4- Uzumaki

656 58 5
                                    

Wyciszyłam swoją chakrę najlepiej jak umiałam. Ujrzałam niewielki dym. Czyli to tam powinni się chować. Szybko tam dobiegłam i ukryłam się za skałami, które otaczały ten teren. Wychyliłam się odrobione by podpatrzeć kto taki wdarł się na wyspę klanu Uzumaki. Spojrzałam na herb klanu. O mało co nie krzyknęłam. Klan Uchiha. Oni na pewno wiedzieli, że to oni i specjalnie mnie na nich wysłali. Nie jestem pewna, czy dam sobie radę, ale muszę spróbować. 

Wychyliłam się ponownie, by na nich spojrzeć. Dwa dość duże skupiska chakry i dwa mniejsze. Jeden wyposażony w katanę szczęście dla mnie i trzech, którzy prawdopodobnie nie walczą kataną. Mogę nie poradzić sobie ze wszystkimi na raz.

- Więcej wiary w siebie dzieciaku.- usłyszałam w głowie.- Wystarczy, że postawisz poczwórną silną barierę i nie będą oni mogli sobie pomagać. Potem szybko ich pozabijasz. 

- Dobrze.

Szybko złożyłam pieczecie i przyłożyłam rękę do podłoża. Pojawiły się ciągi czarnych znaków i powędrowały niepostrzeżenie do czwórki intruzów.  Nagle pojawiła się fioletowa bariera wokół ich czwórki. Każdy był od siebie oddzielony. Szybko wyciągnęłam kunaia i podbiegłam do jednego z nich i podcięłam mu gardło. Za nim inni zareagowali drugi już leżał martwy. Za nim bariera pękła zabiłam jeszcze jednego. Został jeszcze ten z kataną. 

- Dziecko? Klan Uzumaki nie ma już kogo wysyłać?- spytał z kpiną w głosie. 

Ścisnęłam swoją niewielką rękę na kunaiu. Nie mogę pozwolić, by owładną mną strach. Wystarczy, że zabiję tego faceta. Moje buty zastukały w kamienie na ziemi. Zamknęłam swoje jasne oczy i wzięłam głęboki wdech. Ruszyłam niczym wiatr przed siebie. Zablokował mój pierwszy cios kunaiem, ale wymierzyłam mu solidnego kopniaka w brzuch. Uskoczyłam wysoko i przeleciałam na nim. Wylądowałam za jego plecami i wbijam mu kunaia głęboko w plecy. 

Martwe ciało osunęło się na ziemię. Wytarłam swój policzek, który pobrudził się krwią. Wzięłam katanę zmarłego faceta i pokrowiec na nią. Zapieczętowałam ciała w zwoju i schowałam go za pas. Zgasiłam ognisko i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku wioski. W ręku trzymałam katanę. Moje buty stukały i głazy, a włosy były rozwiewane przez wiatr. Popatrzyłam się na rozgwieżdżone już niebo. Zaczęły się zbierać czarne chmury. 

- Zapowiada się, że będzie deszcz.- mruknęłam do siebie.

Przyśpieszyłam kroku i migiem znalazłam się w wiosce. Ulice były puste, a drzwi do domów pozamykane. Dotarłam do domu głowy wioski i głośno zapukałam w ogromne drzwi. Otworzyła mi jak zwykle ta sama kobieta. Bez większych ogródek weszłam do środka i powędrowałam do pokoju gdzie czekała na mnie głowa klanu. Usiadłam na ziemi i położyłam zwój z ciałami przed sobą.

- Ilu było intruzów?- spytał.

- Czterech.- powiedziałam spokojnym głosem.

- Klan?

- Uchiha.- powiedziałam i popatrzyłam się prosto w jego oczy.

Jedyne co mogłam w nich wyczytać to złość. Nie wiem, czy spowodowana była moją obecnością, czy tym, że na wyspę wdarł się obcy klan. Chodź pewnie jedno i drugie.

- To twoja zapłata.- powiedziałam i postawił na stole sakiewkę.

Podeszłam do stołu i wzięłam swoją zapłatę. Ukłoniłam się na pożegnanie i ruszyłam do swojego domu. Gdy dotarłam do niego zdjęłam buty i usiadłam na krześle. Otworzyłam sakiewkę i przechyliłam ją. Wyleciało z niej pięć monet. Za taką misję jak dziś powinnam dostać dwadzieścia. Tylko, że ja nie jestem jak inni. Mnie życie prowadzi po poziomej ścianie. 

- K-chan?- spytałam w głowie i zamknęłam swoje oczy.

Pojawiłam się przed klatką w której leżał K-chan.

- Tak?- spytał swym grubym basowym głosem. 

- Opowiesz mi o moich rodzicach?- spytał z nutką nadziei w głosie.

- Na pewno tego chcesz?

- Tak.

- Dobrze mogę ci coś o nich opowiedzieć.

Uśmiechnęłam się i usiadłam na jego wielkiej łapie. 

- Nie wiem jak mieli dokładnie na imię, ale twój ojciec wołał na twoją mamę Hiri-chan, a ona na niego Kiri-chan. Oboje byli z klanu Uzumaki. Z tego co się orientuje to twój ojciec miał zostać kolejnym przywódcą klanu. 

- Co? Czyli?

- Tak. Obecna głowa klanu to twój dziadek.

Myślałam, że nie mam rodziny. On zawsze patrzył na mnie zimnym wzrokiem i uśmiechał się do mnie wymuszonym uśmiechem. Ale przecież jesteśmy rodziną. Nie o czym ja myślę?! Tylko K-chan jest moją rodziną nikt więcej.


Witajcie

Jak się podobał rozdział? Strasznie miło mi się piszę tą serię. Chodź akcji jest dość mało, ale to jest zmieni w dalszych rozdziałach. Tak planuje, ale czy plan wypali to ja nie wiem.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now