Rozdział 82

112 3 0
                                    

Dziś przylatuje Anne, dlatego wysłaliśmy po nią prywatny samolot chłopaków gdyż ma dużo bagaży. Kupiliśmy mieszkanie, które wybraliśmy. Anne myśli nadal, że będzie mieszkać u Harrego.

My jesteśmy u Anne w mieszkaniu i szykujemy powitalne przyjęcie. Zrobiłam ciasto z rabarbarem, a drugie to tort czekoladowy. Gemma z Camila ugotowały obiad. Dokładnie to kurczak w sosie śmietanowym do tego warzywa i ryż oraz zupę krem z pomidorów. Louis z Justinem udekorowali pokój, a Harry co chwilę latał do sklepu, bo brakowało nam różnych produktów, a później pojechał po mamę.

- Harry wysłał mi sms'a że już dojeżdżają.
-My już skończyliśmy także mogą przyjechać.
- Chłopaki wy to mieliście proste zadanie.
- Powiedzmy. - zaśmiał się Tommo.
- Ojj tam. Kilka balonów i serpentyn to przecież nie jest ciężka praca. - mówi Ania.
- Oj uwierz, że dla faceta, który nigdy takich rzeczy nie robi jest trudne.
- Zacznijcie robić takie rzeczy częściej to się nauczycie.

Po chwili słyszymy jak drzwi się otwierają i głosy.

- Harry gdzieś ty mnie dziecko przywiózł? Mówiłam ci, że pojedźmy najpierw do domu, żebym się przebrała po drodze, a tak to przyjechaliśmy do tego Nialla. Ja wiem, że chce się pochwalić nowym mieszkaniem, aleeeee..... - nie dokończyła gdyż wszyscy się zjawiliśmy z tortem na przedpokoju - Co to za impreza?
- Mamo chcemy ci powiedzieć, że to jest twoje mieszkanie. - mówi Gemma i przytula mamę,potem ja i Harry.
- Dzieci mówiłam, że wystarczy mi pokój a wy mi ohhhh. Dziękuję kocham was.
- Anne chodź do salonu. - mówi Louis.
- Właśnie. Wszyscy tak stoimy tutaj. Chodźmy.

Usiedliśmy wszyscy prócz Anne która rozglądała się po całym mieszkaniu. Była zachwycona. Piszczała jak nastolatka.

- Jak tu pięknie. - mówi zachwycona.
- Mamo przecież wiesz, że brzydko byś nigdy nie miała. Patrzyliśmy pod kątem jak jest w Holmes Chapel w domu i chcieliśmy zrobić podobnie, a nawet tak samo.
- Ohh dzieciaki co ja bym bez was zrobiła?
- No nie wiem. - mówi Gemma - Byłabyś starszą panią z szesnastoma kotami.
- Właśnie właśnie. Zapomniałam. Przywiozłam z domu kilka rzeczy waszych. Zapomnieliście ostatnio i wzięłam wam. Myślę, że się przyda.
- Mamo masz tyle bagaży, mam nadzieję, że nie sprzedałaś domu. - mówię.
- Nie... Spokojnie. Za dużo wspomnień. Zresztą może tam wrócę. Na razie jestem tutaj. Zobaczymy co będzie później. Jeden komplet kluczy mają twoi rodzice, bo chcieli przyjechać do Anglii, a że wy jesteście tutaj to nie chcieli brać od twojego mieszkania kluczy, dlatego dałam im od domu klucze.
- Najważniejsze jest to, że jesteś tutaj.

Usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się obiadem. Gdy zjedliśmy pokroiłam ciasto i zaniosłam tort na stół. Kobieta była chyba pierwszy raz tak szczęśliwa po śmierci Robina. Harry pokroił tort, gdyż powiedział, że jako jedyny syn pokroi go. Po udanym przyjęciu. Pojechaliśmy do siebie do domu, gdyż musiałam pojechać do wytwórni nagrać singiel. Jeszcze nikt się nie spodziewa z moich fanów o płycie. Staram się nic nie pisać na portalach społecznościowych. Gdy będzie zbliżać się premiera płyty napiszę o tym gdzie tylko będę mogła. Zostawiłam Louisa z Taylorem i pojechałam Range Roverem. Gdy byłam na miejscu zaparkowałam na parkingu, wzięłam torbę i wyszłam z auta.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry.

Przywitałam się z mężczyzną, który będzie mnie nagrywał. Po dwóch godzinach skończyłam.

- Hej Ania.
- Hej Vera. Co tam?
- Mam pomysł. Gdyż Louis jest z małym to może idziemy do galerii.
- Mhm dobry pomysł. Poczekaj powiem Niallowi.... Tak mogę. To gdzie mamy się spotkać?
- Podjadę po ciebie. Skończyłam nagrywać więc podjadę.
- Okej.
- Będę za piętnaście minut.
- Okok. Idę się ubrać.

Pożegnałam się i poszłam w stronę auta. Sprawdziłam jeszcze portale społecznościowe i okazało się, że ktoś zrobił mi zdjęcie pod wytwórnią. UPS? Będę musiała coś wymyśleć gdyż kilka osób napisało że nagrywam płytę i nic im nie mówię. Napisałam więc tweeta, że płyty nie nagrywam, żeby się nie martwili. Zadzwoniłam do Tomlinsona, że jadę z Anią do galerii. Odjechałam z głośnym piskiem. Po 10 minutach parkowałam pod domem Horanów. Zatrąbiłam i moja przyjaciółka wyszła z domu.

- Hejka. Widzę, że coś Niall szalał przed chwilą z tobą. - zaczynam się śmiać.
- Hej. Co? - mówi cała czerwona, a ja palcem wskazuje na jej rozmazaną szminkę i jej włosy za bardzo niewyczesane - Wiesz ohhh.
- Luzik. Ogółem to zróbcie sobie drugie dziecko.
- Jeszcze nie pora.

Dojechałyśmy do galerii po 20 minutach. Poszłyśmy odrazu do Chanel gdyż musiałam kupić nową torebkę, bo stara się zniszczyła.

- Vera może ta?
- Ohh nie wiem. Jest ich tyle, że nie wiem którą wziąć.
- Może się zastanowisz jeśli pójdziemy do innego sklepu i zobaczysz tam.
- Ohh dobra. My na razie podziękujemy za te torby. Idziemy się jeszcze rozejrzeć.

Chodziłyśmy bardzo długo. Jednak w końcu zdecydowałam się na torebkę z Chanel i sukienkę z Versace z kolekcji Zayna. Ania kupiła nowe obcasy i kombinezon z Hilfigera. Obie oczywiście kupiłyśmy bieliznę z Victoria Secret's i Calvin Kleina. Zmęczone zakupami wstąpiliśmy do Starbucksa po mango juice i ciastko, a dla Ani po latte i ciasto.

- Jak myślisz Anne przyzwyczai się do Californii?
- Chyba tak. W końcu my się przyzwyczaiłyśmy szybko. Ona może trochę wolniej gdyż nie ma 16 lat jak ja miałam gdy się wprowadziłam do Harry'ego mojego kochanego braciszka.
- I bardzo dobrze. Kurde muszę zrobić sobie hybrydy.
- Rób sobie sama po co wydawać kasę na kosmetyczkę.
- Ja nie umiem także zostanę przy kosmetyczce. Muszę się też umówić na jakieś maseczki. Umówić ciebie?
- A wiesz co? Anne jest to ja się trochę wyrwę. Umów mnie na pedicure i jakieś te maseczki i wariactwa jakieś i pójdziemy razem.
- Znakomicie. A paznokci nie robisz?
- Sama robię. Dzisiaj sobie jeszcze zrobię, bo już odrosty mam.
- Ile już robisz sama?
- Nie wiem. Z dwa lata? Na ślub miałam robione u kosmetyczki gdyż chciałam żeby pięknie wyglądały.
- Zawsze masz fajne paznokcie.
- Ooo to jak jesteśmy to idę kupić lakiery do paznokci.
- Tylko zjedzmy. Plisss.
- Spoko.

Po zjedzeniu i wypiciu poszłyśmy do punku z lakierami hybrydowymi. Kupiłam 5 nowych kolorków w odcieniach nude, szarości i różu. Kupiłam jakąś nowość lakier przedłużający płytkę paznokcia, bazę, top matowy i zwykły. Formy do przedłużania gdyż już się skończyły. Jakieś różne efekty których nie miałam jeszcze. Kupiłam waciki, płyny do zdejmowania lakieru i do osuszenia płytki. Zakupy były spore ale kupiłam to czego potrzebowałam.
Po powrocie do domu. Zrobiłam kolację i poszliśmy spać.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz