XXXI

366 30 24
                                    

                          Pierwszy raz od imprezy zobaczył ją na lunchu następnego dnia. Była rozczochrana i miała na sobie rozciągnięty dres. Zastanawiał się, jak ktoś taki jak on – pełen klasy, opanowania - może mieć ochotę na całowanie tak chaotycznej dziewczyny. Draco nie spał tej nocy, lecz nawet kilkugodzinne rozmyślanie nad tym, co wydarzyło się w opuszczonej sali nie wskazało mu żadnego wiarygodnego winowajcy. Stało się. I to on zaczął! Zerknął na nią ponownie, a ona akurat ziewała nie zasłaniając twarzy ręką. Pokręcił głową delikatnie rozbawiony. Kiedyś uznałby to za kompletny brak wychowania, teraz jednak miał ochotę zrobić to samo, co ona: nie przejmować się opinią innych. Ziewnął. Kilka Ślizgonów spojrzało ze zdziwionymi minami, a on poczuł...nic! Oni go nic nie obchodzili! Mógł ziewać ile chciał, kiedy chciał. Poczuł wolność. Spojrzał jeszcze raz. O zgrozo. Dzieliło ich dobre piętnaście metrów, uśmiechała się do niego, a on odwzajemnił to delikatnie.

- Draco, Draco, Draco...

Posłał przyjacielowi zdziwione spojrzenie.

- Co wczoraj się działo... - westchnął rozanielony Blaise.

- Złapali cię?

- Błagam cię, już dawno byłem w łazience z moją randką. – mrugnął ostentacyjnie.

- Romantycznie. – skwitował zniesmaczony Malfoy.

- A ciebie złapali?

- Wymknąłem się tyłem do innej klasy.

- Rozumiem, że uratowałeś naszą Weasley, jak dzielny rycerz? – zapytał dźgając powietrze niewidzialnym mieczem.

- Jak możesz zobaczyć, siedzi cała i zdrowa.

- Wspaniale. W takim razie może przejdziemy się w trójkę po błoniach?

- Po co? – zapytał od razu. Obserwowanie jej z piętnastu metrów było bezpieczne, ale nie wiedział, co się wydarzy, gdy będzie musiał z nią porozmawiać, albo niechcący się o siebie otrą.

Czy ona będzie chciała rozmawiać o tym pocałunku? Co jeśli się jej nie podobało? Nie, nie, przecież sama mnie do siebie przyciągnęła za drugim razem! I uśmiechnęła się chwilę temu. Może to nie było do mnie?

- Ale pobladłeś. – mruknął cicho Blaise. – Śmiem twierdzić, że coś interesującego się wydarzyło.

Draco postanowił go zignorować.

- Dobra, nie musisz mówić. Idę ją spytać. – wstał, a Malfoy od razu pociągnął go od razu z powrotem na ławę.

- Nic się nie wydarzyło! – odrzekł natychmiastowo.

Zabini wyszczerzył się, bo dostał dokładnie to, co chciał.

- Co ta dziewczyna z tobą robi, Draco.

Po tych słowach aż zmroziło blondyna. Racja, gdzie się podział jego spokój? Dobra mina do złej gry? Zaczął postępować bez długiego zastanowienie, impulsywnie – zupełnie jak jakiś przeklęty Gryfon.

- Nie masz się czego wstydzić, jest boska.

- O niczym nie masz pojęcia. – warknął. Nie lubił, gdy suszyło mu się o coś głowę.

- To o dwunastej. – postanowił.

Pozostało mu tylko śledzenie wzrokiem przyjaciela, który bez skrępowania nachylił się nad nią i szepnął do ucha zapewne zaproszenie na spacer. Z satysfakcją zauważył, iż trochę się zarumieniła oraz rzuciła mu sekundowe spojrzenie. Postanowił trochę się odświeżyć przed spotkaniem.

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz