42.

133 8 0
                                    

□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□■□

Pov: Maggie Black;

Gdy skończyłam pomagać Molly z kolacją, zjadłam swoją część i poszłam na górę. Poszłam na strych, zniosłam ostrożnie moją małą choinkę i ozdoby. Postawiłam ją w kącie pokoju i powiększyłam do normalnych rozmiarów. Zmniejszanie przedmiotów, a późniejsze ich powiększenie czasem jest naprawdę praktyczne.

Przy każdej kolejnej bombce czułam narastający ból na moich plecach. Powoli stawało się to nie do zniesienia. Za każdym razem gdy ktoś chciał mnie dotknąć lub gdy chciałam zrobić jakąś prostą czynność bolało mnie strasznie. Nie chciałam dać tego po sobie znać, więc gdy wiedziałam że mogę kogoś spotkać to brałam mugolskie tabletki przeciwbólowe. Dawały one krótkotrwałą ulgę, ale nie chciałam ich łykać cały czas. Chciałam przezwyciężyć ten ból.

Skończyłam ubierać choinkę. Zeszłam na dół do holu. Słyszałam jak wszyscy rozmawiają na świątecznej kolacji w jadalni, więc przemknęłam do salonu z moimi prezentami i poukładałam je pod dużą choinką.

Wróciłam na górę i spotkałam Charliego na korytarzu.

-Hej Maggie.

-Charlie, myślałam że jesteś na kolacji...

- Tak byłem, ale Syriusz kazał Ci przynieść coś. Zostawiłem to u Ciebie. Wesołych świąt.

-Okej. Tobie również wesołych.

Mężczyzna podszedł i objął mnie w talii, delikatnie przyciągając mnie do siebie. Powoli uniosłam ręce i odwzajemniłam uścisk.

-Dajesz sobie jakoś radę?

- Tak..

- Pamiętaj, że gdybyś już nie mogła, to zapytam jednego ze znajomych uzdrowicieli o radę...

-Charlie, nie. Oni nie będą wiedzieć nic na ten temat. To wynika z czegoś innego, ale dzięki za dobre chęci. To bardzo miłe z twojej strony.

Charlie uśmiechnął się delikatnie i zniknął na schodach. Wróciłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na moje świecące drzewko w kącie pokoju, było pod nim kilka prezentów. Zrobiło mi się ciepło na sercu.

Usiadłam na łóżku i spojrzałam na to wszystko. Nie mogłam sobie wyobrazić bardziej miłych i kochanych osób niż te, które są teraz na dole w jadalni.

Wzięłam ostrożnie prezent od Molly i Arthura. Rozpakowałam ostrożnie papier i wyciągnęłam gruby, wełniany, granatowy sweter z wyszytą złotą literą 'M'. Był na mnie trochę duży, bo Molly wiedziała, że chodzę zazwyczaj w takich ubraniach. Odłożyłam sweter na łóżku i powoli zaczęłam zdejmować moją bluzę, czując jak bardzo ból się rozprzestrzenia po górnej części moich pleców.

□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□□

Pov: George Weasley;

Po kolacji poszedłem na górę do Maggie. Nie mogła być z nami na kolacji, co moim zdaniem było naprawdę nie fair, ponieważ są święta i powinniśmy je spędzić wszyscy razem.

Otworzyłem drzwi do jej pokoju. Maggie stała odwrócona do mnie bokiem. W rękach trzymała sweter od mamy. Oparłem się w drzwiach i patrzyłem na nią. Uśmiechała się patrząc na sweter, a w jej oczach pojawiły się magiczne iskierki. Odłożyła go na łóżko i powoli zaczęła zdejmować swoją bluzę. Robiła to inaczej niż to się normalnie robi, była bardziej uważna i robiła to żółwim tempem. Gdy przekładała bluzę przez głowę, dostrzegłem co jest nie tak. Maggie miała zabandażowaną klatkę piersiową. Podszedłem do niej gdy przekładała sweter przez głowę. Pomogłem jej go naciągnąć. Dziewczyna się odwróciła do mnie.

Ogarnąć Demona|| HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz