Każdy wieczór stał się utrapieniem dla wielu uczniów. Jednak czy ktoś miał gorzej od Ginny? Trzeciego dnia jej były chłopak rozmawiał podczas szlabanu z Cho o Harry'm. Draco szatańsko przyglądał się Gryfonce, gdy tamci rozprawiali w najlepsze o całowaniu, sam nie chciał tego słuchał, ale mina Weasley'ówny wynagradzała mu to nawet z nadwyżką. Piątego dnia Michael spytał Ginny, jak wielu chłopaków wykorzystała i zaczął na nią krzyczeć, iż czuje się wykorzystany i nigdy jej tego nie wybaczy. Malfoy śmiał się pod nosem. Ósmego dnia sam Ślizgon uprzykrzał jej te kilka godzin bez przerwy każąc układać i ściągać słoje, twierdząc, że stoją krzywo, choć nie miało to żadnego znacznie. Wchodziła zestresowana, wychodziła wściekła, całe dni spędzała zirytowana. Po dziesięciu dniach cały zamek błyszczał, ale i tak musieli czymś być zajmowani. Ich zadania stawały się co raz głupsze.
- Dziś będziecie układać w kolejności alfabetycznej nasycone pyłem gwiezdnym kamienie wróżbiarskie.
- Alfabetycznie? One mają jakieś nazwy?
- Oczywiście, widzicie tamtą grubą księgę? Każdy kamień jest tam opisany.
Leżały na wielkim stosie, było ich ze sto. W większości malutkie.
- Ty idiotko, nie widzisz, że ten jest na W, a nie V? – warknął Michael. – Może i nie szanowałaś mnie, ale szanuj alfabet! – zabrzmiało bardzo krukońsko.
- O co ci chodzi tym razem? Te skały mnie nic nie obchodzą.
- Nawet moje uczucia cię nie obchodziły!
Znów zaczyna. Czy on robi to specjalnie?
- No powiedz mi, wydaje ci się, że jesteś wyjątkowa, a prawda jest taka, iż jesteś zwykłą rudą biedaczką. Może to ja litowałem się będąc z tobą.
- Harry nigdy by na ciebie nie spojrzał, sam mi to powiedział.
Ginny zaszkliły się oczy. Nawet nie wiedziała czemu. Zwyczajnie po tylu dniach ciągłego pracowania i słuchania obraźliwych tekstów nadszedł czas wybuchu. Wiedziała, że się umówili, by to powiedzieć i to pewnie nawet nie jest prawdą, ale bała się, iż zasłużyła na takie traktowanie przynajmniej przez Mike'a, a co do Cho, ona po prostu wykorzystywała fakt chodzenia z Harry'm chwaląc się na lewo i prawo.
- Pamiętasz jak mierzyłaś te spodnie w tym dziwnym sklepie mugolskim, gdzie ludzie oddawali swoje stare ubrania? Tak naprawdę kłamałem, strasznie brzydko się ubierasz i wyglądasz jak pyza, wszyscy tak mówią.
- Zamknij się, Corner. – warknął Draco. – Nie chcę słuchać twojego damskiego głosiku.
- Skończyłem już układać swoją część.
- Ja też.
- To zejdźcie mi z oczu.
Została tylko Gryfonka, której zostały kamyki od T do końca. Malfoy machnął różdżką, a wszystkie z powrotem wylądowały w zbitej kupie.
- Nie skończyłaś swojej pracy, więc...
Westchnęła.
- Nie chce mi się już.
Rozłożyła się na kanapie okrytej jaskrawymi chustami i spojrzała na magiczny zegar, który nie wskazywał godziny, ale gwiazdozbiory i planety.
- Myślisz, że możesz robić, co chcesz?
- Mogę. Malfoy, odejmij mi punkty, przedłuż szlaban, cokolwiek, ale nie mam zamiaru wykonywać kolejnej bezsensownej pracy. Nie jestem Syzyfem.
- Po co ci była ta Gwardia?
- Ja przynajmniej robiłam coś pożytecznego, nauczyłam się wielu zaklęć, a ty co? Brygada Inkwizycyjna, co za głupota! Czas Umbridge się skończy, nie oszukujmy się. Patrz. – zamknęła oczy i odpędziła wszelkie emocje. Wyobraziła sobie najweselszą chwilę, jaką potrafiła sobie przypomnieć. – Expecto patronum.
![](https://img.wattpad.com/cover/222357753-288-k812574.jpg)
CZYTASZ
Ryzykowne wybory Draco Malfoy'a
FanfictionDRINNY - DRACO x GINNY Wiecie jak jest, miłość nie wybiera. Czasami można zakochać się w kimś kogo powinno się nienawidzić. Wypadki chodzą po ludziach... Znalazłam okładkę na pintereście, nie mam do niej praw. Wszystkie postacie, miejsca oraz nazwy...