Rozdział 61

1.1K 27 1
                                    

- Vera śniadanie i tabletki ci przyniosłem. Wstawaj!
- Lou cicho siedź. Głowa mnie boli.
- Spokojnie kochanie.
- Dawaj te tabletki.
- Już. Pamiętasz co się wczoraj przydarzyło?
- A cos się jeszcze przydarzyło oprócz , że zostałam twoją dziewczyną?
- TAK. Pamiętasz, że jesteś moją dziewczyną.
- No pamiętam słonko.
- To zjedz śniadanko i musimy wszystkimi o tym powiedzieć. Mój aniołku.
- Lou nie mów tak pieszczotliwie, bo zwymiotuje.
- Spokojnie. Zjedz, a ja w tym czasie się przebiore w ciuchy, bo mam je w aucie.
- No dobrze.

Zjadłam śniadanie i poszłam do garderoby po ubrania i do łazienki, żeby się wykompać i ubrać. Po wykompaniu ubrałam się w bieliznę Victoria Secret, a na to założyłam czarny crop i szare spodnie dresowe. Makijażu nie robiłam, bo nie miałam na to ochoty. Wymieniłam sobie kolczyka w wędzidełku i w pępku. Zeszłam na dół z tacą na której Louis przyniósł mi śniadanie. Harry i Louis byli w kuchni.

- Hejka braciszku!
- Cześć siostrzyczko. Jak się spało?
- A dobrze.
- A główka nie boli?
- Trochę, ale da się przeżyć.
- To dobrze.
- Harry chcieliśmy ci coś powiedzieć. - mówi Lou.
- Ciekawe co?
- Jesteśmy razem od wczoraj. - mówię na jednym wdechu.
- CO?!
- Jesteśmy razem. - powtarza Louis.
- Kurwa!
- Co się dzieje, że przeklinasz od rana? - właśnie wszedł Niall z Anią.
- Moja siostra jest z Louisem.
- JAK?!
- Normalnie tak jak wy.
- Od kiedy?
- Od wczoraj.
- Japierdole! - mówi Niall.
- Co!?
- Fajnie. Ja się cieszę księżniczko. - mówi Niall i mnie przytula.
- Nie mów do mojej dziewczyny księżniczko. - śmieje się Louis.
- Czemu?
- Bo masz swoją.
- No właśnie księciu mój kochany. Zapomniałeś o swojej księżniczce?
- Nigdy w życiu. - mowi i podchodzi do Ani całując ją w usta.
- Dobra. Idziemy dzisiaj do kina czy coś? - pyta Harry.
- Dobry pomysł. A na co?
- Nie wiem zobaczymy.
- To o osiemnastej spotykamy się tutaj.
- Okej.

Poszłam z Louisem do mojego pokoju.

- Kochanie może idziemy na randkę?
- A kiedy?
- Może teraz? Jeśli mamy się spotkać z Harrym o osiemnastej to zorganizujemy sobie ten czas na coś lepszego.
- Dobra. Tylko muszę się przebrać i pomalować.
- Proszę cię. Nie maluj się!
- Czemu?
- Bo tak ślicznie wyglądasz.
- A mogę delikatnie?
- Ale delikatnie?
- Tak.
- No niech ci będzie.

Poszłam do garderoby po jakieś dżinsy i crop w kolorze różowym. Poszłam do łazienki umyłam zęby, uczesałam włosy w kłosa, pomalowałam się delikatnie tak jak prosił mnie mój chłopak, jedyne co to usta pomalowałam na Mary Jo K. Przebrałam się w przygotowane wcześniej ubrania, poszłam jeszcze raz do garderoby i wzięłam superstary w kolorze czarno białym z ozdobami złotymi. Wzięłam telefon do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Louis czekał na mnie w salonie gadając z Harrym.

- Idziemy?
- Tak, tak słonko.
- Pamiętajcie o prezerwatywach, nie chcę zostać jeszcze wujkiem twoich dzieci. - mówi Hazziątko.
- Dobrze braciszku. Jeszcze jakieś życzenia?
- Tak. Przynieście mi coś do jedzenia, bo gotować mi się nie chcę, bo wszyscy gdzieś idą.
- Znajdź sobie dziewczynę stary.
- O no właśnie. Na przykład Kendall jest wolna, bierz ją. - mówię.
- Nie wiem. Może kogoś innego.
- Weź sobie starą dupę i będzie dobrze. - mówi Louis.
- Taką po czterdziestce lub po pięćdziesiątce będzie okej? - pyta Harry.
- Tak. - mówię z ironią - Najlepiej to sobie weź panią po siedemdziesiątce będzie najlepsza.
- No dobrze. Skoro tak mówicie.
- Debilu!!! Nie możesz sobie wziąć laski w swoim wieku? - pytam.
- Mogę. Dajcie mi już święty spokój. kupcie mi coś.
- Dobra. Paaa.
- Paa.

