41.

134 4 0
                                    

□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□

☆☆☆☆☆☆□☆Tydzień później.☆□☆☆☆☆☆☆

Znów wtargnęłam do jego myśli. Było to straszne. Ogromny wąż pełzł po czarnej posadzce gdzieś w Ministerstwie Magii. Przy jednych z drzwi stał tyłem odwrócony, nie wysoki mężczyzna, na oko około sześćdziesiątki lub pięćdziesiątki.

Mężczyzna się odwrócił w stronę ogromnego potwora. Ujrzałam jego twarz był to.. Arthur, Arthur Weasley. Arthur dostrzegł pełznącą poczwarę na ziemi i zaczął rzucać na nią zaklęcia, ale bez skutku. Odbijały się one od niego. Wyszłam szybko z jego myśli i pomyślałam o Kingsley'u. Zgarnęłam czapkę i różdżkę. Deportowałam się w miejsce gdzie on był, musieliśmy pomóc Arthurowi.

□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□

Mężczyzna był w swoim biurze w Ministerstwie.

- Maggie, co Ty tu robisz?

-Pan Arthur, gdzie ma zmianę?

-W Departamencie Tajemnic, a po co ci to wiedzieć?

-Szybko chodźmy tam. Szybko..

Wybiegliśmy z biura i zjechaliśmy windą na sam dół ministerstwa.

-Szybciej..

-Lumos.

Dobiegliśmy do czarnych drzwi. Kingsley otworzył je jednym ruchem.

Za drzwiami leżał Pan Weasley w kałuży krwi, a wokół jego ciała owijał się wąż. Stworzenie zaczęło pełznąć w naszą stronę, zrobiłam gwałtowny ruch ręką i odrzuciłam moją mocą węża na drugi koniec bardzo długiego korytarza.

Podbiegłem do Arthura i zaczęłam tamować krwotok z jego ran, a Kingsley zawiadomił oddział w świętym Mungu. Zaczął leczyć rany zaklęciami. Pojawili się uzdrowiciele i zabrali Arthura. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, szukając węża.

- Maggie, za chwilę się tutaj zjawią inni, lepiej wracaj do Hogwartu. Odezwę się do Ciebie przez telefon.

Wąż leżał oszołomiony na końcu korytarza. Nie ruszał się. Może inni go zauważą.

□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□

Pov: Ginny Weasley;

Pani profesor McGonagall obudziła mnie w samym środku nocy i zawlekła do pokoju wspólnego, gdzie dołączyłam do moich braci.

Kobieta zaprowadziła nas do gabinetu dyrektora, gdzie zobaczyłam Rona, Hermionę i Harry'ego, który wyglądał na bardzo wystraszonego.

- Mamy podejrzenie, że waszemu ojcu coś stało się poważnego. Siadajcie.

Zmroziło mnie, a nogi zesztywniały momentalnie. Usiadłam na jednym z krzeseł i zapadłam się w myślach. Co mogło się stać tacie, przecież jest w domu.. A co jeśli się coś stało mamie?

Ciszę przerwał mężczyzna w obrazie, który się nagle pojawił.

-Albusie. Tak to prawda, ale sytuacja jest już opanowana. Arthura zaatakował jakiś wąż. Widziałem go. Teraz zabrali to do świętego Munga.

-Widziałeś coś więcej?

- Tak. Jakaś dziewczyna, na oko może z piątego roku, odrzuciła poczwarę machnięciem ręki, nie miała nawet w niej różdżki. Zadziwiające. Wbiegł z nią Shacklebolt, mówił do niej jakieś imię. Chyba na literę 'M', nie jestem pewien.

Ogarnąć Demona|| HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz