Była niemal pewna, że pomysł Blaise'a wcale jej się nie spodoba, ale jak już żyć to żyć.
- Ubierz. – podał jej dużą, czarną bluzę.
- Będziemy napadać na bank Gringotta? – zaśmiała się zakładając ją.
- Idziemy do mojego dormitorium. – odparł.
- Zwariowałeś? Chcesz, żeby mnie tam zabili?
- Dlatego przyniosłem ci bluzę z kapturem, mądralo. – pokazał jej język.
- To jest idiotyczny pomysł. – syknęła. – Nie możemy być gdziekolwiek indziej.
- Nie. – uparł się. - Pozbyłem się wszystkich z pokoju, Draco myśli, że chciałem być dla niego miły i sprawić, by nikt mu nie przeszkadzał. On ogólnie uwielbia być sam. Ale... uwaga, uwaga, wejdziesz tam ty i wyjaśnicie sobie sprawy.
- Nie ma mowy.
- Wiedziałem, że będziesz się stawiać. – przerzucił rudowłosą przez ramię bez żadnego problemu ruszył. – Anguis in herba. – podał hasło.
Ślizgoni byli zajęci sobą i nawet nie zaprzątali sobie głowy interesowaniem się dziwną sytuacją, jaką było przemycanie Gryfonki do dormitorium chłopaków z piątego roku.
- Masz przewalone, Zabini.
- Ty masz przewalone, nie ja będę z Malfoy'em gadać. – zachichotał.
Uderzyła ją fala gorąca. O czym będzie miała z nim rozmawiać? To on ma jakiś problem i wyraźnie dał jej do zrozumienia, iż nie zamierza się nim dzielić. Choć wiedziała, że musi to z niego wydusić, nie przychodził jej do głowy żaden sposób.
- Powodzenia, mała.
Otworzył drzwi, dosłownie wrzucił dziewczynę do środka i dzięki magii sprawił, iż drzwi dało się otworzyć jedynie od zewnątrz przez niego we własnej osobie. Rozejrzała się po pokoju, ale nikogo w nim nie było, sam wystrój zabierał dech w piersi. Herby Slytherinu, ciemnozielone, bogate baldachimy, ozdobne, szare dywany, zdobiony żyrandol i pochodnie nadające mrocznego klimatu. Nic jednak nie było tak widowiskowe, jak ,,pejzaż" za oknem. Przesunęła zieloną zasłonę, by w pełni móc zobaczyć wodę z jeziora. Niestety było ciemno, wpatrywała się i wpatrywała, ale ciężko było cokolwiek zobaczyć, lecz nagle gruba ryba przepłynęła dosłownie przed jej oczami, tak znienacka, że dziewczyna odskoczyła wystraszona. Usłyszała patetyczny śmiech, więc się obróciła, a jej oczom ukazał się pół nagi Malfoy. Ręcznik o srebrnym kolorze miał owinięty wokoło pasa, a włosy wycierał drugim, takim samym. Zrobiło jej się gorąco, szybko zrozumiała, że brał kąpiel w łazience przydzielonej ich pokojowi, a nie tej należnej prefektowi. Nawet nie usłyszała kiedy wyszedł, ani nie wiedziała jak długo ją obserwował.
- Życie ci niemiłe, Weasley?
- Żebyś wiedział.
- Nie pomogę, ale mogłabyś już wyjść, bo chciałbym się ubrać.
- No, tak...tylko, że drzwi, one są zamknięte. – speszyła się.
- To trzeba je otworzyć. – nacisnął na klamkę, ale nic to nie dało. Przewrócił oczami zirytowany. – Niech zgadnę: Zabini.
Kiwnęła głową.
- Z powodu...
- Draco, nie wiem, co cię męczy, ale chcę się dowiedzieć. – wypaliła z grubej rury i to był błąd.
- Merlinie daj mi siłę, bym jej nie udusił. – warknął. – Weasley, ja mam cię dość. Dość, słyszałaś? Nic sobie nie mamy do wyjaśnienia, moje sprawy to moje sprawy!
CZYTASZ
Ryzykowne wybory Draco Malfoy'a
FanfictionDRINNY - DRACO x GINNY Wiecie jak jest, miłość nie wybiera. Czasami można zakochać się w kimś kogo powinno się nienawidzić. Wypadki chodzą po ludziach... Znalazłam okładkę na pintereście, nie mam do niej praw. Wszystkie postacie, miejsca oraz nazwy...