LXIII

323 23 13
                                    

            Atmosfera była gęsta, wszyscy patrzeli na siebie spod byka. No...nie wszyscy. Uczniowie Hufflepuffu i Ravenclawu mieli się całkiem dobrze, jedli śniadanie w dobrym humorze. Nie można tego było powiedzieć o Gryfonach i Ślizgonach. Zaczynając od tych pierwszych...Harry i Ron nie wiedzieli na kogo konkretnie mieli być wściekli (na pewno nie na samych siebie), ale wiedzieli, że byli wściekli. Byli pewni, iż przeklęty Malfoy maczał palce w ich wczorajszym kilkugodzinnym zwisie. W dodatku Hermiona przemądrzałym tonem wygłosiła im długą mowę zanim zdjęła zaklęcie. Uważała, że zachowali się wybitnie niedojrzale, lecz oni nie widzieli w tym swojej winy. Ginny siedziała pochylona nad goframi, wyglądała trochę jak opętana, bo niebezpiecznie się do nich śmiała. A jej dobre samopoczucie dobijało ich jeszcze bardziej. Rudowłosa wyglądała pięknie, tak jakby miała wybrać się po śniadaniu na sesję zdjęciową. Wiele osób w Wielkiej Sali spoglądało w jej stronę, jednym z nich był Draco. Blondyn pił czarną herbatę i udawał, że słucha Zabini'ego opowiadającego o swojej randce. Nie potrafił powstrzymać miłego wyrazu twarzy, choć niezwykle się starał, lecz jego ciepłe spojrzenie w wiadomą stronę, działało jak płachta na byka na Pansy, która wierciła się na swoim miejscu, tak mocno kroiła swojego tosta, że aż jej talerz pękł.

- Hej, kochana! – mruknęła dobrotliwie Daphne. – Uważaj, bo porysujesz sobie paznokcie!

- Co się dzieje? – dopytywała Milicenta.

- Dobrze wiecie co. – wyszeptała z uporczą wściekłością Ślizgonka. – Nie rozumiem niczego. O co mu chodzi?

- Po prostu musi przetrzeć oczy, bo ty i on, jesteście dla siebie stworzeni.

- Ja to wiem! – niemal pisnęła. – Ale coś mu odbiło. Czyżby zapomniał, że moi rodzice rozmawiali z jego? Przecież mieliśmy być razem! A on..!

...a on gapił się beztrosko w stronę Ginny.

- Wlałem mocz do twojego szamponu. – powiedział Blaise.

- Okej, okej... - odrzekł Draco.

- W ogóle mnie nie słuchasz!

Chłopak w końcu zwrócił uwagę na przyjaciela.

- Jestem pewny, że jestem w stanie zgadnąć, co robiłeś z Ollą bez słuchania twoich opowiadań.

- Uważasz, iż jestem przewidywalny?

- Nie powiesz mi, że nie doprowadzasz randki do końca. – szepnął Draco.

- Oj, żebyś wiedział! Doprowadzam kilka razy. – odparł usatysfakcjonowany takim obrotem rozmowy.

Malfoy przewrócił oczami, choć trochę go to rozbawiło. Co jeszcze go bawiło? Pełne zgryzoty twarze Pottera i Weasley'a. Miał nadzieję, że pogodzili się z przegraną. Ginny wybrała jego. Gryfonka wybrała Ślizgona ponad Gryfonów. Oj, mieli ciężki orzech do zgryzienia, lecz Malfoy choć od dawna czuł się przeraźliwie źle przez pewien znak na swoim przedramieniu, to gdy tylko pomyślał o niej od razu wszystko wyglądało inaczej, w ciepłych barwach, pełne nadziei.

                   Cisza przed burzą się skończyła, gdyż wraz z pojawieniem się na obiedzie Katie Bell rozpętał się sztorm. Kilka spojrzeń. Draco poczuł potężne ukłucie w sercu, potem tylko przewróciło mu się w żołądku i pognał ku toalecie, by nie zwymiotować na środku Wielkiej Sali. Harry, który pierwszy dorwał się do koleżanki z drużyny, która dopiero co wyzdrowiała, zdążył zadać jej jedno pytanie, lecz choć dziewczyna nie znała na nie odpowiedzi, on sam wiedział lepiej. Minął ją, zignorował cały świat, by lecieć za blondynem. Zastał go w łazience przed lustrem.

Czy on...Malfoy p ł a c z e?!

Gryfon złapał za różdżkę.

- Harry? – uroczo jęknęła Marta.

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz