XIX

376 27 14
                                    

                          Choć po imprezie chciała zostać z rodziną na Grimmauld Place aż do śmierci, by nigdy więcej go nie spotkać, dzień powrotu nastał szybko. Rano prawie zwymiotowała ze stresu. Jednak najstraszniejsze wydarzyło się na peronie, gdy przed pociągiem napotkali Colina.

- Creevey, słyszeliśmy, że twoja impreza była świetna!

Ginny z zimną krwią posłała przyjacielowi najbardziej groźnie spojrzenie na jakie było ją stać.

- Taa...k, było extra. – rzekł.

- Wiecie, znajdziemy sobie wolny przedział, pa! – krzyknęła rudowłosa i pociągnęła go za rękę.

- Coś ty znowu przeskrobała?

- Nawarzyłam więcej piwa kremowego niż jestem w stanie wypić! Colin, moje życie to katastrofa, zabij mnie, ukróć moje cierpienia! – jęknęła na skraju wyczerpania nerwowego. Nareszcie mogła odetchnąć. Nikt z rodziny jej nie widział.

- Oho, czy ty nie potrafisz się nie pakować bez przerwy kłopoty? – zaśmiał się, ale jej wzrok tym razem był naprawdę pełen bólu, a nie jak zazwyczaj wyśmiewający problemy. – Tam jest wolne. Wszystko mi opowiesz.

Ufała mu, więc próbując nie świrować wyjawiła mu cały opis sylwestrowej noc. Chłopak patrzał na nią jakby... Nie było nawet dobrego porównania! Szok, skandal, niedowierzanie. Zastygł i gapił się jej w oczy.

- Jakim cudem jesteś jeszcze żywa? Merlinie.... CAŁOWAŁAŚ SIĘ Z DRA...

Rzuciła się na niego.

- Zamknij się!

- I tak wszyscy się dowiedzą. – szepnął i zaraz wymsknął mu się głęboki śmiech. – Masz totalnie przesrane!

- Dzięki za pomoc. – syknęła. – Colin, co ja mam robić?

- Przestać kłamać i się z nim non stop nie spotykać?

- Co? – warknęła.

Zachichotał.

- Ginny, ostatnie cztery miesiące z nim spędziłaś. Nie zaprzeczaj. Cały czas tylko: Malfoy to, Malfoy tamto... Prosiłaś się o to.

- Prosiłam się?

Zezłościł ją. Ona tego przecież nie chciała. Nie chciała, aby cokolwiek łączyło ją z tym nadętym impertynentem! To powinno być oczywiste dla całego świata, więc czemu jej najlepszy przyjaciel mówił takie rzeczy.

- Colin, ja go nienawidzę! Dobrze wiesz, jaki z niego śmieć.

- Nie zmienia faktu, że się lizaliście. – wykonał bardzo obrzydliwą inscenizację polegającą na dziwnym wykrzywianiu ust i języka w powietrzu.

- Eh! Odepchnęłam go!

- Nie podobało ci się to?

Tak. NIE.

- Pewnie, że nie! To głupi, zarozumiały Ślizgon.

- Wydaje mi się, czy przed świętami mówiłaś, że potrafi być naprawdę zabawny i interesujący, gdy nie ma publiczności?

Zacisnęła dłonie w pięści wbijając paznokcie we wnętrze dłoni.

- Musiałabym być na haju, żeby powiedzieć coś takiego. Koniec rozmowy.

                             Obrażona była aż do kolacji. Kurczak rozmroził jej serce. Bez zastanowienia usiadła tyłem do stołu Slytherinu. Jeszcze go nie widziała, a to było ogromnym powodem do beztroskiego zajadania nóżek w sosie barbecue.

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz