52- Porządki

191 24 1
                                    

Dotarcie na wyspę nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Ludzie rzucali mi oczywiście nienawistne spojrzenie, oraz widziałam u nich zawód. W końcu pewnie myśleli, że po tak długiej nieobecności może nie wrócę. Niestety ich zawód napawał mnie dumą. Będę zmorą tego klanu jeszcze przez chwilę.

- Wróciłam!- pewnie otworzyłam drzwi do gabinetu głowy wioski.

- Sora, ty chyba nigdy nie nauczysz się manier.- przywódca wskazał na miejsce na przeciwko niego.- Więc?

- Klan Yamaha został wyeliminowany. Uchiha widzieli w nich niebezpiecznych przeciwników. 

- Jestem rad, że udało ci się uciec.- uśmiechnęłam się lekko.- Zasługujesz na odpoczynek. Możesz odejść Sora, a szczegółowy raport dostarcz jutro. 

- Zrozumiałam.

Opuściłam gabinet i powoli udałam się w kierunku swojego domu. Tak dawno w nim nie byłam, że się aż za nim stęskniłam. Ale muszę się udać na polowanie i iść pozbierać nowe zioła. Nie wiem, czy wszystko co trzymałam w piwniczce wytrzymało. 

- Na razie ty to sobie odpocznij.- usłyszałam w głowie.

- Ale na pewno będzie u mnie brudno. Wiesz kurz, pająki i inne robaki.- odpowiedziałam mu w myślach.

- Tym się możesz zająć, ale jadłaś dość solidny posiłek w czasie drogi. Twój organizm wytrzyma, a ty musisz zregenerować siły. 

- K-chan, jaki ty się opiekuńczy zrobiłeś.- uśmiechnęłam się słodko.

- Zawsze byłem opiekuńczy względem ciebie smarkaczu!- zaśmiałam się i weszłam do swojego domu.

Było tutaj dość brudno, ale nie było też masakry. Dało się przeżyć, ale i tak od razu wzięłam się za sprzątanie. Nie zajęło mi to jakoś specjalnie dużo czasu, ale trochę go było. Musiałam też parę razy iść wymienić wodę, a to było dosyć problematyczne. 

- Zmęczyłam się.- mruknęłam pod nosem i zrzuciłam z siebie ubrania, by wziąć szybką odświeżającą kąpiel. 

K-chan ma racje. Jeśli teraz na wieczór nic nie zjem, to nic się nie stanie, bo jeszcze dzisiaj rano jadłam dość obfity posiłek. Jutro z samego rana pójdę na polowanie i pozbieram zioła. 

Szybko się umyłam i ubrałam na siebie zwyczajne kremowe kimono. Rzadko go używam, służy mi bardziej jako piżama. Chociaż używam go również, gdy moje codzienne ubranie jest w bardzo złym stanie. 

- Czyli prawie zawsze.- usłyszałam wredny komentarz.

- Jeśli walczę z kimś słabym, to moje ubranie jest w stanie idealnym. 

- Idź spać, twoje ciało powinno odpocząć.- kiwnęłam lekko głową i udałam się do swojej sypialni.

Położyłam się na swoim posłaniu i zamknęłam swoje oczy. Własny kąt jednak jest najlepszy do spania.


***


Spałam dość długo jak na mnie. Jednak to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że naprawdę byłam zmęczona i fizycznie i psychicznie. Roztrząsanie tego nic mi nie da. Muszę przeć naprzód w tym życiu i dać z siebie wszystko, by przetrwać. 

K-chan spał, bo słyszałam jak chrapie. Ten lis spędzał większość swojego czasu na spaniu. Pomimo tego nie zawiódł mnie nigdy, gdy był potrzebny. Miałam wielkie szczęście, że był on przy mnie przez te wszystkie lata. Gdyby nie on, to pewnie nie poradziłabym sobie i już dawno bym nie żyła, od odniesionych ran. 

Przynajmniej jedna dobra rzecz spotkała mnie w tym okrutnym świecie.


Witajcie

Dzisiaj spokojny rozdział, a w kolejnym wysyłamy naszą Sorę na kolejną misję! Nie możemy pozwolić, by się nudziła!

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now