□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□
☆☆☆□☆4 miesiące później - sierpień☆□☆☆☆
Pov: George Weasley;
Jak co dzień odwiedziłem z rana ciocię Andromedę i małego Ted'a, który czekał już na mnie wyglądając ze swojego łóżeczka, abym tylko go wziął na ręce i spędził z nim czas przed odwiedzinami Maggie i dniem w pracy.
Życie większości czarodziejów wróciło po wojnie do normy. Każdy wrócił do zajęć sprzed tych wszystkich miesięcy ciągłego strachu. Razem z chłopakami wróciliśmy do rzeczywistości. Po tym jak powiedziałem Fred'owi o moich przemyśleniach na temat Ted'a i Maggie oraz reszty rodziny, tak dostosowaliśmy czas sklepu i życia prywatnego, że miałem dużo czasu na swoje codzienne wyjścia.
Usiadłem z Teddy'm na podłodze w jego kąciku z zabawkami, a Andromeda poszła zrobić dla siebie śniadanie.
- George, napijesz się kawy?
Krzyknęła z kuchni starsza Pani, gdy bawiłem się małymi samochodzikami z małym chłopcem.
- Nie, dziękuję. Wypiłem przed wyjściem.. Ted, nie, tego się nie wkłada do buzi.
Wyjąłem delikatnie samochodzik z buzi dziecka, a on się zaśmiał prawie tracąc równowagę. Wsparłem go dłonią z tyłu za plecy i wróciłem aby usiadł w pionie. Andromeda weszła do pokoju z śniadaniem. Mały Ted poczłapał na czworaka od razu jak usiadła w fotelu i już zaglądał jej do talerza. Uśmiechnąłem się patrząc na niego jaki może być uroczy. Zgarnąłem samochodziki do pojemnika i usiadłem w drugim fotelu.
- A Ty już jadłeś swoją owsiankę, dalej jesteś głodny?
Ted uśmiechnął się niewinnie od ucha do ucha i zaśmiał patrząc na swoją babcię. Wziąłem go na kolana, a Andromeda dała mu mały kawałek banana.
- Wiesz George, dziękuję Ci za twoją pomoc. Naprawdę wiele dla mnie robisz i dla Ted'a. Wiesz w przyszłości jeśli o tym kiedykolwiek myślałeś będziesz wspaniałym ojcem.
Uśmiechnąłem się delikatnie, a Ted wtulił się w moją bluzę. Oczka mu się kleiły.
- Chyba ktoś tu jest śpiący.
Powiedziałem cicho biorąc małego do łóżeczka. Przykryłem go jego kocykiem, a ten zasnął w mgnieniu oka.
- Będę już leciał. Później jeszcze zaglądnę. Do zobaczenia.
Wyszeptałem aby nie obudzić małego.
- Do widzenia.
Wyszedłem z domu i deportowałem się przed Dziurawego Kotła, patrząc na zegarek. Za piętnaście minut otwieraliśmy, a ja byłem nie przebrany w służbowe ubrania. Maggie odwiedzę po pracy.
□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□
Pov: Maggie Black;
W jednym momencie zrobiło się całkiem biało, potem ciemno jak w Zakazanym Lesie, a na końcu zobaczyłam oślepiającą biel lamp szpitalnych i sufitu. Aż mnie oczy zabolały.
Wróciłam?
Spróbowałam poruszyć delikatnie dłonią. Udało mi się ją podnieść i przetrzeć twarz. Podniosłam lekko się na łokciach i powoli usiadłam na łóżku. Usłyszałam jakieś rozmowy za ścianą, a za szybą rozmawiało dwóch uzdrowicieli. Nie patrzyli do mojej sali. Odgarnęłam włosy z oczu i rzuciłam okiem na salę. Była biała i mogły rozboleć oczy od tej szpitalnej bieli. Namalowali by jakieś nie wiem kwiatki, czy chociaż zmienili by kolor tych ścian. Wróciłam do obserwowania uzdrowicieli, którzy teraz patrzyli na mnie dużymi oczami. Pomachałam im, a oni jakby się ocknęli i wparowali do sali.
CZYTASZ
Ogarnąć Demona|| HP
FanfictionNic nigdy nie wiadomo. Opowieść o Maggie Black. Czarownicy-półdemonie. Jak potoczą się jej losy? Jaką rolę odegra Draco? A jaką Severus Snape? Oraz co wywiną najwięksi figlarze Hogwartu? Zachęcam do komentowania, bo wiem że tu na wattpadzie są zaje...