Pojechaliśmy do jakiejś luksusowej restauracji. Zjedliśmy obiad, pojechaliśmy jeszcze do parku. Przyłapało nas paparazzi, czyli za niedługo w gazetach będzie o nas, że jesteśmy razem. W parku niestety byliśmy krótko, zamówiliśmy po drodze Harremu kebaba.

- Harry jesteśmy!!
- W salonie jestem.
- Proszę to dla ciebie.
- Kebab? Mniam.
- Paparazzi nas widziało.
- Pewnie już w internecie o was pisza, a jutro w gazetach.
- Czyli o naszym związku będzie głośno?
- Noo tak.
- A ja jeszcze rodzicom nie mówiłam, pewnie zaraz zadzwonią, jak się dowiedzą.
- Albo przyjadą. - śmieje się Harry.
- Bardzo śmieszne, śmieszku mój kochany. - mówię.
- To zadzwoń do swoich rodziców. - mówi Louis podając mi telefon.
- Teraz?
- Tak, chyba nie chcesz żeby dowiedzieli się z gazet?
- No tak.
- Harry mam zadzwonić też do Anne?
- Jak chcesz. Jest twoją matką biologiczną. Jeśli chcesz jej to powiedzieć to się napewno ucieszy.
- W takim razie dzwonie najpierw do mamy. - wybieram numer mamy i dzwonię. - Cześć mamo.
- Cześć córeczko. Co u ciebie?
- Okej. Chciałam ci coś powiedzieć zanim dowiesz się z gazet.
- A co takiego?
- Jestem z Louisem.
- Louisem???
- Tak mamo.
- To świetnie. Od kiedy?
- Od niedawna.
- Kiedy przylecicie do nas?
- Nie wiem. Zobaczymy.
- Dobra Verka kończę, bo muszę jechać odebrać Kubę z piłki.
- No dobrze. Pa.
- Pa.
- I jak? - pyta Louis.
- Okej. Mama się cieszyła.
- To świetnie. To dzwoń do Anne.
- No właśnie. A jak skończysz to daj mi mamę na chwilę. - mowi Harry.
- Dobra.
- Cześć Anne!
- Cześć Vera!
- Chciałam cię poinformować, że jestem z Louisem.
- Super! Cieszę się. Robin! Veronica jest z Louisem! - Robin coś odpowiedział ale nie słyszałam - Też się cieszy. Kiedy przyjedziecie do nas?
- Spytam Harrego. - odsunęłam telefon od buzi - Harry kiedy przyjedziemy do Holmes Chapel?
- Nie wiem. Niedługo.
- Anne niedługo przyjedziemy.
- To świetnie. Ale dajcie mi znać.
- Dobrze.
- Kończę, bo idziemy do kina.
- Oczywiście. Paa.
- Paa.

Ania z Niallem przyszli i pojechaliśmy jednym autem do kina. Oczywiście chłopaki założyli czapki i kaptury na głowy i okulary na oczy, a ja z Anią tylko okulary. Kupiliśmy bilety, pani z kasy prawie zaczęła piszczeć kiedy Harry kupował bilety, ale ją uciszył. Poprosiła go o autograf i o zdjęcie, a, że było mało ludzi to mogli spokojnie sobie zrobić. My się nie pokazywaliśmy, bo nie chcieliśmy rozgłosu. Poszliśmy na salę, tam leciały reklamy. Na sali było też mało osób, więc spokojnie zajęliśmy miejsca. Nikt nas naszczęście nie poznał. Po kinie pojechaliśmy do KFC, bo Niall był mega głodny. Odwieźliśmy Nialla i Louisa do domu. Do Lou jutro przyjeżdża Briana z Freddim, bo malec zostaje u niego na dwa tygodnie. My pojechaliśmy do domu. Poszłam się kompać i spać.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz