Rozdział 46

2K 132 465
                                    

Liam powoli wybudzał się ze snu. Pierwszym co wyczuł, było ciepło drugiego ciała, a później czyjś spokojny oddech przy zagłębieniu jego szyi.

- Liam - ktoś szturchnął jego ramię, przez co blondyn burknął, marszcząc nos. - Liam, wstawaj.

- Chwila - mruknął, bardziej przytulając się do Theo, którego płytki oddech czuł na swojej szyi. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że budzący go głos nie należy do niego. Otworzył oczy i mrużąc je od rażącego światła, uniósł głowę, napotykając wzrok swojej matki. I w duchu dziękował, że Raeken nie ściągnął koszulki do spania.

- Wytłumaczysz mi to później, teraz zbierajcie się do szkoły, bo autobus wam ucieknie - poleciła na pozór spokojnym głosem, kierując się do wyjścia z pokoju. W pierwszym odruchu Liam chciał coś odpowiedzieć, jednak szybko zdał sobie sprawę, że to nie ma sensu.

Kobieta wyszła z pokoju, a Dunbar westchnął, spuszczając wzrok na śpiącego Theo. Leżał na plecach, z głową przechyloną na lewą stronę i wolno oddychał przez rozchylone usta, pogrążony we śnie. Wyraz jego twarzy był nad wyraz spokojny i pogodny, taki obcy dla niego a zarazem pożądany na co dzień.

- Theo - odezwał się Liam, wyciągając dłoń spod jego karku, by poklepać go po policzku. - Wstawaj.

Raeken zmarszczył nos, odsuwając twarz od jego dłoni, jednak nie otworzył oczu. Liam westchnął, nie mając chęci by wstawać, ani by go budzić. Choć miał świadomość, że musi zrobić obie te rzeczy. A budzenie starszego wydało się tą trudniejszą. Przez myśl przeszło mu, by zrzucić chłopaka z łóżka, jednak brunet nie wyglądał na kogoś lekkiego.
    
   
- Jeśli mnie zrzucisz z tego łóżka, ja zrzucę ciebie z okna.
   
   
Blondyn uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie słowa starszego, kiedy przyszedł do niego w nocy. Dlatego zrezygnował z tego pomysłu i tym razem szturchnął jego ramię, głośniej powtarzając jego imię.

- Mh, zejdź ze mnie - wychrypiał Theo, marszcząc brwi z niezadowoleniem, jednak wciąż nie otworzył oczu.

Liam zamrugał zdziwiony, jednak posłusznie zsunął się z niego, zauważając przy tym grymas na twarzy starszego. I zastanawiał się, czym jest on spowodowany. Ostatecznie nie skomentował tego na głos, po prostu wstał z łóżka, przypominając sobie, że z rana chłopak często ma zły nastrój. Jednocześnie był ciekawy, ile Theo pamiętał. Był wstawiony i w jakimś stopniu zjarany, tylko Dunbar nie wiedział jak bardzo.

Blondyn podszedł do komody, z której wyciągnął ubrania na dzisiaj i zerknął jeszcze w stronę łóżka. Raeken ciężko podniósł się do siadu i oparł łokcie na kolanach, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Liam zmarszczył nieco brwi, przyglądając mu się uważnie.

- Wszystko w porządku? - odezwał się blondyn, próbując złapać z nim kontakt wzrokowy. Jednak Theo trwał w bezruchu, z przymkniętymi oczami opierając głowę na ręce.

- Ta - mruknął tak niewyraźnie, że chłopak ledwo go usłyszał. Co też nie brzmiało wiarygodnie.

- Na pewno? - dopytywał Dunbar, podchodząc do łóżka. Usiadł blisko bruneta, tłumiąc w sobie chęć nawiązania kontaktu fizycznego. - Bo wczoraj...

- To co działo się w nocy nigdy nie ujrzy światła dziennego, pamiętasz? - przerwał mu Theo, spoglądając na niego zdeterminowanym wzrokiem. A Liam także dostrzegł cień nadziei w jego oczach.

Wpatrywał się w jego tęczówki i przez moment w ogóle nie wiedział co powinien zrobić. Raeken wyraźnie nie chciał o tym rozmawiać, a blondyn czuł chęć poruszenia tematu. Miał wrażenie, że starszego w nocy nie męczyła byle błahostka. A może to po prostu była wina używek? Może sam był w błędzie i wyobrażał sobie nie wiadomo co?

Pain In Your Soul  |Thiam AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz