Rozdział 55

1.2K 31 0
                                    

Do liceum chodzimy już dwa tygodnie. Ania wczoraj zdawała na prawko i za niedługo zaczyna kurs jazdy. Chłopaki przyjeżdżają za dwa tygodnie do USA i będą tu koncertować. Harry dzwoni codziennie nawet kilka razy. Zayn przyjeżdża codziennie i sprawdza czy wszytko jest okej. Kardashianki także dzwonią i każą nam przyjeżdżaj żebyśmy same nie siedziały. Wczoraj miałam w domu Freddiego, ponieważ przyjechała Briana, która jest nawet spoko, zakolegowałam się z nią. Syna musiała zostawić na dwie godziny, bo musiała coś załatwić. Wtedy opiekowałam się chłopcem. Moja przyjaciółka Ania ostatnio poznała jakiegoś chłopaka i zaczęła się z nim spotykać. Z tego co wiem też jest z Polski, ale przeprowadził się tu z rodzicami, ponieważ jego tata dostał lepszą pracę. On ma na imię Kuba, a nazwiska nie pamiętam. Dzisiaj z klasą wychodzimy do kina na jakiś historyczny film. Do mojej klasy chodzą moi przyjaciele z gimnazjum, ale nie wszyscy, bo reszta dostała się do innej szkoły. Ania się z nimi zaprzyjaźniła i teraz chodzimy wszędzie razem.

Jestem ubrana w:

Spakowałam do mojej torby portfel, chusteczki i telefon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spakowałam do mojej torby portfel, chusteczki i telefon. Makijaż zrobiłam mocny, ponieważ idziemy do kina, bo do szkoły nie chce robić mocnego makijażu. Gotowa zeszłam na dół, gdzie spotkałam moją przyjaciółkę.

- Stara jedziemy autem czy jak?
- Do szkoły autem, a później pani powie co robimy.
- Mam nadzieję, że pojedziemy autem, a nie jakimś autobusem.
- Ja też mam taką nadzieję. Przez tyle lat się już na jeździłam.
- Zrobiłam na śniadanie tosty, bo nic innego w lodówce nie było.
- Trzeba zrobić zakupy.

Zjadłyśmy śniadanie, zamknęłam dom i poszłyśmy do auta. Wsiadlysmy i odjechałyśmy. Kiedy pojechałyśmy pod liceum nasza paczka stała.

- Hejka!
- Cześć lasie! - odpowiada Sam.
- Jak będziemy jechać do kina?
-

Pani mówiła, że mamy jechać swoimi autami.
- Zajebiście tylko my nie mamy aut. - mówi Ted, Ashley i Sam.
- To pojedziecie z nami. - mówię.
- Świetnie. Wreszcie się przejade twoim autem. - mówi Ashley.
- To czekamy na panią?
- Nie musimy. Możemy jechać. - mówi Ted.
- To jedziemy.

Weszliśmy do auta. Odpaliłam silnik i po 20 minutach byliśmy na miejscu. Podeszliśmy do wychowawczyni, która dała nam bilety. Poszlismy kupić sobie popcorn i colę. Zajęliśmy wyznaczone miejsca na sali i czekaliśmy na seans.

- Ej! A jak tam trasa twojego brata, kiedy wracają?
- Za dwa tygodnie do Nowego Jorku, a za miesiąc do Los Angeles.
- To dobrze. Nie będziecie same.
- Cieszę się.
- Powiedz mi. Masz kasę, tak jak my, ale jak to jest być sławnym i jak jest jak mieszkasz że sławną osobą i spotykasz sławne osoby?
- Inaczej niż było. Jak mieszkaliśmy w Polsce, nie miałyśmy nigdy tyle co teraz mamy. Prawda Ania?
- Tak.
- Mogliśmy sobie pomarzyć o bluzie z Adidasa, a co dopiero z Calvin Klein.
- Aż tak?
- Tak. Miałyśmy jedyne co to telefony. Ja miałam na początku Nokię, a rok temu Huaweia, którego dalam rodzicom jakby zepsuł im się któryś iPhone.
- Ja tak samo, tylko że miałam Samsunga.
- No wiem, że jest ciężko na świecie, ale, że wy tak miałyście to bym tak nie pomyślał. - mówi Sam.
- No widzisz, a teraz jeżdżę dwoma autami z nie tanich firm i mieszkam w wielkiej willi, ale za to bez rodziców.
- A jak mówisz do swoich biologicznych rodziców, bo nigdy nie mówiłaś?
- Anne i Robin. Po imieniu.
- A do tych co cię wychowali?
- Mama, tata. Nie umiem się przestawić, a Anne powiedziała żebym mówiła jak chce to samo rodzice.
- To nawet lepiej. - mówi Ted.
- Dobra cicho, bo się film zaczyna. - mówi Ania.

Obejrzeliśmy fim, który był filmem historycznym i trwał ponad dwie godziny. Po filmie mogliśmy pojechać do swoich domów, ale my pojechaliśmy do McDonalda, gdzie ludzie mnie poznali i musiałam robić sobie z nimi zdjęcia. Chyba byliśmy tak dwie godziny, jak nie więcej, ponieważ najwięcej czasu zajęło mi na gadaniu z fanami. Po naszym obiedzie odwiozłyśmy naszych przyjaciół do domów i pojechałyśmy prosto do domu.

- Stara Harry dzwoni. - mówi Aneczka.
- Już odbieram.

- Cześć braciszku.
- Cześć siostrzyczko.
- Co tam?
- U mnie super. Mamy za niedługo koncert.
- To fajnie.
- A co u ciebie, u was?
- U nas jest świetnie. Nudzimy się mega.
- Czemu?
- A wiesz może znasz mojego brata i jego przyjaciół z zespołu. No więc najbardziej nam ich brakuje w domu. Tęsknię za ich żartami i za ich obecnością.
- Naprawdę tak tesknisz? Może przylecicie do nas?
- Nie no coś ty.
- Nie przesadzaj. Kupuję bilety, a wy się pakujcie i przylatujcie.
- Na serio?!
- Tak. CHLOPAKI KUPCIE DWA BILETY Z LOS ANGELES DO NAS. DZIEWCZYNY PRZYLATUJĄ!
- To kończę i się pakujemy.
- Wyślę ci bilety na poczcie. Pa.
- Okej. Pa.

- Ania pakuj się. Robimy sobie małe wakacje!
- Jak to? Przecież Harry nas zabije i moi rodzice.
- Harry kupił nam bilety i lecimy do Azji do nich.
- Super. Będę w Azji.
- To się pakujemy.

Poszłam do swojego pokoju, do garderoby i wyjęłam dużą walizkę i jedną małą, podręczną. Zaczęłam pakować się. Spakowałam kilka bluzek, spodenek, bieliznę, kilka stroi kąpielowych. Wzięłam kilka bluz, jedną kurtkę na wszelki wypadek, cztery pary butów i trzy sukienki. Spakowałam mniejszą torebkę, bo większą będę miała przy sobie. Do kosmetyczki włożyłam wszystkie produkty do makijażu i maści na noc od dermatologa, kremy do rąk, do twarzy. Do drugiej mniejszej walizki, która jest przeznaczona dla Poppy i Rose, włożyłam jedzenie dla piesków i ich zabawki, łóżeczka.

Włączyłam MacBooka i weszłam na pocztę. Harry wysłał dwa bilety, które wydrukowałam i włożyłam do teczki, którą schowałam do torby. Wyłączyłam MacBooka i włożyłam go do torby. Spakowałam aparat fotograficzny, MP4, iPada, chusteczki, słuchawki, jakieś trzy długopisy i notes z piosenkami. Zniosłam moje walizki na dół. Ania spakowała się do jednej walizki. Musiałyśmy jeszcze pieski zapakować do ich transporterów. Kiedy to zrobiłyśmy musiałam auta zaparkować w garażu. Na dworze stały trzy auta, a tym jedno Harrego, które musiałam zaparkować w garażu. Ania pozamykała wszystkie okna w domu. Po zaparkowaniu aut klucze schowałam do koszyka na klucze. Wzięłam jedynie klucze do domu. Zadzwoniłam po Zayna, który przyjechał po nas. Spakowalismy wszytko do auta Gigi, która odwozi nas na lotnisko, bo Zayn jedzie z nami, ponieważ musi coś załatwić. Zamknęłam dom na wszystkie zamki, włączyłam czujniki alarmowe i pojechaliśmy na lotnisko. Pożegnaliśmy się z Hadid i poszliśmy oddać bagaże i poszliśmy na bramki i na pokład.

Lecimy już trzy godziny. Ania siedziała, można powiedzieć, że spała przy oknie, potem ja, a obok mnie Zayn, który cały czas się uśmiechał.

- Co się tak usmiechasz?
- Bo lubię z wami latać.
- Czemu?
- Bo zawsze macie tyle bagaży, tego wszystkiego.
- Hahah bardzo śmieszne.
- Ej nie złość się. Złość piękności szkodzi.
- Nie bądź mądrzejszy niż piękniejszy Zay.
- Wiesz, za Niall jest z Ellie.
- Naprawdę? - Zayn kiwa głową - To świetnie.
- Czemu?
- Bo nie będzie mi truł dupy jaka to ja jestem.
- A nie jesteś?
- Nie jestem.
- A właśnie że jesteś śliczna.
- Raczej nie.
- A wiesz, że Louis się rozstał z Danielle, bo ona...
- Co ty mówisz? Czemu się roztali?
- Danielle nie mogła wytrzymać. Lou cały czas w trasie, a ona sama.
- Smutne.
- Ale są przyjaciółmi.
- Dobre i tyle.
- A jak tam mały Tomlinson?
- Dobrze. Freddie jest kochanym dzieckiem.
- No właśnie Lou mówił, że ostatnio miałaś Freddiego i Briane i zostawiła na chwilę małego.
- Tak. Zayn jestem zmęczona. Może włącze muzykę i pójdę spać?
- To opieraj się o mnie, daj mi jedną słuchawkę i idziemy spać.
- Okej.

Dałam chłopakowi jedną słuchawkę i sluchalismy muzyki, w pewnym momencie zasnęłam.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz