XLVI

261 22 6
                                    

                          Pani Weasley wariowała. Pełno ludzi miało tego dnia przyjechać do Nory – w tym Harry Potter – o czym poinformował ją sam Dumbledore. Cała rodzina musiała się poświęcić, by przyjąć chłopaka, jako że był on w niemałym niebezpieczeństwie ich dom został ochroniony mnóstwem zaklęć, ich poczta była sprawdzana w samym Ministerstwie, więc Ginny ostrzegła o tym Dracona. Pierwsza tego dnia przyjechała Hermiona, uściskała najpierw Rudowłosą, bo najwyraźniej zapomniała już o szkolnych preferencjach dziewczyny, co do ,,nowych przyjaciół", ale Ron, który jako drugi uściskał serdecznie Gryfonkę wkrótce miał jej o tym przypomnieć, bo mimo, iż przestał nękać siostrę to i tak sobie dokuczali, w końcu byli rodzeństwem.

- Będziesz spać w moim pokoju. – poinformowała Ginny.

- Tak, ale teraz spadaj. – powiedział brat. – Przejdziemy się? – zapytał Hermiony.

Siostrze nie było jednak smutno, bo to ona pierwsza padła w ramiona Billa. Wyglądał świetnie, długie włosy, kolczyk w uchu, ten rockowy styl. Uwielbiała go. Oczywiście kochała wszystkich swoich braci, ale Bill miał w sobie coś więcej, on stawał murem za nią, a ona za nim. Choćby nie wiadomo co. Mieli taki niespisany pakt. Wziął ją i szarpał śmiejąc się, jak szaleniec, a ona nie była zła i krzyczała literę ,,a", bo przez potrząsanie jej głos wibrował.

- Trzymasz się tutaj, mała?

- Ledwo. – zażartowała. – Tak się cieszę, że przyjechałeś!

- Ja też, rudzielcu. – potargał jej włosy.

- Też jesteś rudzielcem! – była zbyt niska, by dosięgnąć czupryny Billa, przez co tylko go rozbawiła.

- Nie jestem też sam. – dodał.

- Co?

Odsunął się, a Ginny dopiero teraz zauważyła kto również stoi w ich domu.

Fleur Delacour? Co do cholery?

Mama była w takim samym szoku, więc córka przestała ją winić za nie powiedzenie jej o dodatkowym gościu, gdyż najwyraźniej sama o nim nie wiedziała.

- Ale macie miny! Chciałem oświadczyć to przed całą rodziną na raz, ale Charlie'mu i tak już napisałem list, a wy chyba zejdziecie na zawał ze zdziwienia, dlatego, Fleur... - podał jej rękę, a ona z gracją ją ścisnęła. – Zaręczyliśmy się!

- Bonjour! Tak mi miło!

Jaka matka taka córka. Obie pobladły i błagały w myślach, aby to był tylko głupi żart chłopaka. Niestety robiło się coraz niezręczniej, gdyż nikt nic nie mówił. Pani Weasley wyglądała, jakby chciała się rzucić na syna, więc Ginny pierwsza otworzyła usta, choć słowa niemal nie przechodziły jej przez gardło.

- Wow, gratulacje. – wydusiła.

- Co wy takie drętwe?

- Nie spodziewałyśmy się.

- No nic, pomyślałem, że ja i Fleur tu zamieszkamy, skoro dzieciaki zaraz i tak wyjeżdżają do szkoły, a ty mamo poznasz bliżej moją ukochaną. Plus będę bliżej Zakonu Feniksa, poprosiłem by dali mi pracę w Anglii.

- O! To świetnie. – wyjąkała pani Weasley. Cieszyła się, że syn powrócił, ale nigdy nie miała z nim lekko. Nie wiedziała, czy był cięższy do wychowania niż Fred i George, ale było to całkiem możliwe. Zawsze miał swoje zdanie i niemal zawsze było ono odmienne ze zdaniem rodziców. – To wchodźcie, mogliście mi napisać, abym się przygotowała na dodatkową osobę. No nic, Fleur, będziesz spać razem z dziewczynkami.

- Mamo, przecież Fleur będzie spała ze mną. – oświadczył rozbawionym tonem, a matka poczerwieniała. Czy byłaby wyrodna, gdyby go wyrzuciła? – Aha, to weźmiecie pokój Percy'ego? Tylko bliźniacy mają tam swoją pracownie, więc musicie sobie z nimi sami poradzić.

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz