11- Festiwal

457 40 5
                                    

Patrzyłam z lekkim uśmiechem na bawiących się ludzi. Na drewnianych pałach powbijanych w ziemie  wisiały przepiękne lampiony, a koło nich stoiska z jedzeniem i innymi rzeczami. Z tego co się dowiedziałam to na takim festiwalu płacą malutkie sumy za wszelakie jedzenie, a tacy goście jak ja mogą próbować za darmo. 

K-chan polecił mi spróbowaniu trochę dobrego jedzenia, bo na samych ziołach długo nie pociągnę. Po za tym wszyscy mi mówią, że jestem chuda jak patyk. No cóż mam bardzo zrównoważoną ,,dietę". Wszyscy w tej wiosce są dla mnie mili, a ja czuję jakbym chciała tu zostać dłużej. Moje zniknięcie i tak nie przyniesie dużych strat w wiosce, a może nawet z okazji mojego zniknięcia zrobią jakieś święto.

- Chcesz opuścić tą Mayu?- usłyszałam w głowie basowy głos przyjaciela. 

- Wiesz, że nie mogę tego zrobić. Jest moją jedyną ludzką przyjaciółką. 

- Jednak uważasz ją chyba za trochę uciążliwą.

- K-chan nie mów tak. Chodź w pewnym stopniu taka jest, ale jest ona również moją przyjaciółką. 

- Cóż to twoja decyzja. 

Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do jednego ze stoisk. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie promiennie i podał mi pieczone mięso na patyku w dziwnej otoczce. Nie byłam przekonana czy to zjeść, ale gdy spróbowałam wybaczyłam mężczyźnie za wygląd tej przekąski. Smak był nieziemski. Wszystkie przyprawy i zioła mieszały się ze sobą idealnie, a mięso było idealnie upieczone. Do tego chrupka otoczka dodawała przyjemność z jedzenia tego dania. 

- Sora-chan dobry wieczór spróbowałaś już niektórych przysmaków?- spytała mnie Torioko-san.

Torioko-san jest jedną z starszych osób mieszkających w wiosce. Jest ona niedobitkiem jednego z klanów, ale nikt tak naprawdę nie wie z jakiego klanu pochodzi. W sumie sama jestem ciekawa, bo jaki klan posiada w genach białe jak mleko włosy i zielone jak trawa po deszczu oczy. W sumie z tymi włosami to tak jak w moim klanie. Wszyscy mamy czerwone włosy oprócz Mayu, ale ona jest mieszańcem.

Po za tym wiele razy widziałam jak Torioko-san używa niesamowitych technik leczniczych. Będę musiała ją o nie podpytać, bo chciałabym ulepszyć swoje techniki leczące. 

- Dobry wieczór Torioka-san. Tak zjadłam już parę dobrych rzeczy.  Przepraszam, ale chciałabym zadać pani jedno pytanie.

- Pytaj śmiało dziecko.

- Z jakiego klanu pani pochodzi?

Spojrzałam prosto w jej zaskoczone zielone oczy. Naprawdę mnie fascynowały. Z natury jestem ciekawa i po prostu uwielbiam uczyć wcześniej nieznanych mi rzeczy. K-chan powiedział, że jak bardziej podrosnę to będziemy ćwiczyć kontrolę nad jego chakrą, ale teraz moje ciało nie wytrzymałoby takiej mocy. 

- Jesteś ciekawa Sora-chan?

- Hai. - spuściłam lekko głowę. 

- W takim razie zrobię mały wyjątek i przekażę ci wiedzę mojego klanu. Chodź za mną. 

Uśmiechnęłam się i razem z Torioką-san poszłam do jej domu. Podeszła ona do jednej z desek i wyjęła ją z podłogi. Następnie z dziury wyciągnęła dość grubą książkę. 

- Pochodzę z klanu Ishi. Nie byliśmy jakoś wybitnie silni w walkach, ale potrafiliśmy uleczyć każdą nawet śmiertelną ranę. Do tego kobiety z naszego klanu były ładne, więc często wydawane były za bogatych mężczyzn. Braliśmy udział w wojnie jako lecznicy. Klany nas wynajmowały, a my leczyliśmy ich rany. Niektóre silniejsze klany miały nas dość i po prostu korzystając z tego, że nie umieliśmy walczyć wybili nas. Tutaj w tej księdze znajdują się informacje o technikach leczących naszego klanu. Weź ją.- podała mi dość ciężką księgę.- Niech te techniki będą jeszcze komuś przydatne. 


Witajcie

Przepraszam, że rozdział jest dopiero dzisiaj. Powinien być wczoraj, ale nie wyrobiłam się z jego napisaniem. Moje najszczersze przeprosiny.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now