XXX

380 26 17
                                    

- No pooowiedz. – jęczał jej do ucha Colin.

- To tajemnica.

Warknął z frustracji.

- Luna, pomóż mi to z niej wydusić!

- Lecz czy to nieoczywiste? – odpowiedziała Krukonka swoim melodyjnym głosikiem.

- To mnie oświeć, na litość boską.

- Colin, czemu, aż tak chcesz wiedzieć?

- A bo ja wiem? Zawsze wszystko nam mówisz, a potem pojawia się chłopak, który zaprasza cię na imprezę Testera Wellssa! Tego Testera Wallssa z ostatniej klasy! Wiesz, co tam się będzie działo?

- Ludzie będą....eee...rozwiązywać zadania? – udała głupią.

- Oh, Ginny! – zdenerwował się. – Czemu mnie żadna dziewczyna nie zaprosi na taką imprezę?

- Przesadzasz, tam nie będzie się działo nic ciekawego.

Rudowłosa zniknęła w łazience, by ubrać sukienkę kupioną w Hogsmeade, tak jak polecił jej Malfoy.

- Gadaj, co wiesz. – konspiracyjnie szepnął Colin do Luny, a ta zachichotała.

- Veritas temporis filia est.

Przechylił głowę i zmarszczył nos.

- Hę?

- Po prostu bądź cierpliwy.

- Ble, ble, ble... A może... zrobimy listę wszystkich chłopaków z jakimi Ginny mogłaby się umówić i będziemy wykreślać tych, którzy zostaną dziś w Pokoju Wspólnym?

- Co jeśli umówiła się z kimś spoza Gryffindoru?

Creevey zignorował tę dosyć trafną uwagę, a rudowłosa wyszła z łazienki.

- I jak? – nie otrzymała odpowiedzi, więc zmarszczyła brwi. – Brzydko? Naprawdę?

- Ni-e. Nie. Idealnie.

- Wyglądasz jak Marirellicce. – szepnęła zachwycona przyjaciółka. – Nie mówcie, że nie wiecie kim są...

- Nieważne. – uciął chłopak. – To musi być ktoś ważny, skoro tak się wystroiłaś.

Popatrzała w dół. Nie chciała wyglądać jakby się starała. Przez lata nie życia w bogactwie nauczyła się jak wydawać pieniądze nie wydając ich. Za cztery galeony zamiast tylko, ów pięknej, błękitnej sukienki z odkrytymi ramionami i tiulowym kloszem, kupiła również pasujące sandałki na kilku centymetrowym obcasie oraz ozdoby do włosów, która sprawiała, iż jej kudły nie leciały na twarz.

- Która godzina?

- Za dziesięć.

Draco niepostrzeżenie wsadził jej do ręki liścik, gdy mijali się na korytarzu kilka godzin wcześniej, jego treść brzmiała:

Spotkajmy się obok łazienki prefektów o 21:58. Godzinne spóźnienie to dobre spóźnienie, zapamiętaj to sobie, Weasley.

D.

Uśmiechnęła się, gdy to przeczytała.

No tak, spóźnianie się na imprezy jest w stylu Ślizgonów. I po co oni to robią? By zdobyć uwagę? Muszę go o to zapytać...

                                         Spojrzał w lustro, przeczesał włosy. Blaise zaczął walić w drzwi.

- Wyłaź stamtąd, lalusiu!

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz