24- W siedzibie wroga

320 31 1
                                    

Uchyliłam lekko powieki i od razu poderwałam się do siadu. Znajdowałam się w jakimś pokoju, gdzie było cholernie zimno i wilgotno. Moje nogi i nadgarstki były skute łańcuchami, a na nich słabe paraliżujące pieczęcie, których każdy się może nauczyć. 

Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Jak ja mogłam tak skończyć. Nie powinnam się teraz rozklejać, ale nigdy nie czułam się tak źle. Dałam się perfidnie oszukać przez tamtym ludzi. Jeśli kiedykolwiek uda mi się stąd wydostać to obiecuję, że ich zabiję. 

- K-chan wiesz ile byłam nieprzytomna i gdzie ja w ogóle jestem?- spytałam w myślach.

- Jesteś w wiosce klanu Shimazu, a nieprzytomna byłaś dziesięć dni. Podwali ci jakieś specyfiki usypiające, więc możesz być teraz osłabiona. Oczywiście zająłem się też twoimi ranami po upadku z klifu, ale zamortyzowałem upadek za pomocą mojej chakry. 

- Dziękuję.- oparłam swoją głowę o lekko mokre cegły.

Czułam się zamulona co najmniej jakbym złapała silną gorączkę. Takie skutki ma używanie zioła Elekoturi. Jednak używa się je tylko wtedy, gdy chcesz uśpić wroga, albo do usypiana osób ciężko rannych. To zioło jest za silne dla ciała dziecka. 

- Obudziła się.- usłyszałam czyjś głos.

- Tak szybko? To zioło powinno działać dłużej.- ktoś wydawał się nie mało zaskoczony. 

Przycisnęłam swoje kolana bliżej klatki piersiowej, by zdobyć choć trochę ciepła. W mojej jakże przytulnej celi było bardzo zimno, a do tego moje osłabione ciało. 

Jednak nie mogę tak siedzieć bezczynnie. Muszę jakoś uciec. Może być to trudne, ale jeśli tutaj zostanę to prawdopodobnie zginę, a do tego nie mogę dopuścić. Za nim zginę muszę zemścić się na osobach, które mnie tak upokorzyły i zdradziły. Ja w pełni rozumiem ich nienawiść do mnie, ale to nie zmienia faktu, że nie powinni mi wbijać nóż w plecy. 

- Klan Uzumaki jest niewychowany.- drzwi do mojej celi się otworzyły.- Żeby wysyłać na pole bitwy dziecko, a do tego dziewczynę!- wysoki mężczyzna z brodą i blizną na jednym oku krzyknął oburzony. Czy oni dyskryminują kobiety?- Naprawdę nie chcę zmuszać do mówienia dziecka, a w dodatku młodej rozwijającej się kobiety, ale teraz potrzebne są nam informacje. 

Nawet ja wiem, żeby nie zdradzać informacji wrogom. Pomimo tego jak bardzo nienawidzę tamtego miejsca to jakaś tajemnicza siła każe mi tam być i znosić to wszystko. Upierdliwe uczucie. 

- Milczysz, co?- wydawał się być zawiedziony.- Te Tyotoya, Wekyo zabierzcie ją do pokoju przesłuchań. 

Mężczyzna, który był tutaj wyszedł, a zamiast niego do pokoju weszła inna dwójka. W porównaniu do tamtego byli młodsi. Wzięli mnie za ręce i ciągnąc po ziemi zawlekli do jakiegoś pokoju. Usadowili mnie na jakimś krześle, które do najwygodniejszych nie należało. Po chwili do moich rąk i nóg zostały przyklejone talizmany. Jednak byłam zbyt senna, by odczytać jaką pieczęć one zawierają.

- Chciałabym żebyś nam powiedziała co takiego dzieje się u naszych starych sojuszników.- mężczyzna z wcześniej usiadł na przeciwko mnie.

- Dlaczego miałabym ci cokolwiek powiedzieć?- starałam się wyswobodzić ręce, które były skute za mną.

- Dlatego.- facet pstryknął palcami, a ja poczułam ogromny palący ból.

Z moich ust wydostał się głośny krzyk, a z oczu mimowolnie popłynęły łzy.

- Nie chcę tego robić młodej kobiecie, a tym bardziej dziecku, ale my naprawdę potrzebujemy informacji. Dlatego proszę, żebyś zaczęła gadać.- ból ustał, a ja byłam pewna, że przeżycie tutaj może być trudne.


Witajcie

Oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. W kolejnych może być trochę brutalnie, ale to jest wymagane. W końcu w tamtym świecie informacje są ważne, a nie mają bardziej bez bolesnych metod. Dlatego musicie mi to wybaczyć.

Pozdrawiam  Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now