Rozdział 35

1.4K 38 1
                                    

Dzisiaj jest 30 grudnia. Moja rodzina wyjeżdża 6 stycznia. Został nam tydzień. Jutro sylwester, jeszcze nie mamy planów. Teraz jestem u siebie w pokoju.
- Młoda Zayn i Niall przyszli. - właśnie wszedł Harry.
- Idę. - wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół. Na dole wszyscy się krzątali.
- Hejka chłopcy!
- Cześć mała. - witają się.
- Mamy propozycję. - odzywa się Zayn.
- Jaką? - pytam.
- Wyjeżdżamy dzisiaj całymi rodzinami samolotem w jedno miejsce. Nie dowiecie się, póki nie zobaczycie. - mówi Zayn.
- A o której mamy zbiórkę?- pytam, bo Harry wszystko pewnie wie.
- Za trzy godziny. - odpowiada Niall.
- Ja jadę i pewnie wszyscy jadą. A teraz mam pytanie jakie ubrania mamy zabrać.
- Pogoda jest taka jak tutaj więc ubrania takie jak tu. - odpowiada Harry.
- No spoko to idę powiedzieć wszystkim i lecę się pakować. Do zobaczenia chłopcy.
- Paa. - poszłam na dwór, bo tam wszyscy byli.
- Ej ludzie za trzy godziny gdzieś wyjeżdżamy. Radzę się pakować.
- A gdzie jedziemy? - pyta Kuba.
- Nie wiem gdzie jedziemy.
- Pakować się.
Wszyscy ruszyli do swoich sypialni. Ja poszłam do swojej garderoby. Wyjęłam walizkę i zaczęłam pakować rzeczy. Spakowałam kilka par spodni, kilka bluzek od dziewczyn, dwie sukienki. Obie co dostałam na święta oraz moje nowe dwie pary szpilek. Conversy, air maxy i jeszcze jakieś klapki. Torebkę, którą dostałam na święta. Jakąś biżuterię i jakieś inne dodatki. Do łazienki poszłam z kosmetyczką po kosmetyki. Spakowałam to wszystko do walizki. Wzięłam jeszcze plecak do którego spakowałam iPoda, portfel, MacBooka, notes i piórnik. Gotowa zeszlam na dół gdzie już stała ciocia Róża, mama, Kuba, tata, Gemma, Robin, Anne i Harry. Już po chwili zeszła reszta. Spakowalismy bagaże do busa i pojechaliśmy na lotnisko. Tam czekali chłopaki ze swoimi rodzinami. Prawdopodobnie będziemy sami w tym samolocie, ponieważ jest nas bardzo dużo. Przywitalismy sie i zapoznaliśmy się z rodzinami chłopaków. Gotowi poszlismy z naszymi walizkami na lotnisko na którym przeczytano nazwisko Liama i kazano nam podejść do jednej z bramek.
- Dzień dobry. Czy to pan Liam Payne?
- Tak to ja.
- W takim razie zapraszam państwa na pokład samolotu. Proszę, aby bagaże zostały tutaj zaraz znajdą się w samolocie. Wszystkie napoje i przekąski są darmowe, więc prosimy o poczęstowanie się.
- Dziękujemy. - po tym zostawiliśmy walizki i poszliśmy do samolotu. Mieliśmy tyle miejsca, że nie wiedzieliśmy gdzie usiąść. Usiadłam z Gemmą, Kubą i Harrym na samym końcu. Lecieliśmy około dwóch godzin. Aż w końcu mogliśmy wyjść z samolotu. Okazało się, że jesteśmy w Miami.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz