Rozdział 47

1.3K 31 2
                                    

Wstałam już o 6, ponieważ musiałam wyprowadzić szczeniaki na dwór. Zapiełam je na smycze i wyszłam na krótki spacer z nimi. Psiaki były bardzo grzeczne i wiedziały co muszą zrobić. Gdy wróciłam poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie kanapkę z szynką, kiedy zjadłam poszłam do swojego pokoju ubrać się do szkoły. Ubrałam się w boyfrendy, biały crop i białe conversy. Włosy spiełam w kucyka. Spakowałam do plecaka moje książki i zeszyty, piórnik oraz portfel. Telefon schowałam do kieszeni spodni. Wzięłam swoją czarną bluzę i zeszłam na dół. Harry już czekał w aucie, bo tak się umówiliśmy, że będzie na mnie czekał o 7.30. Pierwszą moją lekcją jest muzyka. Tutaj nauczycielka traktuje nas dobrze. Ja śpiewam na każdej akademii z  Teddym, który naprawdę pięknie śpiewa.

- Chodź, bo się spóźnisz i będzie katastrofa. - mówi ze śmiechem.
- I tak się nie spóźnimy, bo ty zawsze wciskasz gaz braciszku.

Weszłam do auta po zamknięciu domu na dwa zamki. Jechaliśmy z 7 minut. Moi przyjaciele czekali na mnie przed szkołą. Wyszłam z auta, żegnając się z bratem. Umówiłam się z nim, że po mnie przyjedzie po szkole.

- Hej!
- Hej Vera! Jak po imprezie, głowa nie boli? - pyta Ashley.
- Głowa mnie nie boli, nie ma po czym, bo nie piłam. - mówię że śmiechem.
- No co ty nawet szampana? - pyta Madison.
- Szampan tak, natomiast nic innego.
- Ja to wypiłem chyba całą butelkę jakiegoś alkoholu i mnie tak głowa boli, ale mama kazała mi iść do szkoły, więc jestem. - mówi Sam.
- No nie ładnie tak pić w środku tygodnia. - mówi Madison.
- Chodźmy, bo muszę z Verą zaśpiewać piosenkę.
- A jaką dzisiaj śpiewacie? - pyta Ashley.
- "Closer"
- The Chainsmokers i Halsey? - piszczy Madison.
- Tak. Przecież ich wczoraj widzieliście. - mówię.
- No tak, ale wy będziecie to śpiewać.
- Wiadomo, my to jeszcze lepiej zaśpiewamy. - mówi Ted.

Weszliśmy do sali. Pani jeszcze nie było, dlatego miałam czas na powtórzenie tekstu. Gdy kończyłam pani weszła do sali.

- Kochani róbcie ćwiczenia, ja muszę przećwiczyć piosenkę z Veronicą i Teddym na konkurs, a wy chodźcie do mnie.
- To ja włączam wam muzykę i zaczynacie śpiewać.
- Okej.

Zaśpiewaliśmy piosenkę. Wszyscy zaczęli nam bić brawo, pani także. Konkurs mamy jutro i musimy być dobrze przygotowani. Kiedy siadamy do ławki, bo pani dała nam chwilę odpoczynku dla gardła, ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę.
- Dzień dobry. - właśnie wszedł Andrew. - Ja przyszedłem do Very.
- Dzień dobry. Proszę.
- Cześć Andrew. Co tu robisz?
- Hej mała. Przyszedłem wam pomóc przy mojej piosence.
- Naprawdę? Kachany jesteś. - przytulam chłopaka.
- Nie duś, bo nie pomogę. - śmieje się Taggart.
- Proszę pani, bo Andrew chce nam pomóc przy piosence.
- Świetnie. Nareszcie pomoże nam wykonawca swojej piosenki. - mówi z uśmiechem - To zaczynajcie dzieci.

Teddy zaczął śpiewać, potem ja. Gdy zaśpiewaliśmy Drew powiedział, że nie potrzebnie przyszedł, bo jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Wszyscy chcieli autograf i zdjęcie z nim. Oczywiście zgodził się.

- Dzieci pakujcie się zaraz dzwonek. A panu strasznie dziękuję, że pomógł nam pan.
- Nie ma za co.
- Dzięki panu będą w pełni przygotowani.
- To ja już pójdę, a ty młoda. - podszedł do mnie - Przyjeżdżam po ciebie, bo Harry musiał szybko polecieć do Londynu w ważnej sprawie i będzie dopiero za dwa tygodnie.
- Ale ja za trzy dni będę zdawać test na prawo jazdy. I kto się mną zajmie przez ten czas. Nie chcę być sama z pieskami. - mówię smutna.
- Właśnie w tym rzecz, że masz dwie propozycje.
- Jakie?
- Wprowadzam się do was na ten czas lub wprowadzasz się do Louisa.
- To ty się do nas wprowadź, bo Louisowi nie chcę wchodzić na głowę. No chyba, że nie możesz się mną zająć.
- Mogę. Przyjadę po ciebie jak skończysz lekcje. Narazie.
- Pa.
- Do widzenia pani. Cześć dzieciaki. - mówi i wychodzi.

Lekcje minęły bardzo szybko. Dzisiaj miałam dodatkowe trzy godziny muzyki, bo nauczyciele zachorowali, dzięki temu mieliśmy czas na próby. Jutro jest konkurs, ciekawe kto ze mną pojedzie. Pani nie może, Ted jedzie z mamą, ale mnie nie może wziąć, bo jego mama, ma tylko auto na dwie osoby. Podchodzę do auta Andrewa.

- Fajne autko.
- Dzięki. Słyszałem, że też masz swoje i to dwa.
- Tak.
- No to super. Już nie długo zaczynasz naukę, szybko się nauczysz i będzie dobrze.
- I co najważniejsze będę mogła sama jeździć do szkoły.
- Pewnie Harrego już to znudziło.
- Tak. Sam zaczął mi mówić, że o będzie dla niego wygodniej.
- Będzie sobie spał i spał.
- Noo. W ogóle mam do ciebie pytanie.
- Hmm?
- Co jutro robisz do południa?
- Nic. Mam wolny dzień. A co?
- Bo mam jutro ten konkurs  i nie ma mnie kto zawieść. I miałabym taką prośbę gdybyś ze mną pojechał.
- Pewnie, że pojadę. Posłucham innych talentów.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.

Już po chwili dojechaliśmy. Drew już miał swoje rzeczy, więc rozpakował się w pokoju gościnnym. Wyszliśmy z pieskami na dwór na spacer. Drew zaczął mówić, że to był najlepszy wybór. Wieczorem jeszcze zaśpiewałam z nim piosenkę chyba z 10 razy i poszłam się kąmpać. Potem spać, bo wcześnie będzie trzeba wstać.

My New Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz