Okrężną drogą wrócił do dormitorium, choć bardzo tego nie chciał to jeszcze gorszą opcją byłoby szlajanie się całą noc po zamku. Crabbe i Goyle siedzieli na jednym łóżku rozprawiając o słodyczach z Miodowego Królestwa, co ani trochę nie zdziwiło Dracona, za to Blaise nie spuszczał go z oczu, odkąd tylko przekroczył próg.
No świetnie, niech mnie jeszcze zacznie wypytywać.
Jako, że był zmęczony postanowił ubrać swoją satynową piżamę zdobioną złotymi nićmi i położyć się, mając nadzieję, iż Zabini mu odpuści. Przynajmniej tego wieczoru; w końcu rano, gdy będzie wyspany i zdecydowanie bardziej spokojny łatwiej będzie mu go odwodzić tak długo, aż się podda. Szczelnie zasunął zasłony, poprawił poduszkę i ułożył się wygodnie. Najlepiej myśli się na leżąco, a on bezwzględnie miał o czym myśleć... Dziwnie mu było ze świadomością, że Weasley dopiero co była tu z nim. Nagle jedna zasłona się poruszyła, a chwilę później ciało Blaise'a go przygniotło.
- Muffliato.
- Co ty do cholery robisz?! – wydarł się Malfoy, gdy chłopak wlazł pod jego kołdrę, tym samym ocierając się o niego.
- Dobrze, że nas nie słyszą, bo kto wie, o co by nas podejrzewali... - zażartował.
- Zjeżdżaj. – wysyczał.
- Ani mi się śni.
Blondyn z całej siły popchnął przyjaciela, aby ten zleciał z łóżka. Niestety Zabini spodziewając się takiego obrotu spraw, uwiesił się na nim zaczynając tym samym małą szarpaninę. Draco dziękował w duszy ojcu za zapisanie go lata temu na zajęcia sztuki walki. Chwilę to potrwało, ale ostatecznie, usadowił się na koledze i całym ciężarem ciała uniemożliwił mu wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Nie powstrzymał się też od małego podduszenia. Trochę było mu niedobrze, bo tamten przywalił mu z łokcia w brzuch, ale opanował ból, posłał mu pełne nienawiści spojrzenie.
- Bosko pachniesz. – wymamrotał Blaise.
- Zabijęcięprzysięgam. – wycedził przez zęby, ale chłopak tylko zachichotał.
- Ona chyba bardzo musi lubić takie klimaty. – rzekł i klepnął go w tyłek, a Draco już nie wytrzymał, więc odsunął się od niego najdalej jak mógł. – No już, wiesz, że żartuję. – zaśmiał się. – No, opowiadaj, jak było? – zapytał oraz gestykulując udał, że obściskuje się z kimś.
- Nie. Chcę. Cię. Widzieć.
Nie odpuści mi, muszę o niej myśleć. O jej piegach, włosach...
- Daj spokój, Malfoy. Podoba ci się, co?
W głębi duszy jęknął.
Podoba, podoba? No...tak.
Przeklinał swoją bladą karnację, bo rumieńce widać było natychmiastowo. Nie uszło jego uwadze, że wcześniej nie miał takich problemów.
Ona mnie zniszczyła...
- No, całowaliście się, jak było? – zniecierpliwił się Zabini.
- Czy my robimy sobie jakiś babski wieczór?
- Czemu nie? – wzruszył ramionami. – Lubię jak coś się dzieje.
- Zabini, jeśli ty choćby jednej żywej duszy piśniesz słówko o dzisiejszym...wydarzeniu to wierz mi, że cię poćwiartuję.
- Wiem, wiem. – machnął ręką. – To...
- Dobrze całuje. – wyznał. - Wystarczy! Złaź z moje łóżka.
CZYTASZ
Ryzykowne wybory Draco Malfoy'a
FanfictionDRINNY - DRACO x GINNY Wiecie jak jest, miłość nie wybiera. Czasami można zakochać się w kimś kogo powinno się nienawidzić. Wypadki chodzą po ludziach... Znalazłam okładkę na pintereście, nie mam do niej praw. Wszystkie postacie, miejsca oraz nazwy...