Rozdział 83

100 3 0
                                    

*17 lat później

- Mamo chcesz czy nie i tak zaproszę znajomych do nas do domu.
- Taylor czy ja się źle wyraziłam?! Do jasnej cholery nie ma żadnych kolegów u mnie w domu gdy mamy przyjęcie rodzinne. Chcę spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi, a nie z bandą gówniarzy, która pali i pije do białego rana.
- Mamo no proszę cię.
- Nie ma ale. Lepiej pomóż Lucy z geometrii, bo dziewczyna nie rozumie, a potem idź do bliźniaków.
- Ty to mi zadania dajesz. Dobra żadnych kolegów, ale muszę się nimi zajmować? Nie mogę iść do kolegów?
- Nie. Tata za pół godziny przyjdzie więc będzie obiad.
- Dobra idę na górę do nich.

Jak widzicie dużo się przez ten czas działo. Taylor za dwa miesiące kończy osiemnaście lat. Już od dwóch lat jeździ autem za dobre oceny kupiliśmy mu auto. Mamy jeszcze trójkę dzieci. Lucy, która ma piętnaście lat. Oraz dziesięcioletnie bliźniaki Emily i Blase. Dwa urwisy jak nie wiem. Taylor wyrósł na porządnego mężczyznę, Lucy jak na razie powiedziała, że skupia się na nauce, nie na znajomych i chłopakach. Na szczęście ma jedną koleżankę, która jest sympatyczna więc jest dobrze. Emily i Blase to takie szalone dzieci. Wszędzie jest ich pełno. Mają wiele znajomych i najlepiej by nie wracali do domu, gdyż cały czas bawią się na dworze. Freddie to już dorosły mężczyzna. Ma 24 lat i jest pięknym chłopakiem. Ma narzeczoną, mieszkał u nas, gdyż chciał mieć blisko na uczelnię, ale chyba też dlatego, że chciał zobaczyć jak to jest mieszkać z rodzeństwem, gdyż Briana nie ma już dzieci. Jednak już się wyprowadził z Dianą do tego samego bloku co Anne kupiliśmy mieszkanie. Życie platało nam figle. Ciężko miałam przez pewnien czas, gdyż moja mama i tata zmarli w katastrofie lotniczej. Anne niestety rok po rodzicach zmarła. Ciężko niestety było. Kuba chciał być ze mną więc przeprowadził się do nas. Jednak już wyprowadził się do mieszkania które kupiliśmy Anne i mieszka tam ze swoją żoną i z dziewięcioletnią córeczką Miley. Ania z Niallem mają 3 dzieci Amandę która już ma osiemnaście lat, Lucas który ma czternaście lat i Megan która ma dziesięć lat. Gigi z Zaynem mają dwójkę dzieci, dwie córki. Zayn był szczęśliwy gdy okazało się że to bliźniaczki. Nazwali je Angelica i Nina, dziewczyny mają już siedemnaście lat. Liam i Cheryl mają już dwudziestoletnią Larę i szesnastoletniego Joe. Na koniec został nam mój kochany braciszek. Harry z Camila mają czternastoletnią Alice i trzynastoletniego Grega. Dużo jest tych dzieci. Z rodziną z Polski mam kontakt natomiast już nie taki gdy mama żyła. Wujek z rodziną już nie przyjeżdża do nas na święta, natomiast my po świętach przyjeżdżamy do Polski. Dom Anne Harry z Gemma sprzedali gdyż, stał pusty, a my często tam nie bywaliśmy. Nasze mieszkanie w Londynie sprzedaliśmy. Został nam tylko dom w Los Angeles, w którym mieszkamy.

Nagrałam 6 płyt. Całe 100 piosenek. Jedynie co teraz robię to wydaje moją już trzecią książkę. Pierwszy była o moim wejściu na szczyt, która wydałam dziesięć lat temu, a druga jest moja książką z moją opowieścią którą wydałam pięć lat temu i teraz kolejną.

Selena, Ariana i Kylie mają po córce. Rebecca (14 lat), Julie (15 lat), Mary (12 lat). Dziewczyny są same, gdyż faceci je zostawili gdy dowiedzieli się, że są w ciąży. Przyjaźnimy się wszyscy. Jesteśmy jedną wielką rodziną.

Teraz kończę obiad dla mojej rodziny. Rozłożyłam sześć talerzy na stole.

- Cześć kochanie. - mówi Louis.
- Cześć kochanie. Jak tam w pracy?
- A nawet nawet. Teraz ten zespół co mam w wytwórni chce wydać płytę i jest sporo pracy.
- Tata przyszedłeś. - mówi Emily.
- Tak córcia. Co tam w szkole?
- Blase dostał uwagę.
- Nie prawda. - broni się chłopczyk - Pani tylko mnie upomniała. Nie dostałem uwagi.
- A za co dostałeś od pani upomnienie? - pyta Lou.
- Gadał z Derekiem. Wiesz tato jak to jest. Gadali o dziewczynach. Już nie mamy pięciu lat, więc oni czują się jak dorośli.
- Ohh dzieciaki. Idźcie po Taylora i Lucy. - mówię.
- Kochanie idziesz gdzieś dzisiaj?
- Nie wiem. Myślałam żeby wziąć Lucy na zakupy. Wiesz w końcu muszę ją trochę rozerwać.
- Emily zostaje z nami?
- Tak. Chcę wziąć Lucy następnym razem obie wezmę. A ty Taylora możesz wziąć jutro.
- Kochanie a jak sesje zdjęciowe?
- A dobrze. Ale wiesz co pomyślałam, żeby otworzyć własny sklep.
- Dobry pomysł. Jak pachnie.
- Co na obiad? - pyta Taylor.
- Zobacz. - mówi Lucy - Czy muszę jeść te cholerne ziemniaki?
- Nie mów tak. - mówi Louis - Nie musisz jeść.
- No dobra. Mamo kiedy masz jakąś sesje?
- Jutro o piętnastej, a co?
- Mogę iść z tobą?
- Ja też chcę! Ja też! - mówi Emily.
- Hmm sama nie wiem. Myślę, że mogę was wziąć.
- Mamo umówiłem się na osiemnastą.
- Gdzie?
- Do Freddiego.
- Co tam będziesz robił?
- Idę do brata mamo. Nic wielkiego.
- Na pewno? Czy może do klubu z kolegami, a później pójdziesz do starszego brata spać żeby matka cię nie zobaczyła w opłakanym stanie?
- Yyyy noo wiesz.
- Dobra rób co chcesz ale nie dzwoń do mnie w środku nocy.
- Jezu mamo kocham cię.
- Ja ciebie też synku.
- Taylor?
- Co Blase?
- Pograsz ze mną?
- Ohh nie wiem.
- No proszę.
- Dzieci nie gadać. Zjecie to pogadacie.

Po skończonym obiedzie Louis powiedział, że sprzątnie. Natomiast ja powiedziałam Lucy, że idziemy do centrum handlowego. Ubrałam niebieską koszule z papugami na plecach, jasne jeansy z dziurami i białe Converse. Pomalowałam się tak jak zawsze to robiłam. Wzięłam torbę, portfel, telefon i zeszłam na dół. Lucy zeszła zaraz po mnie.

*Lucy

Kurde jak mamie powiedzieć, że zakochałam się w Joe. To na pewno nie jest zauroczenie. Za każdym razem gdy go widzę to czuję się szczęśliwsza. Ja wiem, że dopiero mam piętnaście lat, ale nic na to nie poradzę. Ubrałam jasne jeansy z dziurami i biały t-shirt z Adidas. Założyłam czarne superstary. Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju na dół.

- Idziemy kochanie?
- Tak mamo. Chodźmy.
- Paaa chłopaki i dziewczyno. - śmieje się mama i zarazem ja.

