55.

75 5 0
                                    

□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□

Tak jak myślałam spotkanie nie było przyjemne dla żadnego z członków zakonu. Państwo Weasley mieli zostać do końca przerwy w zakonie, później zadecydowali zamieszkać z Muriel.

Zakon miał się zająć odbudową Nory i ochroną Harry'ego. Prawdopodobnie to była ta przyczyna napadu na dom państwa Weasley, że Harry tam był.

☆□☆Peron 9¾, koniec przerwy świątecznej☆□☆

Poszłam razem z Remusem i Nimfadorą oraz rodziną Weasley na peron pożegnać się ze wszystkimi. Było jeszcze trochę czasu przed odjazdem, pożegnałam się już z Ginny, Hermioną i nawet Luną, którą spotkaliśmy. Teraz nadszedł czas na chłopaków.

Uściskałam mocno Rona nie chcąc go puścić.

- Będę tęsknić, bardzo Ron.

- Ja też Meg.

- Pamiętaj aby pisać od czasu do czasu i nie wpadajcie w kłopoty..

- Postaramy się Maggie, no już możesz mnie puścić, nie żeby mi się to nie podobało, ale ludzie się gapią..

- Jak chcesz..

Puściłam chłopaka i przytuliłam mocno Harry'ego, który był trochę zszokowany ale po sekundzie mnie objął. Był znacznie niższy ode mnie więc musiałam się schylić.

- Ty też Harry, pamiętaj że jeśli coś by Cię trapiło to masz oprócz Hermiony i Rona też mnie. Zawsze możesz napisać SMS'a, czy dzwonić. Postaram się być zawsze pod telefonem.

- Dzięki Maggie. Cieszę się że nie jestem teraz sam..

- Harry, ty nigdy nie będziesz sam..

Puściłam chłopaka i stanęłam pomiędzy bliźniakami, objęli mnie ramionami z tyłu.

- Do zobaczenia, dzięki za wszystko.

- Żegnajcie, zobaczymy się w wakacje.

Powiedział Remus, gdy chłopaki weszli do pociągu.

□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□

Wróciliśmy do domu. Przebrałam się w bardziej robocze ubrania i czekałam w holu na resztę zakonu z plecakiem pełnym niezbędnych rzeczy.

Dziś zaczynaliśmy prace nad odbudową Nory. Kiedy wszyscy się już zebrali deportowaliśmy się przed samotnie stojący dom.

Odłożyliśmy rzeczy na trawniku przed domem i weszliśmy ostrożnie do środka. Zaczęliśmy pakować i wynosić wszystkie meble i rzeczy na zewnątrz na ogromny ogród. Część z nich była spalona, przypalona, osmolona lub nienaruszona.

Moją działką był strych, który najbardziej ucierpiał ze wszystkich pomieszczeń. Uniosłam jedno z ostatnich pudeł ocalałych z pożaru i zaczęłam je znosić po schodach. Po drodze, kiedy byłam już na ostatnich stopniach coś ostrego przebiło karton i wbiło mi się w dłoń, z której w momencie zaczęła się sączyć powoli krew.

Doszłam na podwórko, na którym był Bill i Fred, którzy wynosili łóżka i materace. Odłożyli jedno z nich i spojrzeli na mnie.

- Maggie, co ci się stało w rękę?

Zapytał Bill podchodząc do mnie. Odłożyłam ostrożnie karton.

- Zacięłam się, coś ostrego wystawało z tego karto-

Ogarnąć Demona|| HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz