7- Przyjaźń

530 42 7
                                    

Minęły dwa dni. Przez te dwa dni cały czas siedziałam w swoim domu, albo chodziłam do lasu nazbierać ziół. Nie odważyłam się pójść do Mayu. Nie mogłam jej spojrzeć w twarz. Westchnęłam głęboko i po raz kolejny przetarłam ostrze swojej katany. Usłyszałam głośne burczenie w brzuchu. Jadłam jakiś dzień temu, ale kończy mi się mięso, więc nie mogę sobie pozwolić na większy posiłek. Może powinnam się udać na polowanie. Cóż ludzie z wioski i tak mnie nienawidzą więc będę wrednym człowiekiem. Wzięłam swój łuk i strzały. Wyszłam z domu zamykając go przy tym. Pobiegłam do lasu i usadowiłam się na drzewie. 

Zaczęłam uważnie wypatrywać jakiejś zwierzyny. Najlepiej będzie jak upoluje sarnę, ale w razie czego zadowolę się zającem, albo ptakiem. Zobaczyłam jak krzaki się poruszają, a z nim wychodzi szary zając. Naciągnęłam strzałę i wycelowałam. Wypuściłam strzałę, a ta trafiła w zająca. Zeskoczyłam z drzewa i do niego podbiegłam. Owinęłam go materiałem i schowałam do niewielkiego worka. Zaczęłam powolnym krokiem wracać do wioski. Muszę jeszcze odciąć łapy z zająca i oddzielić od futra. Samo futro przyda mi się w robieniu ciepłego koca na zimę. Gdy byłam już parę kroków od wioski usłyszałam wrzaski oburzenia.

- Nikt cię tu już nie chciał widzieć.

- Znikaj stąd śmieciu.

- Powinni cię już dawno zabić.

Rzuciłam się biegiem i przedarłam się przez tłum. Zobaczyłam jak na ziemi siedzi zapłakana Mayu. Ludzie rzucali w nią kamieniami i ją wyzywali.

- Co wy robicie?!- krzyknęłam zła i podbiegłam do Mayu. 

Uklękłam przy niej i lekko przytuliłam.

- To nie twoja sprawa potworze.- powiedział mężczyzna i rzucił we mnie kamieniem.

Złapałam go i zgniotłam na proszek. Nigdy w życiu nie byłam tak zła jak teraz. Podniosłam na nich twarz, a oni krzyknęli przerażeni. 

- Jeszcze raz spróbujecie jej coś zrobić, a wszystkich was pozabijam!- krzyknęłam zła do uciekającego tłumu.

Złapałam Mayu za rękę i poszłyśmy do mojego domu. 

- Mayu co ty tutaj robisz?- spytałam.

- Nie przychodziłaś, więc sama się do ciebie udałam.

- Przecież wiesz, że to niebezpieczne. Ten tłum jest nieobliczalny. 

- Sora twoje oczy są czerwone!- krzyknęła lekko przerażona Mayu. 

Podbiegłam do wiadra z wodą i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Moje oczy nie były teraz jasno niebieskie, a czerwone z pionowymi źrenicami. Zupełnie jak u K-chana. 

- Przepraszam.- usłyszałam w głowie.

- Za co?

- Gdy się wściekasz moja chakra ma większy wpływ na twoje ciało i w efekcie twoje oczy stają się takie jak moje. Tych oczu przerazili się wieśniacy.

- Nic się nie stało.

Zamknęłam swoje oczy i wyciszyłam chakrę K-chana. Gdy ponownie uniosłam powieki moje oczy znowu były niebieskie.

- Przepraszam Mayu to przez to, że byłam taka zła.- powiedziałam i do niej podeszłam.- Ostatnio zaczęłam się uczyć medycznych jutsu, więc postaram się ci trochę pomóc. 

Jednak gdy wyciągałam do niej rękę ona niespodziewanie się przede mną ukłoniła.

- Sora przepraszam. Dwa dni temu zareagowałam instynktownie. Nie bałam się ciebie. Bo przecież gdybyś chciała mnie skrzywdzić to byś nie robiła tych wszystkich rzeczy. Po prostu rodzice mi opowiadali jaki Kyubi jest straszny. Nie chciałam cię zranić.- Mayu zaczęła płakać.- Nie chcę cię stracić przez taką rzecz. Czy ty mnie nienawidzisz?

- Mayu jakbym mogła cię nienawidzić? Jesteś pierwszą osobą na tym świecie nie licząc K-chana która okazała mi dobra. Jesteśmy siostrami, prawda?

- Tak. Na zawsze.


Witajcie

Sama nie wiem dlaczego, ale jak się wkręcę w pisanie tego opo to pisanie schodzi mi strasznie szybko. Sama nie wiem dlaczego, ale osoba Mayu mnie trochę irytuje, ale to ja stworzyłam tą postać, więc sama się sobie dziwię.

Pozdrawiam Makoto

Cienie PrzeszłościWhere stories live. Discover now