Weszłyśmy do białego Range Rover i odjechaliśmy. W czasie zadzwonił mój telefon, jak się okazało to była Amanda.

- Odbierz. - mówi mama.

- Hej Amanda!
- Hej Lucy. Słuchaj!
- Co się dzieje?
- Joe nie ma już dziewczyny. Powiedz mu o swoich uczuciach. Może się uda.
- Weeź. Zobaczę. Jutro do ciebie wpadnę. Bo chyba już dzisiaj rady nie dam.
- A gdzie jesteś?
- Jadę z mamą do centrum na zakupy.
- Aaa oki. To dobrej zabawy. Kup coś takiego, żeby Joe się tobą zainteresował.
- Hahah luuz. Paaaa.
- Paa.

- Co chciała Amanda? - pyta mama gdy parkujemy na parkingu.
- Yyy... Tak pogadać. - mówię nie pewnie.
- Na pewno? Słuchaj mi możesz zaufać. Wiem co to znaczy nie wiedzieć jak powiedzieć mamie o ważnych sprawach. Nie widziałam jak z mamą gadać o moim pierwszym razie, o chłopakach. Zawsze trzymałam w sobie emocje. Ja ci pomogę jak się będzie dało.
- Ohh mamo. Chodzi o to, że, że...
- Wydusić to z siebie. - mówi mama uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Bo Joe... Joe mi się podoba.
- Joe? Payne?
- Yyy... Tak.
- Trzeba było od razu. Chodź idziemy się rozerwać. Kupimy sobie fajne ciuchy.

Po chodzeniu z mamą po sklepach kupiłyśmy masę ubrań i butów. Gdyż niedługo jest gala rozdania nagród, a że dostaliśmy zaproszenie dla całej rodziny poszłyśmy z mamą kupić dla nas stroje wieczorowe. Nie idę pierwszy raz na taką imprezę. Mama kupiła sobie kombinezon cały biały. Natomiast ja mam koktajlową sukienkę w kolorze pudrowego różu. Mama kupiła Emily taka samą sukienkę. Do tego kombinezonu mama kupiła sobie granatowe szpilki, natomiast mi błękitne niskie obcasy, a młodej błękitne baleriny.

- Mamo chodźmy się napić bo zaschło mi w gardle.
- Już chwilka tylko zobaczę coś.

*Veronica

Oglądałam biżuterię, gdyż chce kupić Lucy na szesnaste urodziny. Spodobał mi się piękny zestaw. Bransoletka na sznureczku z nieskończonością, łańcuszek i kolczyki z tym znakiem. Komplet ze złota. Delikatny, subtelny. Mam nawet podobny tylko z serduszkami.

Dałam Lucy pieniądze i poszła zamówić napoje w Starbucks. Usiadłam w kącie by nikt nas nie zauważył zabardzo.

- Mamo wzięłam ci hibiskusa bobie było niczego innego.
- A sobie co wzięłaś?
- To samo. Chyba to najlepsze, jak mówiłaś.
- Wiesz teraz jest wiele innych smaków.
- Wiem. Ale najlepszy jest ten od lat.
- Idziemy dzisiaj z tatą do Liama.
- Po co?
- Idziemy, bo tata chce coś obgadać z nim.
- Ahh.
- Biorę bliźniaki. Chyba, że chcesz jechać z nami?
- Mogłabym.
- To świetnie. Chcesz coś jeszcze kupić?
- Myślałam by kupić jakieś kosmetyki. W sumie kończy mi się podkład.
- No dobrze. Chodźmy do Sephory.

Dopiłyśmy nasze napoje i poszłyśmy w kierunku drogerii. Wzięłam płyn i mydło w płynie do kąpieli o zapachu cytrusów. Szampon i odżywkę do włosów. Natomiast Lucy wybrała sobie podkład z Mac i puder. Po zakupach pojechałyśmy do domu.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz