18- Niewiedza

416 41 2
                                    

Przetarłam zmęczone oczy i posypałam solą oskubane mięso ptaka, którego udało mi się upolować. Wróciłam do domu późno w nocy gdy Kishi już spała. Wyglądało na to, że poszła kupić sobie pościel. Zajęłam się od razu skubaniem ptaka, a dopiero przed chwilą skończyłam. Wstałam na równe nogi i lekko chwiejnym krokiem pokierowałam się do swojej sypialni. Przebrałam się na szybko i ułożyłam się do snu. 

- Dobranoc K-chan.

- Dobranoc Sora.


***


Rano obudziłam się stosunkowo późno. Od razu zauważyłam, że moje rzeczy w pokoju zostały poprzestawiane.

- K-chan co się stało?- spytałam łapiąc za moją katanę, która stała pod ścianą.

- Nie przejmuj się, ta kobieta postanowiła posprzątać.

- Nienawidzę jak ktoś dotyka moich rzeczy. 

- Lepiej jej nie mów o tym, bo wtedy spałaś naprawdę twardym snem. Niemożliwym było żebyś spostrzegła, że tu była, więc podejrzanie będzie jak powiesz jej o tym. Puść to płazem. Pewnie chciała się odwdzięczyć za to, że mimo wszystko pozwoliłaś jej tu zostać. 

- Skoro tak mówisz.

Ubrałam się i na szybko ogarnęłam swoje włosy. Powędrowałam do kuchni gdzie Kishi siedziała przy stole i przyglądała się jakiemuś zwojowi. 

- Dzień dobry Sora-chan.

- Nie nazywaj mnie Sora-chan.- warknęłam zła.

Podeszłam do garnka i wlałam sobie do garnczka trochę zupy ziołowej. 

- Nie powinnaś odżywiać się tak biednie. To źle wpływa na twoje ciało.- powiedziała kobieta odkładając zwój.

- Nie twój interes jak się odżywiam. 

- Nieprawda! Jesteśmy rodziną i mam prawo tak mówić.

- Nie jesteś moją rodziną! W ogóle jak śmiesz się tak tytułować? Zjawiasz się znikąd i zakłócasz mój porządek. 

- Dlaczego tak bardzo oddaliłaś się od ludzi? Przecież dobrze cię traktowali.

- Co?- zaczęłam się lekko psychicznie śmiać. - Ty to nazywasz dobrym traktowaniem? Od kąt pamiętam zawsze byłam sama. Nie miałam w nikim oparcia, a raz nawet mieszkańcy chcieli mnie zabić. To dla ciebie dobre traktowanie?

Upiłam łyk zupy i poprawiłam kosmyk opadających mi na ramię włosów. Gdy skończyłam to wymyłam garnuszek. Kishi siedziała skulona pod ścianą. Ta kobieta to naprawdę jedno wielkie utrapienie. Nagle usłyszałam donośne walenie do drzwi.

- Potworze! Przywódca znowu cię wzywa!- usłyszałam męski głos za drzwiami przesączony jadem.

Spojrzałam na Kishi i zauważyłam, że jest oburzona. Cóż na mnie słowo ,,potwór" już nie działa, ale ta kobieta jest dziwna. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

- Już idę.- powiedziałam zimnym głosem wypranym z emocji.

Nienawidzę ludzi. Nadal nie wyrobiłam sobie do nich żadnego szacunku, a każdy człowiek to dla mnie bezmyślny potwór stworzony do zabijania. No bo tak pomyślmy to człowiek zapoczątkował te wojny. To ludzie wymyślają co rusz nowe techniki do zabijania, a broni jest tak wiele, że nie sposób ich zliczyć. Czyli człowiek to największe zło na świecie.

Ubrałam swoje buty i ruszyłam spokojnym krokiem w kierunku największego domu w wiosce. Ludzie ze strachu chowali się w domach. Wiedziałam, że z progu drzwi przygląda się temu Kishi. Naprawdę sądziła, że wiodłam w tej wiosce porządne i słodkie, wesołe życie. Nie doinformowana jest.

Weszłam do budynku jak nigdy nic i otworzyłam drzwi do pokoju głowy wioski. Ku mojemu zaskoczeniu w środku było dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Proszę tylko nie to...

- Sora to twoja drużyna na najbliższą misję.


Witajcie

Ogólnie to ten tydzień mnie wykańcza. Mam go dość i po prostu modlę się, żeby skończył się jak najszybciej. Też tak macie, że nie raz macie po prostu ochotę zasnąć i się nie obudzić?

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now