XII

416 29 3
                                    

                          Obudził się wściekły. Wiedział, że ma dziś bardzo zawalony dzień samymi sprawami, na które nie miał najmniejszej ochoty. Po pierwsze: trening. I tak, uwielbiał latać, ale nie tutaj, gdzie zawsze ma pecha i Potter łapie znicz przed jego nosem. Później spotkanie prefektów. I tak, lubił tę pracę, mógł odejmować punkty Gryfonom, wlepiać szlabany na prawo i lewo, ale kolejne kilka godzin wywodów Hermiony Granger o tym, jakie kolejne środki powinniśmy wprowadzić, aby uczniowie byli bezpieczni to wielka przesada. Wieczorem znowu, razem z Blaise'm byli zaproszeni do dormitorium dziewczyn na posiadówkę przy Ognistej Whiskey. I tak, czas spędzony z alkoholem nie jest czasem do żałowania, ale ten z Pansy, Milicentą oraz resztą już jak najbardziej.

- Nie wierzę, że za tydzień już grudzień. – powiedziała jakaś Puchonka do swojej koleżanki, gdy Draco je mijał wracając do Zamku po treningu, na którym jak zwykle się nudził.

Dopiero teraz sobie uświadomił, że za niecały miesiąc będzie w domu razem z rodzicami. A jego oceny?

Muszę się poprawić.

Nienawidził tej presji. Ile by dał, by rodzice mieli go gdzieś, by dawali mu pieniądze, ale nie zważali co za nie kupuje, by nie mówili mu z kim ma się przyjaźnić... Chciał wolności. Coś mignęło mu przed oczami.

- Weasley, zrozumiałaś, że jesteś gruba i postanowiłaś pobiegać?

- W przeciwieństwie do ciebie ja się przykładam do tego w czym biorę udział i tak właśnie zamierzam wygrać kolejny mecz.

Już miał jej powiedzieć, że za nic jej się nie uda, gdy druga osoba przebiegła mu przed oczami.

- Nie daje rady tak szybko! Możemy zwolnić?

- Zabini?

- O! Hej, jak tam trening?

- Biegasz z tą...

- Niezły ma tyłek. – przerwał mu.

- Ej, ja to słyszę. – mruknęła rozbawiona miną Malfoy'a.

- Może jeszcze ją zaproś na wieczór. – sarknął.

- Weasley, masz ochotę wpaść na Ognistą?

- Zabini, powiedz mi, jaki sens miało twoje jęczenie, że przytyłeś i chcesz wrócić do formy, jak zamierzasz pić alkohol?

- Do czego zmierzasz?

- Pozwól, że ci zaprezentuję. – podniosła jedną rękę. – Świetne ciało. – podniosła drugą rękę. – Picie alkoholu. – oddaliła od siebie ręce.

Jęknął niezadowolony.

- Nie można mieć wszystkiego. – poklepała go po ramieniu.

Malfoy'owi zdecydowanie nie podobała się ta dziwna relacja pomiędzy jego można rzecz najbliższym człowiekiem, a kimś kto był sumą wszystkich rzeczy, których nauczono go omijać daleki łukiem. Pokręcił głową z dezaprobatą i ruszył na obiad.

- Spisałam na kartce dwadzieścia siedem pomysłów, które powinniśmy wcielić w życie. Byłoby tego więcej, ale nie chciałam przesadzać. Zaczynając, uważam, że... - Hermiona zaczęła swoją przemowę.

Draco zsunął się na krześle i zamknął oczy.

- Wiesz, pomyślałam, że wieczorem moglibyśmy tylko we dwójkę...

- Nie wydaje mi się. – uciął kolejną próbę Pansy. – Przychodzę tam tylko dla Whiskey.

Czy ona nie mogła wybić sobie jego z głowy? Aż było mu czasami niedobrze. Parkinson była trajkoczącą laleczką, która powtarzała wszystko, co jej kazano. Plus, krążąca opinia, iż wygląda ona jak mops, była całkowicie prawdziwa. Draco otworzył oczy i spojrzał na Rona, który również był lekko znudzony, ale z całych sił starał się słuchać tej swojej szlamy. Malfoy uśmiechnął się delikatnie na myśl, iż ten rudy chłopak nie ma pojęcia, że jego młodsza siostra spędziła z nim całą noc w Zakazanym Lesie, że opierała głowę na jego torsie.

Ryzykowne wybory Draco Malfoy'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz