LV

274 20 6
                                    

- Harry zaprosił mnie na przyjęcie u Slughorna. – oświadczyła Luna szeptem, bo właśnie ćwiczyli zaklęcia na zajęciach.

- Co ty gadasz?

- Uu, Colin, zazdrosny? Myślałam, że już ci przeszła miłość do Harry'ego. – zażartowała Ginny.

- Ej, uważaj sobie! Razem założyliśmy tamten funclub!

- Zamknij się. – syknęła. – Luna podoba się Harry'emu, teraz to się liczy!

- Co? Nie podobam mu się!

Nauczyciel odchrząknął, a oni wrócili do ćwiczenia zaklęcia Engorgio Skullus oraz .

- Jakiś miesiąc temu Hermiona powiedziała, że Harry'emu ktoś się podoba, a ja wtedy na to, że powinien zaprosić ją na te przyjęcie. – dodała Ginny chwilę później, gdy Flitwick oddalił się w kierunku innych uczniów.

- Dobra, teraz jestem zazdrosny. – szepnął Colin, a dziewczyny parsknęły.

- Dalej uważam, że to nie jest prawda. Właściwie to...on na ciebie patrzy tak miło. Jak jem czasami posiłek przy waszym stole, widzę to.

- Na mnie? – zdziwił się Creevey.

- Cicho siedź! On patrzy na Ginny!

- Co ty gadasz!? Od lat nie zwracał uwagi na moje głupie zaloty!

- Dość. – oświadczył profesor. – Zapraszam na środek, zaprezentujecie wykonanie zaklęcia na ocenę.

- Lepsze to niż szlaban. – rzekł Colin, gdy wychodzili już z sali. – Oho, kto idzie!

Ginny uniosła głowę i zauważyła swojego chłopaka razem z Seamusem. Nie poczuła kompletnie nic, a raczej poczuła, że chce zawrócić lub obejść ich okrężną drogą.

- Co teraz masz? – powiedział do niej słodko na pokaz.

- Numerologię. Chyba trochę zabawimy się z Colinem. – odrzekła, a jej przyjaciel roześmiał się. Założyli się poprzedniego wieczoru o to, że kto pierwszy otrzyma szlaban od profesor Vector, ten zwycięża koszyk słodyczy z Miodowego Królestwa na koszt przegranego.

Dean zmarszczył brwi.

- Co proszę?

- Chcę dostać szlaba... - zaczęła tłumaczyć Ginny, ale on już jej nie słuchał.

- Masz coś do niej? – zazdrośnie zwrócił się do Colina.

- Hm?

- Merlinie, nie rób scen. – westchnęła dziewczyna. Nie chciała, by zepsuł jej dobry nastrój. Pociągnęła Colina za sobą, a Luna pożegnała się, bo Numerologii nie mieli razem.

- Wkurza mnie. – wyznała Gryfonka. – Chyba z nim zerwę.

Colin się roześmiał.

- Też chciałbym podchodzić do wszystkiego tak na luzie!

- Ej, to dla mnie wiele znaczy! To było głębokie uczucie!

- Tak głębokie jak nasza wiedza z Numerologii?

Zachichotała, bo oboje nic nie robili na tych lekcjach.

- Masz rację, po prostu dobrze całuje.

- Dzięki wielkie za zniesmaczenie mnie.

- Cała przyjemność po mojej stronie. – ukłoniła się nisko, a profesor Vector zagrzmiała:

- Nie zatrzymujemy się na korytarzu!

- Jeden zero dla mnie! – ucieszyła się Ginny.

                   Godzinę później cali rozbawieni z powrotem wypadli z klasy.

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz