Nie byli spóźnieni. To było niezwykle. Wszystkich to dziwiło. A to dzięki samochodom z Ministerstwa, które zjawiły się pod Norom, jak gdyby przyjechały po Ministra i cały zarząd. Na King's Cross roiło się od uczniów i ich rodziców.
- Zajmijmy przedział, bo zaraz nic nie znajdziemy. – powiedział Ron, ale Ginny za nimi nie ruszyła.
Nie potrafiła wypatrzeć ani Colina, ani Luny. Słuchała jeszcze kazania od mamy. Dziwnie się czuła, że Freda i Georga nie ma z nimi.
Hogwart kiedyś się skończy.
To była przerażająca myśl.
- Pisz często!
- Będę, mamo. – obiecała.
Uściskały się i rudowłosa była wolna, ruszyła do pociągu, na korytarzach było maksymalnie mało miejsca, więc ludzie ledwo się mijali. Zaglądała do przedziałów, ale jak na złość nie potrafiła znaleźć znajomych.
- Kogo my tu mamy?
Uniosła głowę, a drogę zasłonił jej Nott.
- Ginny Weasley, cześć i czołem, a teraz spadaj matole.
Nie ruszył się. Stał jak skała. Lecz ona za nic nie miała ochoty zawracać. Była Gryfonką, była waleczna, a on lepiej niech zejdzie jej z drogi, albo pożałuje.
- Hej, hej, hej, skąd taki język?
Wywróciła oczami. Nawet nie było z nim zabawy.
- Zjeżdżaj, nie mam czasu.
- Ty wiesz do kogo ty się odzywasz?
Miała dość, nawet nie był zabawny. Wyciągnęła różdżkę i puściła na niego upiorogacka.
- Co jeeee...aaaa... - upadł na ziemię.
- Ekhem. – odchrząknął ktoś nieznajomy. Obróciła się w jego stronę i zobaczyła starszego mężczyznę.
- Ginny Weasley, dobrze usłyszałem?
- Tak jest.
Mój rekord pieprzony! Nawet nie usiadłam, a już zarobiłam szlaban!
- Zapraszam za mną.
I kto to w ogóle jest?
Zaprowadził ją do wagonu, w którym wcześniej nie była. Krzesła były obrócone do siebie, na jednym z nich siedział Blaise, który puścił jej oczko.
- Zaraz dojdzie jeszcze kilka osób. – oświadczył mężczyzna.
Wszyscy siedzieli cicho, a Ginny zastanawiała się, czy faktycznie, aż tyle ludzi już naraziło się na gniew tego pracownika. Przynajmniej nie była jedyna.
- Harry Potter! – niemal krzyknął.
- Dzień dobry, panu!
- Witam, witam!
- A ty to Neville?
- T-tak.
- Świetnie.
Cormac McLagen owijał swoje kręcone włosy wokół palców, a Belby ożywił się, gdy mężczyzna oznajmił, że zaprosił ich na mały poczęstunek.
- Nazywam się Horacy Slughorn, pewnie nie wszyscy to wiedzieliście.
A potem zaczął nawijać o Klubie Ślimaka, miał dziwny głos i cały był dosyć osobliwy, trochę zacofany, ale gadatliwy. Zbyt gadatliwy, zaczął wyraźnie wypytywać Harry'ego o całe jego życie, co nie było wygodnie dla chłopaka.
CZYTASZ
Ryzykowne wybory Draco Malfoy'a
FanfictionDRINNY - DRACO x GINNY Wiecie jak jest, miłość nie wybiera. Czasami można zakochać się w kimś kogo powinno się nienawidzić. Wypadki chodzą po ludziach... Znalazłam okładkę na pintereście, nie mam do niej praw. Wszystkie postacie, miejsca oraz nazwy...