- K-chan!- skoczyłam na łapę mojego jedynego przyjaciela.
- Sora? Nie masz czasem ratować członków swojego klanu?- lis ziewnął, a ja zaśmiałam się szczerze.
- Wolałabym nie być członkiem tego klanu, ale tylko w tym miejscu jestem w stanie odetchnąć. Po za tym mam wrażenie, że ostatnio tylko śpisz. Mógłbyś mi czasem pomóc.- jakoś nie wydawał się być zainteresowany moimi słowami.
- Ja też potrzebuję odpoczynku. Po za tym ufam twoim umiejętnością i wiem, że sobie poradzisz.- na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, a moje policzki pokryły się lekkim rumieńcem.- Ale wiesz już jak uciekać? Nie chcę nic mówić, ale to będzie naprawdę trudne. Ich zniknięcie zostanie odkryte bardzo szybko. Od razu wyślą za wami pościg, a wasza szybkość i ruch będzie ograniczony.
- Ty też mnie chcesz dołować. Sama już siebie dosyć zdołowałam.- zamknęłam swoje oczy i wtuliłam się w rude futro Kuramy.
- Sora mam pomysł, ale to od ciebie zależy czy go wykonasz.- podniosłam się do siadu i spojrzałam na jego pysk.
- Przed ucieczką podpal skrzydło szpitalne.- popatrzyłam na niego zaskoczona.
- Ale K-chan nigdy nie zabijam tych, z którymi nie walczę. Jeśli wiesz o co mi chodzi.- wstałam na równe nogi i zeskoczyłam na ziemię.- Takie coś jest...
- Wiem, ale teraz nie mamy wyboru. Tam powinny być osoby ranne, czy też kobiety z nowo narodzonymi dziećmi. Gdy się tym zajmą, to ty powinnaś po cichu wymknąć się z tymi ludźmi.- mocno zacisnęłam swoje pięści.
Jestem osobą, która od kąt pamięta walczy na wojnie. Zabijałam i zabijałam, raz za razem. Miałam chwilę słabości, chwilę smutku i rozpaczy. Ale jestem wojownikiem i muszę po prostu przeć dalej. Wiem jaka jestem i sama chętnie zabiłabym wszystkich członków mojego klanu, ale ta sytuacja jest inna.
To nie tak, że jestem zlepkiem złych emocji. Nie zabijam dla zabawy, choć członków klanu Uzumaki chętnie bym pozabijała, ale...
Nigdy nie zabiłam nowo narodzonego dziecka. Przecież takie stworzenie jest niczemu winne. Rozpoczęło dopiero swoje życie.
- Zrobię to za ciebie.- poczułam jak z moich oczu ciekną łzy.- No i czemu teraz płaczesz?
- Ponieważ ja zawsze wszystko zwalam na ciebie.- K-chan prychnął i uderzył mnie lekko jednym ze swoich ogonów.
- Jeszcze przed chwilą mi wypominałaś, że nic nie robię tylko śpię. Jednak znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Wiem, że jesteś wrażliwsza niż ktokolwiek inny i wiem, że tak naprawdę chciałabyś znaleźć własny spokój. Sora wiem o tobie więcej niż ty sama. Nigdy nie sądziłem, że przywiążę się do jakiegokolwiek człowieka, a jeśli mogę ci pomóc trochę uśmierzyć ból, to to zrobię. To nie tak, że nigdy człowieka nie zabiłem.- mocno wtuliłam się w jego pysk.
- Kocham cię K-chan. Mam naprawdę wielkie szczęście, że jesteś tutaj ze mną.- lis prychnął i zamknął swoje oczy.
- Taki już chyba mój los.- zaśmiałam się lekko.
K-chan to jedyna dobra rzecz na tym świecie, która mnie spotkała. Wiem, że nigdy mnie nie zostawi i wiem, że mogę na niego liczyć.
Jedyna osoba, którą uważam za swoją rodzinę.
Oraz jedyna osoba dla której zrobiłabym wszystko i nie ważne jaką cenę musiałabym zapłacić.
Witajcie
Przychodzę dzisiaj z nowym rozdziałem, który jest trochę taką odskocznią. Jakoś tak mnie wzięło o napisaniu trochę o relacji Sory i K-chana.
Pozdrawiam Makoto
YOU ARE READING
Cienie Przeszłości
FanfictionSora to dziewczyna z klanu Uzumaki. Nie ma ona lekko. Gdyż nienawidzi ją cały klan. Jej rodzice nie żyją, a ona sama nie wie dlaczego klan ją nienawidzi. W czasach wojny pomiędzy klanami, czy uda się jej dowiedzieć powodu nienawiści do niej? Czy moż...