- Pani Pince wyjechała na zjazd bibliotekarek, więc uporządkujesz wszystkie książki w kolejności alfabetycznej. – oświadczyła Umbridge i wyszła.
Ginny spojrzała na Malfoy'a. Biblioteka była zamknięta, więc zostali tylko we dwoje.
- Co się gapisz, Weasley?
- To przez ciebie dostałam szlaban, oddaj moją różdżkę, a załatwię to w sekundę.
- Nie przekonałaś mnie.
- No skończ się zgrywać. – ciągnęła, lecz on ją ignorował. – Kupię ci paczkę w Miodowym Królestwie... No oddaj mi tę różdżkę! Nie będę układać tych książek... ile ich tu jest? No, Malfoy! – ale on nadal nie podniósł głowy znad lektury.
Dziewczyna podniosła najbliższą księgę, wyrwała z niej stronę, zwinęła zwitek papieru w kulkę i rzuciła w chłopaka.
- Jaka ty jesteś denerwująca! Jakim cudem ktokolwiek z tobą wytrzymuje? Wszyscy macie tak wielkie zapotrzebowanie na atencję w tym Gryffindorze?
Wyjął swoją różdżkę, jednym zaklęciem sprawił, że książki trafiły na swoje alfabetyczne miejsca. W tamtym momencie Ginny pomyślała, że nie jest on wcale taki zły. Czar szybko prysł. Ślizgon obrócił się w jej stronę i szepnął:
- Silencio.
Posłała mu mordercze spojrzenie, lecz on tylko parsknął złośliwym śmiechem.
- Układ jest taki: dasz mi w spokoju poczytać, a zastanowię się nad przywróceniem ci mowy.
Nie mogła mu nic zrobić bez różdżki, chyba, że rzuci się na niego z pięściami. Była pewna, że wygrałaby taką bitkę. Miała kilku starszych braci, a Malfoy pewnie bałby się uszkodzić swoje delikatne dłonie. Usiadła w innym stoliku i położyła głowę na stole. Obserwowała jak jego wzrok błądził po kartkach. Nie wiedziała jak długo będzie się nad nią znęcać, więc stwierdziła, że też weźmie sobie coś do poczytania, tak więc chwilę później wróciła z fanowską książką o Harpiach z Holyhead.
- Serio, Weasley? Co, podoba ci się, że to jedyna drużyna przyjmująca tylko kobiety? Wielkie mi halo, są kompletnie do niczego. Grupka feministek, które nawet nie znają zasad...
Pokazała mu środkowy palec.
HARPIE Z HOLYHEAD SĄ NAJLEPSZE!!!
- Właśnie, miałem cię jeszcze zapytać, czy Potter zerwał już z tą Krukonką dla ciebie? Nie? Oh... No cóż, nie dziwię mu się.
Ginny otworzyła szeroko usta. Draco nonszalancko opierał się na krześle.
- O, a wracając jeszcze do quidditcha. Widziałem twój wzwód, było... em... w porządku... jak na dziewczynę. – jego głos kipiał drwiną. Tak bardzo chciał doprowadzić ją do szału.
Co za śmieć.
- Weasley, co nic nie mówisz? Obraziłaś się?
Jak ja go nienawidzę. Nich mi odda różdżkę, a więcej nie wstanie.
- Jeszcze jedno... wtedy w Noc Duchów jak beczałaś jak dziecko na Wieży widziałem twój kostium. Czemu chciałaś jeszcze bardziej upodobnić się do goblina? Nie wystarczy ci, że masz rude włosy i piegi? Uwierz, świat nie zniesie większej brzydoty. – typowo dla siebie przeciągał samogłoski. Sycił się jej irytacją.
Dziewczyna nie miała pojęcia po co on to robi. Co daje mu bycie takim obrzydliwym gumochłonem?
- Ale się zaczerwieniłaś. Tak na ciebie działam? Ten cały – jak mu tam – Corner? Już cię nie zaspokaja. Twoja rodzina jest tak biedna, że może powinnaś upiec dwie pieczenie na jednym ogniu... jeśli wiesz o czym mówię. Trochę pieniędzy ci się przyda, a jeszcze ktoś cię porządnie... - nie dokończył, bo rudowłosa zerwała się i dosłownie zrzuciła go z krzesła.
CZYTASZ
Ryzykowne wybory Draco Malfoy'a
FanfictionDRINNY - DRACO x GINNY Wiecie jak jest, miłość nie wybiera. Czasami można zakochać się w kimś kogo powinno się nienawidzić. Wypadki chodzą po ludziach... Znalazłam okładkę na pintereście, nie mam do niej praw. Wszystkie postacie, miejsca oraz nazwy...