Rozdział 71

136 5 0
                                    

Tydzień temu miałam operację. Ogółem jestem już w czwartym miesiącu. Boziu jak ten czas szybko leci. Po operacji czuję się lepiej, ale nadal jestem nie pewna wszystkiego. Niby wszystko wycięli, ale i tak dopiero reszta leczenia po porodzie.
- Jak się czujesz? - pyta Louis.
- Może trochę lepiej.
- Patrz jak nasz dzidziuś rośnie. - mówi głaszcząc mój brzuch.
- Oby miał mamę.
- Myślisz, że będzie chłopiec? - mówi ignorując moje słowa.
- Mam taką nadzieję, chociaż jak będzie córeczka to mam nadzieję, że wychowamy ją na porządną kobietę.
- Jak damy imię chłopcu, a jak dziewczynce?
- Może chłopcu Taylor, a dziewczynce może po twojej mamie?
- Moja mama miała na drugie Emily, dlatego myślę, że wolałbym dać tak na imię naszej córce.
- Masz może rację. W końcu jak będzie miała tak na imię każdy będzie myślał o twojej mamie. Byłeś u niej?
- Na cmentarzu? Nie. Nie mam siły i czasu. Jestem z tobą w Los Angeles nie mam siły jechać teraz lecieć do Doncaster.
- Louis operacje miałam tydzień temu. Będę tu jeszcze dwa jak nie dłużej. Jedź do Anglii, ja mam tu Harry'ego i naszych przyjaciół.
- Nie chce cię zostawić. Potrzebujesz mnie, a ja ciebie.
- Louis jedź tam. Ja dam radę, jeszcze rodzić nie będę. Umierać też nie mam zamiaru.
- Pomyśle.
- Najpóźniej masz wyjechać jutro wieczorem.
- Co?! Myślałem że wyjadę później.
- Jutro jedź, a najlepiej dzisiaj.
- Dobra. Jutro pojadę. Jeszcze się z tobą jutro pożegnam.
- Cześć. Jak się dzisiaj czuje nasza pacjentka? - do sali wszedł Zayn.
- Dobrze.
- Louis idź odpocząć. Ja się zajmę twoją żoną i dzieckiem.
- A.. - zaczął mój mąż.
- Nie ma żadnego ale Louis. Idź odpocząć
- I masz się spakować i kupić bilet. - dokańczam, a Zayn patrzy na nas dziwnym wzrokiem.
- Wyprowadzasz się? - pyta Zayn patrząc na Louisa.
- Kazałam mu jechać do Doncaster.
- Masz rację. Musisz pojechać zobaczyć co tam u rodzeństwa i iść do mamy na grób.
- Co wy macie z tym grobem?
- Byłeś tam ostatnio prawie rok temu. Musisz iść. - mówi Zayn.
- Sam nie dam rady. Ktoś musi być ze mną.
- Pojadę z tobą. - mówi Zayn.
- Ty zostaniesz z moją żoną. Ktoś musi się nią zająć kiedy mnie nie będzie. Pojadę tam z Lottie.
- Dobra. Jak chcesz
- Kochanie idź się się przygotuj. Ja zostanę z Zaynem.
- Dobrze. Kocham cię.

Mówi daje mi buziaka i wychodzi z sali. Ja z Zaynem zostaliśmy sami na godzinę, ponieważ później przyjechała Gigi, Ania z Kylie i Kendall. Zayn wyszedł mówiąc, że pójdzie się przewietrzyć. Ja natomiast zaczęłam z dziewczynami gadać o dziecku zapominając o raku.

*Louis

Veronica bardzo chciała żebym pojechał do mamy na grób. Wiem, że dawno tam nie byłem, ale nie potrafię tam chodzić. Kocham bardzo moją mamę, mam nadzieję, że miewa się teraz lepiej w tym lepszym świecie. Najbardziej szkoda mi bliźniaków, którzy już nie będą znać matki jak ja. Może mieliśmy zakręcone życie jednak kochałem je. Lottie z Tommym opiekują się mamy grobem tak samo jak dzieciakami. Wysyłam im pieniądze, żeby dzieciakom nic nie zabrakło. Oczywiście moje siostry wolą mieszkać w Londynie, ja wolę jak na razie tutaj.

Pojechałem do domu spakować torbę. Kupiłem już bilet, wyjeżdżam za jakieś cztery godziny. Zadzwoniłem do Harry'ego, że wylatuje oczywiście dostałem opieprz za to, że wyjeżdżam kiedy moja żona jest w szpitalu. Ale gdy mu wytłumaczyłem był trochę zdziwiony, że Veronica kazała mi jechać.

Zakluczyłem dom i pojechałem taksówką na lotnisko. Napisałem jeszcze żonie, że wylatuje, odpisała, że czeka na mnie. Będę za cztery dni, więc niedługo się zobaczymy. Wszedłem do samolotu i odlecieliśmy.

*Zayn

Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Vera, dziecko młodsze ode mnie zachorowała. Byłem u lekarza spytać co z nią. Jedyne co powiedział, że wycięli jej tego guza, a na resztę trzeba poczekać jak urodzi. Czy to przypadek, że zaszła w ciążę gdy zachorowała? To dziecko będzie zastępstwem za nią? Nie powinien tak myśleć jednak przez moją głowę przeszły te złe myśli. Musiałem zapalić, dlatego stoję teraz pod szpitalem i zaciągam się już drugą fajką. Może palenie zabija, jednak żyje. Współczuję Louisowi. Niedawno mama teraz żona, z którą przed chwilą brał ślub.

Dokończyłem fajkę i poszedłem na górę do sali Very. Szczerze to każdy tutaj ją traktuje jak młodszą siostrę. Może nie znamy się od zawsze to czuję się za nią odpowiedzialny. Wszyscy tutaj przychodzą nawet Tolgahan przyjechał. Już nie wspomnę o rodzinie, dzwonią codziennie, bo nie mogą przyjechać chociaż mama Very obiecała, że niedługo przyjedzie.

- I co dzisiaj robimy? - pytam wchodząc do sali.
- Nie wiem Zaza. Już mam dosyć tego leżenia.
- Jeszcze będziesz pięć miesięcy musiała leżeć.
- Nawet mnie nie denerwuj. To jest chore.
- Może obejrzymy jakiś film? Mam ze sobą laptopa i internet.
- No dobra.

Tak sobie oglądaliśmy jakąś komedię. Dziewczyna zasnęła w połowie filmu, dlatego wyłączyłem laptopa, przykryłem ją kołdrą, a, że jest już późna pora poszedłem do auta, a później do domu. Gdy wszedłem do domu od razu położyłem się w łóżku. Nie miałem na nic siły, dlatego szybko zasnąłem.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz