43- Wycieczka

214 25 2
                                    

Dzisiejszy dzień zaczął się dość burzliwie. Shiori-sama oznajmiła, że powinnam lepiej poznać się z Sonohim i zorganizowała nam małą przejażdżkę konną. Sama nigdy na koniu nie jeździłam, bo szybciej porusza się o własnych siłach.

Ubrana zostałam bardziej luźno niż zwykle, bo jestem pewna, że w tym obcisłym kimonie to ja nawet na konia bym nie wsiadła. 

Chwyciłam swoją niewielką torbę i opuściłam swój pokój. Ruszyłam przed dom, gdzie czekał już na mnie Sonohi.

- Przepraszam za spóźnienie Sonohi-san.- ukłoniłam się lekko na przywitanie. Etykieta jest do dupy.

- Nic się nie stało Katsumi-san.- uśmiechnął się miło w moją stronę.- Jechałaś kiedyś na koniu?- spytał, a ja zaśmiałam się nerwowo.

- Nie, ale szybko się uczę, więc nie powinno być problemu. 

- Pomogę ci wsiąść.- jakoś wdrapałam się na czarnego rumaka. 

Czułam się odrobinę niepewnie, ale w razie potrzeby potrafię się uratować. 

- W razie potrzeby mocno ciągnij za to. Wtedy koń się zatrzyma.- chłopak tłumaczył mi jak obchodzić się z tym zwierzęciem. 

Lubię wyzwania, więc taka wycieczka powinna być w miarę przyjemna. 

- Ruszamy Katsumi-san?- spytał, a ja kiwnęłam na potwierdzenie głową.

Na początku jechałam dość niepewnie, ale mam rękę do zwierząt i szybko przyzwyczaiłam się do jeżdżenia na koniu.

- Gdzie jedziemy?- spytałam i popatrzyłam na blondyna, który jechał przede mną.

- Moja matka kazała nam się bliżej poznać, więc zabieram cię w miejsce, gdzie bawiłem się jako dziecko.- kiwnęłam głową i w ciszy jechaliśmy dalej.

Tak naprawdę to nie mam bladego pojęcia o czym z nim miałabym rozmawiać. Jedyne osoby w życiu z którymi prowadziłam dłuższą rozmowę mogę zliczyć na jednej ręce, a do tego głównie rozmowy były o moim stylu życia, albo o misji. Teraz jednak mam przed sobą wroga, który musi wierzyć w moje kłamstwa.

- To tutaj.- pociągnęłam za lejce i rozejrzałam się wokół.

Znajdowaliśmy się na polanie, a otaczały nas wielkie, grube drzewa. Sama polana było dosyć ukryta, więc nie musimy się tutaj zbytnio martwić tym, że nas zaatakują. 

- Przyjemne miejsce.- powiedziałam, a Sonohi pomógł mi zsiąść z konia.

Rozłożył na ziemi niewielki koc, a ja pomogłam mu z tym chociaż trochę. Po chwili oboje na nim siedzieliśmy, a między nami zapanowała dość niezręczna cisza.

- Widziałem, że wczoraj oglądałaś mój trening.

- Tak, Shiori-sama mi to zaproponowała. 

- Moja matka może być trochę nachalna, ale wybacz jej to. Od dawna mi mówi, że powinienem wyjść za mąż. W końcu skończyłem już dziewiętnaście lat.- chłopak położył się plecami na kocu.

- W czasach jak te to nic dziwnego. Musi martwić się, że możesz zginąć w walce.

- Widziałaś kiedyś pole walki Katsumi-san?- spytał.

- Kiedyś przez przypadek. Nie był to najprzyjemniejszy widok.

- Nienawidzę tych wszystkich wojen.

- Dlaczego?

- Wszyscy umierają, ale najgorzej jest, gdy widzę na polu bitwy dzieci lub młode dziewczyny. To nie tak, że uważam kobiety za słabe, ale świat nie powinien tak wyglądać. Gdybym miał siłę to próbowałbym go zmienić.- cóż za szlachetny cel.

- To będzie trudne zadanie, ale nigdy nie należy się poddawać.- uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.

Wtedy wyczułam jak dość szybko w naszą stronę zmierzają trzy wrogie chakry. No wy chyba sobie żartujecie? Ja nawet przy Sonohim nie mogę się bronić.


Witajcie

Dzisiaj przychodzę z tym oto rozdziałem. Ogólnie to się ostatnio zrobiło dość spokojnie i o dziwo nie krwawo, ale wszystko można zmienić.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now