LIII

269 23 2
                                    

            Związek z Deanem okazał się dosyć burzliwy. Był naprawdę miłym chłopakiem, starał się. Pewnego razu wybrali się na spacer ostatniego słonecznego dnia, bo później jesień stała się poważniejsza, mroczniejsza i zdecydowanie bardziej deszczowa. On opowiadał jej swoje historie, ona swoje, ale niestety jedynym tematem łączącym tę dwójkę był quidditch, tylko, że nawet nie lubili tych samych drużyn... Potrafili jednak wzajemnie się rozbawić i tak właśnie w szampańskim humorze z rumieńcami na buziach wparowali do biblioteki, Ginny ciągnęła go za rękę, aż do ostatniego rzędu półek.

- Będziemy się całować obok Stu przepisów z żabim mięsem?

- Masz rację, nie brzmi smakowicie.

Znów chichotali. Pociągnęła go za krawat, przez co pochylił głowę i znów ich wargi się ze sobą splatały.

- To jest idiotyczny pomysł. – warknął zbliżający się głos, para jednak była zbyt zaaferowana, by zwrócić na niego uwagę. – To, że w tym roku ty organizujesz imprezę z okazji rozpoczęcia roku nie znaczy, iż powinieneś sam gotować! Zresztą, już jest połowa października, trochę za późno z tą okazją...

- Czekałem na swoje urodziny! A żabie dania są wykwintne! Francuskie! – dodał, aby zabłysnąć.

- Z Francją to ty nie masz nic wspólnego.

- Oprócz tego, że całuję, jak młody Bóg. – odparł rozweselony Zabini, akurat skręcił w ostatni rząd. Zareagował tak szybko, że o mało nie przewrócił stosu ksiąg. Złapał przyjaciela uniemożliwiając mu zobaczyć, tego, co on.

- Co znów? – syknął Malfoy.

Ginny i Dean oderwali się od siebie, stali jak wryci nie mając gdzie uciec.

- Faktycznie, to zły pomysł, przecież ja nawet nigdy nie robiłem jajecznicy! – zagrał to doskonale, ale Ślizgonowi wciąż było mało.

- Tak? A ja chyba mam ochotę na żabie udka. Przepuść mnie! – zażądał.

- O co chodzi? – mruknął Thomas, a rudowłosa cała spięta tylko otworzyła usta nic w końcu nie mówiąc.

Czemu Zabini nie chce, by Malfoy spotkał mnie z Deanem?

Draco siłą przesunął przeszkodę i zajrzał za róg. Ginny spojrzała na swoje stopy. Nie mogła na niego patrzeć, wystarczyło jej, że gdy tylko choć przez sekundę się nie pilnowała przy swoim nowych chłopaku myślała o tym blondwłosym Ślizgonie... Cały czas musiała sobie przypominać, iż to już się zaliczało do przeszłości, a Dean to chłopak, którego polubiliby jej rodzice, któremu nawet Ron w końcu by odpuścił, a nie Malfoy, Malfoy byłby potwornym chłopakiem...jednak takim...wartym ryzyka...

Niech już idzie, błagam, Merlinie.

- Jakiś problem? – zapytał Thomas nadal uprzejmie.

- Mój przyjaciel wstydzi się zaprosić was na swoje urodziny.

- Czemu miałby chcieć nas zaprosić?

- Czemu miałby nie chcieć? Wszyscy o was teraz mówią, o waszym związku. – ledwo przeszło mu to przez gardło.

- No...tak...to w piątek o dwudziestej w tej sali, co rok temu. Hasło to miedziane łuski.

- Do zobaczenia.

- Dziwne, co? – powiedział Dean, gdy tamci odeszli. Ginny niemrawo przytaknęła.

- Po co ta szopka? – zapytał z kolei Draco.

- Pf...no pewnie, to JA odstawiłem szopkę! Dobre sobie!

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz