LXIX

264 18 51
                                    

- Co?

- No, zagrajmy.

Hermiona, która już dawno rozgryzła, o co im chodzi, zmarszczyła brwi.

Półgłówki.

- Raczej nie. – zażenowana odpowiedziała Ginny.

- Dlaczego nie?

- Nie macie lepszych gier? Szachy?

Harry i Ron byli nie ugięci.

- Po prostu zagramy na pytania, a kto nie odpowie będzie musiał coś z siebie zdjąć. – Odparł.

- W porządku. – oznajmił blondyn.

Trzeba dać ludziom, to czego chcą!

- Draco?

- No co? Będzie fajnie, Ginny. – mrugnął.

Nie wiedziała, co knuł, lecz mu ufała.

- To się bawcie, ja pójdę coś wrzucić na ząb.

- Mnie też w to nie wciągnięcie. – pokręciła głową Granger. – Idę czytać książkę.

Nie zatrzymywali ich, nie były potrzebne.

- Mamy oczywiście czujnik tajności.

- Zacznę. – oświadczył Potter. – Draco, gdzie jest Bellatrix? Twoja ciotka, która jest Śmierciożercą, która torturowała rodziców Neville'a, która zamordowała Syriusza...

- Jest w Dworze Malfoy'ów. – odpowiedział bez zająknięcia. Nie zamierzał nawet głupiej skarpetki zdejmować.

Gra była ostra, lecz tylko dla uczniów z Domu Lwa. Nie chcieli powiedzieć nic o książce z eliksirów, bo Malfoy'a ciekawiło, co sprawiło, iż Potter nagle potrafił coś uwarzyć. Nie mogli wyjawić ani jak pomogli Syriuszowi, ani gdzie przebywał zanim umarł. Nie powiedzieli, gdzie znajdowała się tajna siedziba Zakonu Feniksa. Nie wyjawili, czy prawdą było, że Huncwoci nielegalnie zostali animagami. Padło nawet pytanie, co stało się na cmentarzu po ostatnim zadaniu w Turnieju Trójmagicznym, Ślizgon nie dowiedział się jak dokładnie zginął Cedric. Tajemnicą zostało, co Harry widział w Zwierciadle Ain Eingarp oraz gdzie był Hagrid na początku ich piątego roku. Nie odkryli swoich kard przed Malfoy'em, więc siedzieli w samych bokserkach, a on w pełni ubrany, bo nie bał się powiedzieć wszystkiego, czego wiedział, nawet gdy Harry, którego nic już nie obchodziło w ostatniej rundzie wypalił:

- Czy jesteś Śmierciożercą?

Draco uśmiechnął się złośliwie. Nikogo nie było w pobliżu. Wziął do ręki tajnik czujności, a potem go rozwalił na małe kawałki.

- Tak, jestem. – rzekł w zupełności opanowany. Nie mieli żadnych dowodów. Byli tylko naiwnymi Gryfonami, siedzącymi przed nim w bieliźnie. Za to on był potęgą. Podniósł się i dodał, bo czasami lubił kopać leżącego:

- Nie mogliście zacząć od tego pytania?

A następnie odszedł do kuchni, by przytulić od tyłu Ginny.

- Ciasteczko?

- Chętnie.

- Jak gra?

- Całkiem, całkiem.

              Hermiona z trudem powstrzymała śmiech.

- Ale się daliście zrobić.

- Po której jesteś stronię? Hę?

- Po stronie rozsądku. – powiedziała.

- A nam rozsądek podpowiada, że jeśli mamy pozwolić Ginny na przebywanie w jego towarzystwie, musimy sprawdzić czy on ma Mroczny Znak!

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz