Rozdział 74

116 5 0
                                    

Jestem już po wszystkich chemiach. Jak się cieszę. Już jestem zdrowa jak to lekarz powiedział. Dzisiaj jedziemy do Holmes Chapel na pogrzeb Robina. Cholera jak on mógł umrzeć młody mężczyzna. Jest mi najbardziej szkoda Anne, Gemmy i Harrego. To oni byli najbardziej z nim zżyci. Ja też się nie mogę uporać z jego śmiercią.

- Kochanie ile za ile będziemy?
- Jeszcze z trzy godziny lotu nam zostało. Połóż się jeszcze. Ja się zajmę małym.
- Ohhh. Okej. Jak coś to mnie budź. - zasnęłam.

- Vera wstawaj! - uhh Harry?
- Już. Spokojnie.
- Zapinaj się bo lądujemy. - mówi Louis, ja zapinam pasy i już po chwili lądujemy.
- Wezmę małego. A ty weź tą torbę. - mówi Louis do Harrego.
- A ja? - pytam z ciekawości.
- Ty? Hmm wychodź z samolotu.
- Okej okej.

Po wyjściu z samolotu oczywiście jak to zwykle paparazzi nas musiało fotografować. Oczywiście Louis zasłonił twarz małemu, ponieważ jeszcze nie chcę pokazywać całemu światu mojego synka. Weszliśmy do auta, który był podstawiony dla nas i od razu odjechaliśmy do Holmes Chapel.

Po niedługim czasie byliśmy już w domu. Od razu podbiegłam no Anne i Gemmy. Były całe w łzach. Harry też zaczął płakać jak tylko je zobaczył. A ja z Louisem tak samo zaczęliśmy ryczeć. Jedynie Taylor nie płakał.

- Co chcecie dzieciaki? Jesteście zmęczeni.
- Anne ja zrobię nam herbatę, a wy siedźcie. - mówię.
- Nie kochanie. Ja to zrobię. - mówi Louis idąc do kuchni, a Harry za nim.
- Oh dobrze. Pokażcie mi mojego wnuka. Muszę się nacieszyć moją małą miłością. - mówi biorąc małego na ręce.
- Jak się czujesz? - pyta mnie Gemma.
- Ohh dobrze. Mogłoby być lepiej. Ale jest dobrze.
- To się cieszę. Brakowałoby jeszcze że masz przeżuty. Chyba nikt by nie wytrzymał z tym.
- Dziewczyny proszę was nie mówcie już o tym. Powiedz mi lepiej jak sobie radzisz z Taylorem. Pewnie daje popalić.
- Szczerze to w nocy Louis do niego chodzi jak oczywiście zacznie płakać co jest rzadkością. Nie chce mnie męczyć więc ja mam spać, a on troskliwy tatuś i mąż chodzi do synka.
- Z takim facetem w domu to niebo. - śmieje się Anne i Gemma.
- Proszę bardzo drogie panie. Herbatki gotowe. Mama zawsze mi ją robiła jak było mi smutno, źle. - mówi Louis kładąc kubki na stoliku.
- Dziękuję Louis. Jak tam u Lottie?
- W ciąży jest. W drugim miesiącu.
- Widzę, że rodzinę powiększacie. - zaśmiała się - Harry, Gemma bierzcie z siostry najmłodszej przykład i z rodzeństwa Tomlinson.
- Ohh mamo! Znajdź mi męża.
- A mi żonę.
- Harry oświadcz się Camili. Jest piękna, mądra, utalentowana i co najważniejsze jest w tobie zakochana. A ty Gemma mówiłam ci, żebyś poleciła za Bieberem. On cały czas do ciebie pisze.
- Z kąd to wiesz? Przecież ci nie mówiłam.
- Wiesz kochanie widzę jak patrzysz na niego. Nawet Robin miał się ciebie pytać a to, ale przełożył tą rozmowę.
- Zadzwonić do Biebera żeby przyjechał? - pyta Harry.
- Zadzwonić do Camili żeby przyjechała? - drażniła się z bratem.
- Oczywiście, że dzwoń. To ja dzwonię do Biebera. - Harry uciekł do swojego pokoju i zamknął się na klucz.
- No nieee. Mamo coś ty narobiła?
- Masz już 30 lat. Kobieto dzieci musisz mieć już w tym momencie. Bo jak będziesz wyglądać w wieku czterdziestu lat z wózkiem?
- No może masz rację. Ale mogłabym sama napisać.
- Ciekawe kiedy. - zaśmiałam się.
- Ja idę małego płożyć u góry. - mówi Louis.
- Wiesz który pokój? - pyta Gemma.
- Tak.
- Co tam kochani jeszcze u was?
- Nic ciekawego. Ja jak wiadomo cały czas w domu siedzę. Zresztą Louis także.
- Nie nagrywa nic Lou?
- Raz w tygodniu jeździ do studia i nagrywa płytę.
- Kiedy ją usłyszymy? - pyta Gemma.
- Myślę że za pół roku. Ale to trzeba Louisa pytać.
- Słuchajcie. - mówi Gemma i w tym samym czasie schodzi Harry i Louis - Ty też braciszku i szwagrze.
- Tak tak. Słuchamy. - mówi Harry.
- Dostałam propozycje pracy w Los Angeles. Myślałam nad tym gdy Robin jeszcze tu był, ale teraz nie chcę ciebie mamo zostawiać samej.
- Kochanie jedź tam. Ja sama myślałam, żeby przyjechać do Los Angeles i pomóc przy dzieciaku, także zostawię to wszystko tutaj i także tam pojadę.
- Mamo naprawdę? - pyta Harry.
- Tak. Robina nie ma. Nic mnie tutaj nie trzyma.
- A praca? - pyta Gemma.
- Spokojnie coś się znajdzie. Na razie będę się wnukiem zajmować. Ten dom sprzedam kupię małe mieszkanie i tak będzie dobrze. - mówi Anne.
- Nie!!! - mówię.
- Odłożyłam dużo pieniędzy więc ja kupię ci dom, a ten dom musisz zostawić.
- Nie. Złożymy się razem spokojnie siostra.
- Dzieciaki czy ja na to wyraziłam zgodę? - śmieje się Anne.
- Yyyy my podjęliśmy za ciebie decyzje mamo. - mówię.
- Kochani jesteście dzieciaki. Idźcie już spać. Przed nami ciężki dzień.
- Dobranoc.

Każdy poszedł do siebie. Wykąpałam się i sprawdziłam co u Taylora i poszłam spać. Jutro będzie ciężki dzień.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz