło mnie to co zamierzają zrobić. Postawiliśmy długą i wysoką barierę przed nimi. Wydaje się, że jedynym sposobem jest poddanie się, ale oni nie zamierzają się poddać ani wycofać. Po chwili jeden z nich zaczął kopać w ziemi. 

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Znają się jedynie na walce i potrafią wyjść z każdej sytuacji. Ta bariera ma jeden minus. Nie rozpościera się pod ziemią, a oni teraz to wykorzystują i chcą się pod nią przekopać. Czyli nasz plan spalił się na panewce, a teraz wątpię, że ich powstrzymamy. Musimy zawrócić i przyszykować nową zasadzkę z lepszym planem działania. 

- Zajmij się tym potworze.- usłyszałam za sobą głos Takeru, a potem jego dłonie na moich plecach.

Po chwili nie czułam już gruntu pod nogami. Nie żartujcie, że on mnie zrzucił z tego klifu.


Witam witam

Zebrałam się i napisałam ten rozdział. Wiem, że znowu go dawno nie było, ale jakoś tak zawsze nie mogłam się do tego wziąć. Albo coś mi wypadało, albo byłam zbyt zmęczona, żeby coś napisać. Jednak teraz mi się udało.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now