42- Trening

209 24 0
                                    

Udawanie dobrzej wychowanej dziewczyny jest bardzo trudne. Przekonałam się o tym na kobiecej herbatce, gdzie robiłam sprawozdanie ze swojego życia, matce i babci mojego narzeczonego.

Matka chłopaka jest miła i nie wygląda na specjalnie niebezpieczną. Do tego jest nadzwyczaj słaba i widzę, że jej ciało niszczy jakaś choroba. Nie zostało jej dużo czasu.

Za to babcia chłopaka to jest okropna. Bo jej budowie ciała sądzę, że nadal jest zdolna do walki, a do tego mnie nie lubi i to widać gołym okiem. Nie odzywa się do mnie w ogóle, a gdy już to zrobi, to krytykuje. 

Ta kobieta będzie problemem. 

- Właśnie Katsumi-san może pójdziemy pooglądać trening Sonohiego?- jego matka klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się do mnie miło.

- Chętnie Shiori-sama.- odwzajemniłam jej uśmiech i podniosłam się ze swojej poduszki.- Do zobaczenia Tsubaki-sama.- powiedziałam w kierunku starszej kobiety tego domu.

Nawet nie raczyła mi odpowiedzieć. Jest w stosunku do mnie zimno nastawiona i nawet się z tym nie kryje, ale nie mogę zapomnieć o swojej misji. Niby jestem tutaj dopiero drugi dzień, ale im szybciej wykonam swoją misję, tym szybciej będę mogła opuścić to miejsce.

- Proszę spójrz Katsumi-san.- kobieta wskazała na pole treningowe, ale ja nadal wpatrywałam się w nią.

Już przy naszym pierwszym spotkaniu zauważyłam, że kobieta jest wybitnie piękna. Miała bujne włosy, w kolorze piasku i piękne, głębokie fioletowe oczy. Patrzyła na świat dość delikatnie i już po paru naszych rozmowach spostrzegłam, że prawdopodobnie nigdy nie była na polu bitwy. Kobieta wygląda na słabą osobę, więc nie spodziewam się po niej cudów.

Dopiero teraz przerzuciłam swój wzrok na pole treningowe, gdzie Sonohi zacięcie walczył ze swoim nauczycielem. W sumie, w czasie takich sparingów można się wiele nauczyć. Słabe punkty u ludzi i moment kiedy traci równowagę. Taki trening naprawdę jest w miarę efektywny.

- Chcesz powiedzieć, że moje porady były nic nie warte?- usłyszałam w głowie basowy głos.

- Tego nie powiedziałam K-chan.- uśmiechnęłam się lekko.- Dobrze wiesz, że gdybym ciebie nie miała to nie zaszłabym tak daleko. Miałam i tak już dwa razy ciężej.

- Wiesz, że gdyby nie ja to pewnie, żyłabyś w szczęśliwej rodzinie.- miałam wrażenie, że jego głos przepełniony jest smutkiem. 

- Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Zawsze byłeś i będziesz moją jedyną rodziną.- uśmiechnęłam się lekko.- Przenigdy nie będę cię obwiniać za moje życie. W sumie to się nawet cieszę, bo teraz wiem jacy ludzie są naprawdę.

- Jesteś jedyna w swoim rodzaju Sora.

- Wiem K-chan.

Znowu skupiłam się na treningu blondyna. Sonohi był bardzo dobrze zbudowany i wygląda na to, że jego mięśnie nie są na pokaz. Jego uderzenia są silne i zdecydowane. Do tego ma w zanadrzu bardzo silną technikę. 

To trudny przeciwnik.

- Czyż Sonohi nie jest niesamowity? Cieszę się, że mam takiego syna.- popatrzyłam kątem oka na kobietę.- Dobrze nim się zaopiekuj Katsumi-san.- uśmiechnęłam się miło do kobiety. 

- Możesz zostawić go mnie Shiori-sama.- nie sądzę, bym została tutaj do tego całego ślubu. 

Po za tym nie rozumiem tego całego zamążpójścia. Ludzie są słabi i umierają z najprostszej przyczyny, więc po co pchać się w objęcia tej całej miłości. Nigdy się w nikim nie zakochałam, no chyba, że możemy liczyć K-chana.


Witajcie

Kolejny rozdział za nami. Nasza Sora nadal jest w klanie Yamaha. W sumie to nie wiem ile będzie tam siedzieć, ale na pewno dość długo.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now