Rozdział 65

1.1K 26 1
                                    

Już od dwóch tygodni szukamy sali weselnej w Częstochowie i okolicach. Chciałam ślub w mojej parafii, dlatego moja mama pomaga nam w odnalezieniu wymarzonej sali. Za miesiąc jedziemy z Louisem do Polski, aby rodziców odciążyć od obowiązków. Teraz jestem w salonie sukien ślubnych z Gemmą, Anią i Camilą. Naprawdę nie wiem jaką bym chciała. Jak na razie mam kilka sukienek (patrz na zdjęcie). Może są podobne ale jakoś najbardziej mi się te spodobały. Jestem ubrana w 6 sukienkę.

- Vera każda sukienka jest śliczna. Ja nie wiem. - mówi Camila.
- A mi najbardziej podobały dwie sukienki. Ta pierwsza i druga. - mówi Ania.
- Mi to samo. Jeszcze ta. - mówi Gemma.
- Mi także, ale którą wybrać?
- Myślę, że Harry najlepiej ci pomoże, bo za dwie minuty tu będzie. - mówi Camila.
- Harry? Mam nadzieję, że Louisa nie będzie. Nie chcę, żeby mnie widział.
- Będzie Zayn, Niall, Liam. Louisa nie będzie. - odpowiada.
- Uff.
- Cześć dziewczyny. - mówi Liam.
- Jaka ty śliczna w tej sukience. - mówi Zayn i przytula się na powitanie.
- Dziękuję Zayn.
- Wybrałaś już sukienkę? - pyta Harry.
- Nie. Mam swoje trzy ulubione w tym tą.
- Ta jest piękna. - mówi Liam.
- Przymierz te inne sukienki. Chcę je zobaczyć. Może mi się spodobają. - mówi Niall.
- Okej. Chodź Gem pomożesz mi. - mówię i idę z dziewczyną do przebieralni.

Założyłam sukienkę numer 1.

- I jak? - pytam.
- Boże jaka piękna. - mówi Harry.
- Na miejscu Louisa nie wypuszczałbym ciebie samej. - mówi Niall.
- Ej. Bo będę zazdrosna.
- Nie musisz być, bo i tak ciebie tylko kocham.
- Słodziaki. - mówi Camila.
- To może przymierz tą trzecią sukienkę, ale uważam, że powinnaś wziąć tą. Wyglądasz w niej słodko, delikatnie, dziewczęco i tak można by tu opowiadać. - mówi Liam.
- To idę się ubrać w tamtą.
- Idę z tobą. - mówi Gemma.

Założyłam teraz sukienkę 2.

- I jak?
- Świetnie, ale ta pierwsza jest zdecydowanie najładniejsza. - mówi Zayn, a Harry tylko kiwa głową na potwierdzenie jego słów.
- Myślę, że ta jest najlepszą sukienką. - mówi Gemma.
- Myślę, że ją wezmę.
- Zdecydowała się pani? - podchodzi do nas pracownica salonu.
- Tak. Wezmę tą sukienkę.
- A welon?
- Nie myślałam o nim.
- To może pokazać pani jakie będą pasowały do tej sukni?
- Jeszcze się zastanowię nad welonem.
- Dobrze. W takim razie ja wezmę pani namiary i gdy sukienka będzie gotowa zadzwonię do pani.
- Oczywiście. - mówię podając mój numer telefonu.
- Idę zdjąć tą sukienkę. - mówię i idę do przebieralni.

Po dwudziestu minutach wyszliśmy z salonu. Pojechaliśmy prosto do centrum na obiad. Podczas drogi zadzwoniłam do Louisa, aby przyjechał do nas. Poszliśmy do jakiejś amerykańskiej restauracji, gdy Louis do nas dotarł. Oczywiście pytał nas gdzie wszyscy byliśmy, więc Harry powiedział, że szukaliśmy sukienki ślubnej, ale jeszcze nic nie znalazłam co, by mi się podobało.

- Louis kiedy idziemy szukać garnituru dla ciebie?
- No nie wiem. Może jutro?
- To od razu pójdziecie wszyscy panowie musicie wyglądać pięknie jako drużbowie, a wymiary Kuby  dostanę od mamy.
- Co!? Ja nie moge. - mówi Zayn.
- Ty nie możesz? Oj tam na dwie godziny góra cztery?
- Zobaczę co się da zrobić.
- A dla dziewczyn? - pyta Louis.
- To z sukienkami idziemy w środę.
- Świetnie.

Po zjedzeniu posiłku każdy pojechał do siebie. Ja z Louisem pojechaliśmy do niego, ponieważ musieliśmy pomyśleć jak posadzić gości, aby każdy mógł się jakoś dogadać. Gdy zajechaliśmy do domu mojego narzeczonego pierwsze co zrobiłam to poszłam po nasz duży notes w którym jest wszystko wypisane.

- Kochanie może coś porobimy? - pyta Lou zaczynając mnie całować.
- Kochanie może najpierw skończmy to. Zaczęliśmy to już robić wczoraj, ale ty jak zwykle nie byłeś tym zainteresowany.
- Wolę robić inne rzeczy.
- Louis. Skończmy to, a później porobimy co innego. - mruczę do niego.
- Wiesz, że cię kocham? - jak potwierdzam kiwnięciem głowy - Zrobisz coś dla mnie?
- Zależy co.
- Pojedziesz z nami jutro przymierzać te garnitury?
- Oczywiście. Coś jeszcze?
- Hmm. Idę jutro zrobić tatuaż.
- Jaki robisz?
- Myślałem nad tym żebyśmy mieli takie same tatuaże w miejscach w których jak się złączymy one także się połączą.
- Może zrobimy takie serduszko. Ja będę miała połowę, a ty drugą?
- Dobry pomysł.
- Bierzemy się do roboty. Myślałam nad tym aby moich rodziców posadzić razem z twoimi najbliższymi.
- A ja żeby moje siostry siedziały z twoimi kuzynami i bratem.
- A teraz tak. Mamy sześciu drożbów i sześć druchen.
- Jutro przyjeżdża Lottie, Tommy, Felicité, Pheobe, Daisy, Doris i
Ernest.
- O której? Lottie coś wspominała, że koło 16 będą.
- Nie wiem. - śmieje się Louis kocham jego śmiech.
- Dobrze, że ja coś wiem. Zróbmy to. - wskazuje na stertę papierów.
- No już już.

Zrobiliśmy to co chcieliśmy. Nasza najbliższa rodzina i najbliżsi przyjaciele siedzieli przy nas. Natomiast dalsza rodzina i przyjaciele troszkę dalej. Było już późno, dlatego zostałam u Louisa.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz