Rozdział 21

1.8K 66 2
                                    

Jest rano właśnie wstałam. Dzisiaj jest 1 listopada czyli wszystkich świętych. Idę z mamą, Kubą i chłopakami na cmentarz do mojej babci która zmarła niecałe trzy lata temu. To był najwspanialszy człowiek na ziemi. Naprawdę. Mój tata pojedzie do swojej mamy, która zmarła przed moimi narodzinami. 
- Vera już jesteś! - krzyczy mój brat
- Jak bym mogła nie przyjechać do ciebie. Mam dla ciebie dużą niespodziankę.
- A kiedy mi ją dasz?
- Dzisiaj.
- A wiesz, że dzisiaj idziemy na cmentarz. A czy Harry i Niall idą z nami?
- Tak. Chcieli iść z nami.
- To super.
Potem szybko się ubralam poszłam do kuchni w której siedzieli wszyscy. Szybko przywitałam się z rodzicami, zjedlismy śniadanie i ruszyliśmy na cmentarz. Byliśmy już tam po 20 minutach spaceru. Przy grobie babci siedział wujek Artur, ciocia Tatiana i moje kuzynostwo, Mateusz który jest młodszy ode mnie o 2 lata i Karina która jest starsza o rok od mojego brata.
- Cześć wszystkim. - mówi mama.
- Cześć. Widzę, że Veronica przyjechała że swoim bratem i z przyjacielem. - mówi mój chrzestny.
- No tak. Jakbym mogła nie przyjechać do mojej babci i do rodziny, która mnie wychowała.
- Po co przyjechałaś po to by pokazać nam jaka jesteś szczęśliwa. Co ty niby masz w tym Los Angeles nic tam nie masz oprócz brata i jego przyjaciół. - mówi mój kuzyn, a mi się chce płakać, bo to co powiedział było okropne.
- Zamknij się nie wiesz co mówisz. Jak będziesz Vere tak traktował to pożałujesz synu.- mówi mój wujek do Mateusza.
- Wiesz jakbyś był grzeczny to bym cię zabrał ze sobą do nas, ale jesteś niemiły w stosunku do mojej siostry. - mówi Harry.
- Spokój! - wreszcie odezwała się moja mama. Tatiana przez cały czas od kiedy Mateusz się mnie nie uczepił ochrzania go za to co zrobił.
- Dobra ja tu zostanę na chwilę, a potem idę do domu, bo nie mam zamiaru patrzeć na niego.
- Dobrze to weźmiesz Kubusia do domu bo nie chcę by zamarzł.
- Pewnie. A mogę iść teraz do Niny grób chce zapalić znicz na jej grobie.
- Masz i idź.
Poszłam na grób mojej przyjaciółki, która zmarła 4 lata temu. Zmarła na wskutek zatrucia się czadem. Była ode mnie starsza o trzy lata. Poznaliśmy się dzięki naszym mamą które zaprzyjaźniły się jak byłyśmy małe. Kiedy podeszłam pod grób okazało się, że siedziała tam jej mama Monika ja mówię na nią ciocia z mężem Tomkiem z dziećmi ma jeszcze ośmio letnią Tosie i małego dwu letniego Maciusia, który okazało się, że jest śmiertelnie chory na rdzeniowy zanik mięśni.
- Cześć wszystkim. - mówię podchodząc do nich.
- Vera nareszcie cię widzę. - mówi ciocia
- Ja tak samo dawno was nie widziałam.
- Jak ci się tam żyje?
- Dobrze, ale jednak tęsknię za wami, za tym miejscem.
Pogadałam trochę z nimi i potem poszłam do reszty rodziny. Posiedzieliśmy godzinę i poszłam z moimi braćmi i przyjacielem do domu.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz